Nie wiadomo, czy "Okoń' wyleczy się do niedzieli

Zużlowcy PGE Marmy w niedzielę drugi raz z rzędu wystąpią na wyjeździe. Beniaminek zmierzy się w Częstochowie z tamtejszym Włókniarzem, który jest mocniejszy, niż się wszystkim wydawało.

Tymczasem w Rzeszowie kłopoty. Aby liczyć na zwycięstwo na torze pod Jasną Górą, rzeszowski zespół musi przede wszystkim pojechać w pełnym składzie. Nie może się powtórzyć historia z Wrocławia, gdzie trener Dariusz Śledź miał do dyspozycji tylko sześciu zawodników, bo Rafał Okoniewski mocno się poparzył i nie był zdolny do jazdy, a Matej Ferjan w sobotę odmówił przyjazdu do Polski. Słoweńcowi, który tłumaczy się, że zbyt późno otrzymał powołanie od polskiego pracodawcy (co podobno do końca nie jest zgodne z prawdą), ta wrocławska rejterada na pewno na sucho nie ujdzie, bo za podpisanie kontraktu zainkasował niezła kasę i powinien był stawić się we Wrocławiu.

Trener Śledź ma twardy orzech do zgryzienia. "Okoń" ma poważny problem z poparzoną nogą i na pewno do niedzielnego meczu nie przystąpi w pełni sił, o ile w ogóle będzie mógł usiąść na motocykl. Działacze rzeszowskiego klubu załatwiali dla Okoniewskiego nawet specjalną maść, która ma pomóc w leczeniu.

Ferjan zgłasza wprawdzie gotowość startu w Częstochowie, ale czy zostanie poproszony po raz drugi? Swoją drogą rzeszowianie nie mają coś szczęścia do zawodników rezerwowych. Najpierw "nawalił" Ryan Fisher, teraz Ferjan. Może jednak wszystko dobrze się skończy. W Częstochowie takiej firmie, jak PGE Marma wypadałoby wygrać.

Rzeszowscy zawodnicy w tym tygodniu treningi zaplanowali na czwartek i piątek.