Nie żyje Jan Dynia, były bokser Stali Rzeszów i pracownik WKS Rzeszów

Jan Dynia zmarł w poniedziałek 6 kwietnia, a jego pogrzeb odbył się dziś na cmentarzu Wilkowyja w Rzeszowie.

Dynia przez większość swojej kariery boksował dla Stali Rzeszów, z którą awansował do 2 ligi. Był jednym z najdłużej boksujących zawodników w tamtych czasach. Boksu uczył go legendarny trener Stali Stanisław Kilian, a potem pracował pod batutą Mariana Basiaka i Zygmunta Szalachy.

W jego życiorysie oprócz Stali jest też inny rzeszowski klub, Bieszczady, to właśnie w barwach Bieszczadów sięgnął po jeden z największych sukcesów w karierze brązowy medal mistrzostw Polski w 1964 kg w kat. lekkopółśredniej.

- Z Janem byliśmy dość blisko, nie tylko, kiedy razem boksowaliśmy, ale też potem się z nim przyjaźniłem

– mówi Zdzisław Lubas, kolega Dyni z drużyny.

- Był niezłym zawodnikiem, liczącym się. Walczył z nami o awans do 2 ligi, potem do pierwszej. Był jednym z czołowych wówczas zawodników. W mojej pamięci pozostanie jako człowiek bardzo spokojny, nie był jakimś chuliganem. Był koleżeński i bardzo inteligentny. Miał zawodówkę, ale jak skończył z boksem, to najpierw zdał maturę, a potem poszedł na AWF do Warszawy i skończył studia - dodaje Lubas.

Dynia jednak już potem nie wrócił do boksu, ani jako trener, ani jako działacz. Rzadko można było go też spotkać na turniejach bokserskich organizowanych w Rzeszowie. Do emerytury pracował na WSK Rzeszów.

Miał 76 lat.

ZOBACZ TEŻ: Piłkarz-ratownik medyczny z Rzeszowa: Kłamiąc narażacie nie tylko nas