Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie żyje 2-letnia dziewczynka z Kiełpinka, zmarła w szpitalu. Wcześniej została z niego odesłana, lekarka stwierdziła ospę.

Beata Gliwka
Nie żyje 2-letnia dziewczynka z Kiełpinka zmarła w szpitalu
Nie żyje 2-letnia dziewczynka z Kiełpinka zmarła w szpitalu archiwum rodzinne
Prokuratura wyjaśniać będzie jak doszło do śmierci dwuletniej Moniki z Kiełpinka. Dziewczynka zmarła w niedzielę 28 października w człuchowskim szpitalu. 12 godzin wcześniej została z niego odesłana do domu. Waldemar Bilski, wujek dziewczynki twierdzi, że podczas wizyty na izbie przyjęć lekarka nawet nie zbadała dziecka. Siedząc za biurkiem "rozpoznała" ospę. Potem było już za późno na ratunek.

Rodzina państwa Bilskich mieszka w Kiełpinku w gminie Człuchów. W sobotę rano okazało się, że ich oczko w głowie - dwuletnia Monisia - ma gorączkę i wysypkę na buzi.

- Siostra stwierdziła, że pewnie to oznaki ospy. Po 14.00 wróciłem z pracy i namówiłem siostrę żeby pojechać do lekarza na izbę przyjęć. Monisia zaczęła się trząść jakby było jej zimno, miała jakieś drgawki. W szpitalu byliśmy między 14.00 i 15.00. Weszliśmy do gabinetu. Pani doktor siedziała za biurkiem. Kazała podciągnąć małej koszulkę. I tak patrząc zza biurka stwierdziła „ośpa, ośpa, kąpać, kąpać...” - opowiada Waldemar Bilski. - Zdziwiłem się, że z ospą każe kąpać dziecko. Ale przepisała jeszcze białą maść do smarowania i pojechaliśmy do domu.

Waldemar Bilski, wujek dziewczynki twierdzi, że podczas wizyty na izbie przyjęć lekarka nawet nie zbadała dziecka.
- Lekarka nie podeszła, nie zbadała, ani nie osłuchała, nawet temperatury nie sprawdziła – mówi.

W domu po 1 w nocy dziewczynka obudziła się, chciała pić. Jej stan się pogorszył. Miała płytki oddech i mętne oczy
- I znowu te drgawki. Powiedziałem siostrze, żeby dzwoniła na pogotowie. Zadzwoniła, połączyli nas ze Słupskiem… Poszedłem więc odpalić samochód i sami pojechaliśmy do szpitala. Mała przelewała się przez ręce.

Na izbie przyjęć byli koło 2.00 w nocy. Przyjęła ich ta sama lekarka i skierowała na oddział.

- Tam kazali nam rozebrać małą, lekarka ją zbadała, podłączyła jakieś urządzenia, zauważyła że jest źle i zadzwoniła po drugiego lekarza. Pytali dlaczego dopiero teraz przyjechaliśmy…!!! Ja w tym czasie pojechałem po ubrania, pampersy i wszystko co potrzebne w szpitalu. Kiedy przyjechałem, siostra mówi „ty, oni się pytali, czy chcemy księdza...” Stwierdziłem, że ma nie przesadzać, ale sam spanikowałem – wspomina roztrzęsiony pan Waldemar. - Zadzwoniłem do rodziny, pojechałem po nich. Kiedy przyjechaliśmy nasza Monisia nie żyła.

Jak mówi Monisia była zdrowym, radosnym i żywiołowym dzieckiem, mając 2 latka i trzy miesiące wyglądała na starszą, nie chorowała wcześniej poważnie, nie brała żadnych leków.
Śledztwo wszczęła w poniedziałek człuchowska prokuratura. We wtorek o 10.00 rano odbyć ma się sekcja zwłok dziewczynki, być może uda się określić co było bezpośrednią przyczyną jej śmierci. Możliwe, że była to sepsa. Rodzina chciałaby zdążyć pochować dziecko przed świętem Wszystkich Świętych.

Dyrektor człuchowskiego szpitala polecił wszcząć wewnętrzne postępowanie wyjaśniające.
- W tej chwili trudno powiedzieć coś jednoznacznie, my znamy tylko relację jednej strony – mówi dyrektor szpitala w Człuchowie Zdzisław Rachubiński. - Poleciłem zebrać informacje, jak rzeczywiście wyglądała ta sytuacja. Jeśli pani doktor rzeczywiście przyjęła dziecko „na odległość”, trzeba będzie wyciągnąć konsekwencje.

- To moja siostrzenica, ale wszyscy byliśmy bardzo zżyci. Sprzedam firmę, wezmę kredyt, ale nie pozwolę, żeby lekarce uszło to bezkarnie - zapowiada pan Bilski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24