Obcokrajowiec rzeszowskiej Marmy w świetnym stylu wygrał we Wrocławiu turniej o Grand Prix Europy, drugą eliminację indywidualnych mistrzostw świata. Polacy pojechali katastrofalnie.
Pedersen, który wygrał również pierwszy turniej GP w Lonigo, także na torze stadionu Olimpijskiego, który po opadach deszczu przypominał kartoflisko, był szybki, jak błyskawica. Duńczyk na czternaście wyścigów, w których do tej pory startował, wygrał trzynaście, a pokonać go zdołał tylko Matej Zagar w rundzie zasadniczej wrocławskiego turnieju. "Power" umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata.
Polska katastrofa
Reprezentanci Polski wyjątkowo słabo. 20 tysięcy fanów speedwaya z całej Polski w tym z Rzeszowa, przeżyło rozczarowanie. Żaden z nich nie awansował do półfinału, czego jeszcze w historii turniejów GP we Wrocławiu nie było.
Po rundzie zasadniczej z turnieju odpadli Tomasz Gollob, Jarosław Hampel, Wiesław Jaguś, Sebastian Ułamek i Norweg z polskim paszportem Rune Holta. Hampel miał dwa upadki, co przesądziło o tym, że zawodnik Unii Leszno nie zdołał zakwalifikować się do czołowej ósemki. Zabrakło mu jednego punktu, podobnie jak Jagusiowi, Ułamkowi i Holcie.
Bezbarwnie jeździł Gollob, który zapowiadał walkę o mistrzowski tytuł. Zawodnik Unii Tarnów, który w przeszłości dwukrotnie tu wygrywał, tym razem zdobył zaledwie trzy punkty i został sklasyfikowany na 15. miejscu. Po dwóch eliminacjach najwyżej z Polaków - na siódmym miejscu - plasuje się Wiesław Jaguś, który przed dwoma tygodniami w Lonigo zajął trzecie miejsce.
- Zawiedliśmy kibiców. Mogę mówić tylko za siebie i w swoim imieniu chcę przeprosić wszystkich fanów. Zawiodłem, pojechałem poniżej oczekiwań. Tor co prawda znam, ale nigdy mi nie pasował - przyznał Jaguś.
Groźne upadki
Przed zawodami padał ulewny deszcz, który spowodował rozmiękczenie toru, w którym zrobiło się wiele dziur. Nic więc dziwnego, że doszło do wielu wypadków. W 15. wyścigu groźnie upadł Andreas Jonsson, który kierownicą zawadził o plastron Nickiego Pedersena. Szwed stracił równowagę, jego motocykl wypadł za bandę, i opuścił stadion w karetce. Na szczęście zawodnik doznał tylko wstrząśnienia mózgu, ale nie ma żadnych złamań.
Walczący Chris
Największą niespodzianką była postawa debiutującego w GP Brytyjczyka Chrisa Harris. Jeździł on bardzo odważnie, nie unikał walki niebezpiecznym torze. W półfinale atakując z czwartej pozycji wyprzedził Leigha Adamsa i Grega Hancocka, a w finale wyprzedził broniącego tytułu Jasona Crumpa. Dwóm Duńczykom nie dał już rady.
- Ja po prostu zbieram punkty... - rozkładał ręce Chris.
Kolejny turniej GP 26 maja w Eskilstunie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Była naszą olimpijską królową. Dziś Otylię Jędrzejczak trudno rozpoznać [ZDJĘCIA]
- Tamara Arciuch pokazała syna. Znacie go z telewizji, choć bardzo się zmienił [FOTO]
- Niespodziewane problemy u Cichopek i Kurzajewskiego. Poprosili o pomoc ekspertkę
- Prawda o tajemniczym związku Janiaka właśnie wyszła na jaw! Nikt tego nie wiedział