Prowincjał Zgromadzenia Księży Marianów zakazał mu wypowiadania się dla mediów, bo też ks. Adam Boniecki pytany - miał zwyczaj wyrażać swoje przemyślenia, które nie zawsze zgadzały się z oficjalnym stanowiskiem Kościoła strukturalnego w Polsce, a tym bardziej kościelnych konserwatystów. Jak wtedy, kiedy w środku burzy o udział Adama Darskiego "Nergala", jurora jednego z programów w telewizji publicznej, ks. Boniecki zdziwił się publicznie, że z jakiegoś jasełkowego diabła ("Nergala") robi się satanistę.
Bo satanizm to sprawa znacznie poważniejsza, niż estradowe porykiwania blackmetalowe. A awanturę o krzyż w Sejmie skwitował również publicznie, iż katolicy mają prawo do celebrowania swoich symboli, ale i tym, którym krzyż wadzi, należy się zrozumienie. Hierarchia kościelna uznała, że ks. Boniecki "miesza ludziom w głowach" - jak sam to określił i "wypowiada się niejednoznacznie", i zakazała mu wypowiedzi do mediów. Poza "Tygodnikiem Powszechnym", którego do niedawna był redaktorem naczelnym. Ale nie zabroniono mu wystąpień publicznych.
- Jestem jedynym księdzem w Polsce, który nie może występować w mediach, ale tu jestem legalnie - zastrzegł z ironią podczas spotkania w Rzeszowie, podczas którego promował najnowszy zbiór swoich felietonów "Lepiej palić fajkę, niż czarownice". - A teraz robię za primadonnę kościoła katolickiego. I męczennika Świętej Inkwizycji.
Przez trzy godziny spotkania z czytelnikami o fajce nie było nic, o czarownicach - mnóstwo. Tych współczesnych.
Autorytet kościoła
W wiekach średnich budowany na wzór autorytetów doczesnych, ziemskich. Przez monumentalne budowle, w których szary człowieczek czuł się malutki wobec władzy papieskiej i biskupiej, przez tytuły ekselencji i eminencji, którymi obdarzano hierarchów Kościoła.
- Ta struktura się wali i od Soboru Watykańskiego II przesuwa się na autorytet moralny - tłumaczył ks. Boniecki. - Ludzie już nie chcę nauczycieli, ale świadków. Nie pomoże charyzmatyczny prymas i zdolny menadżer, reforma instytucji. Kiedy Matkę Teresę pytano, co trzeba w Kościele zmienić, żeby było lepiej? Odpowiadała: ciebie i mnie.
Na autorytecie kościoła ciąży "postawa księżowska", schemat księdza, który jest arogancki, jest właścicielem prawdy.
- Na szczęście w Polsce każdy ma takiego znajomego księdza, który jest inny - dodał ks. Boniecki. - Ale coś w tym negatywnym schemacie jest.
Przywiązanie Polaków do Kościoła, to także efekt zaborów, czasów komunizmu, w których Kościół był ostoją polskości albo niezależności. Ostatnie lata przełomu cywilizacyjnego nadszarpnęły przywiązaniem Polaków do Kościoła.
Państwo w państwie?
Nie przeceniajmy tak demonizowanego wpływu Kościoła na państwo - przestrzegał ks. Boniecki.
- Arcybiskup sąsiedniej diecezji, przewodniczący Konferencji Episkopatu, nie ma ważniejszego człowieka w polskim Kościele - przywoływał abpa Józefa Michalika z funkcji, ale nie z nazwiska. - Poparł Marka Jurka w wyborach prezydenckich. Uzyskał niewiele ponad 1 procent poparcia dla swojego kandydata. Więc nie przesadzajmy z tym wpływem, a że Kościół zabiera czasem głos w sprawach na przykład in vitro czy przerywania ciąży i to nie jest po myśli danej partii, to rozdzierane są szaty, że Kościół wtrąca się do polityki.
Krzyż w Sejmie i na Krakowskim
- I na tym krzyżu poległem - tłumaczy ks. Boniecki nałożony na niego zakaz wypowiadania się do mediów. Ten w Sejmie powinien wisieć, czy zostać zdjęty - zadano mu pytanie. - Obie odpowiedzi są prawidłowe - odpowiedział, co mogło wydawać się szokujące w ustach duchownego.
- Zdejmowanie go w tej chwili byłoby wywołaniem nowej awantury, ale jeśli komuś przeszkadza? I to trzeba uszanować - tłumaczy swoje stanowisko. - Krzyż dostał się do tej sali nie lege artis. Został przywieszony w nocy, przez bohaterskich prawdziwych katolików - ironizował ks. Boniecki. Ze szczerego serca na pewno, ale jednak niefortunnie.
Manifestacje pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie?
- Ciekawy pokaz, jak może rozkręcić religijne, czy antyreligijne nastroje, jako narzędzie wygodne do realizacji niektórych rzeczy - oceniał ks. Boniecki. - I druga rzecz: te wydarzenia ujawniły słabość instytucji Kościoła w Polsce. Czy gdyby arcybiskup Nycz poszedł pod ten krzyż, czy też te babiszony by go stamtąd przegnały, jak jednego księdza. Bo okazało się, że podzielono biskupów na tych prawdziwych i tych podejrzanych.
Protesty w obronie krzyża w czasach komunizmu miały zupełnie inny kontekst. Bo dziś - wydaje się - mają charakter zawładnięcia przestrzenią. - Posługiwanie się symbolami jest sprawą szalenie delikatną - przestrzegał. - Bo mogą być wieloznaczne.
Jak mówić o religii?
I jak jej uczyć w szkole? Bo księża nie uczą się w seminarium, jak uczyć w szkole religii - zauważa ks. Boniecki.
- Zakłada się, że jak biskup kogoś pomazał świętymi olejami, to w szkole może uczyć - zauważył duchowny. - Tymczasem to szalenie trudne. I nie jestem przekonany, czy to właśnie księża powinni uczyć... Może wystarczyliby mądrzy ludzie?... A niektóre katechetki bywają... rozpaczliwe.
Mówić o wierze w tym racjonalizującym się coraz bardziej świecie? Coraz bardziej potrzebne i... coraz trudniejsze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Niewielu wie, że jest wnukiem Wodeckiego. Leo Stubbs już raz próbował sił w rozrywce
- Lodzia z "Rancza" bardzo się zmieniła. Na nowych zdjęciach trudno ją rozpoznać
- Tak dziś wygląda syn Olejnik. Jerzy Wasowski wyrósł na przystojnego mężczyznę
- Szok, w jakim stroju paradowała 16-letnia Viki Gabor! Ludzie pytają, gdzie są rodzice