MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Aptek będzie mniej?

Beata ALUKIEWICZ <a href="mailto:[email protected]" target="_blank" class=menu>[email protected]</a>
Marek Jędrzejczak, prezes Okręgowej Izby Aptekarskiej w Kielcach: - Na pewno prawo nie będzie działało wstecz i nie ma takiej możliwości, by istniejące już apteki znikły z miast i miasteczek. Chyba że prowadzący sam zrezygnuje. Natomiast mogą być problemy z powstawaniem nowych placówek oraz z tzw. punktami aptecznymi. Te ostatnie, jeżeli do czasu wejścia ustawy nie zdążą się przekształcić w aptekę, później mogą mieć problemy i zostać zamknięte.
Marek Jędrzejczak, prezes Okręgowej Izby Aptekarskiej w Kielcach: - Na pewno prawo nie będzie działało wstecz i nie ma takiej możliwości, by istniejące już apteki znikły z miast i miasteczek. Chyba że prowadzący sam zrezygnuje. Natomiast mogą być problemy z powstawaniem nowych placówek oraz z tzw. punktami aptecznymi. Te ostatnie, jeżeli do czasu wejścia ustawy nie zdążą się przekształcić w aptekę, później mogą mieć problemy i zostać zamknięte. A. Piekarski

Centralnie, z góry ma być ustalana liczba aptek. I choć farmaceuci i urzędnicy zapewniają, że ograniczenia będą dotyczyć tylko powstających placówek, a te które są pozostaną, to za kilka miesięcy mieszkańcy małych miasteczek i wiosek mogą mieć problemy z kupnem leków.

Projekt ustawy, który przygotowuje Ministerstwo Zdrowia zakłada, że jedna apteka powinna wystarczyć na 3-4 tysiące mieszkańców miast. Natomiast w przypadku małych miasteczek i wsi odległość pomiędzy placówkami powinna wynosić minimum 3 kilometry. Gdyby te przepisy wprowadzić w życie dziś, tylko z samych Kielc musiałoby zniknąć połowa, czyli 50 aptek.

- Taka interpretacja, to bzdura - zapewnia Marek Jędrzejczak, prezes Okręgowej Izby Aptekarskiej w Kielcach. - Faktycznie rząd proponuje pewne zmiany, ale będą one dotyczyć nowych placówek, a nie już istniejących. I zapewniam, że pacjent na tym nie straci, ale zyska. Przede wszystkim bezpieczeństwo.

APTEKA DLA KAŻDEGO

Zdaniem farmaceutów bowiem, to co się dzieje obecnie na rynku aptekarskim, to zgroza i aż dziw, że nie było jeszcze podobnej afery jak z corhydronem. Obecnie bowiem aptekę może otworzyć każdy, wystarczy, że ma lokal i pieniądze. Zazwyczaj zatrudnia on tzw. otwieracza, czyli magistra farmacji, który figuruje jako kierownik apteki (zgodnie z wymaganiami), a tak naprawdę pracuje zupełnie gdzie indziej i w nowej aptece pojawia się na dwie, trzy godziny.

- W papierach wszystko się zgadza, w praktyce nie - mówi Jędrzejczak. - Tymczasem zgodnie z przepisami apteka pracująca na zmiany powinna mieć dwóch magistrów farmacji. Co przy obecnej liczbie placówek jest niemożliwe, gdyż tylu ich nie ma: w Polsce jest 13 tysięcy aptek i tylko 20 tysięcy aptekarzy z wyższym wykształceniem. Tak więc wydawanie leków nie odbywa się pod taką wewnętrzną kontrolą, jak powinno.

OBY BYŁO BLISKO

Jednak do tej pory w aptekach afery nie było, a pacjenci chcą kupować leki blisko domu czy przychodni. Poza tym obawiają się drastycznej podwyżki cen: nie będzie dużej konkurencji, nie będzie promocji, za to wyższe marże.

- Tak się nie stanie - zapewnia Małgorzata Topolska, naczelnik Wydziału Gospodarki Lekami Świętokrzyskiego Oddziału NFZ. - Leki refundowane mają stałe zasady sprzedaży i nie ma znaczenia gdzie się je kupuje i czy sprzedaje je pięćdziesiąt aptek czy sto. Natomiast mogą się pojawić różnice w cenach parafarmaceutyków i leków nierefundowanych. Ale też czysto teoretycznie, gdyż nikt nie będzie likwidował aptek już działających. Więc pacjenci mogą spać spokojnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie