Niebezpieczna przeprawa

- Zamiast pilnować zwrotnic muszę bezustannie zawracać osoby, które nawet gdy nadjeżdża pociąg nie rezygnują z przejścia - opowiada "Nowinom" pracownik PKP.
Trzy tygodnie temu na moście zginęła młoda kobieta. Mimo to mieszkańcy położonych na dwóch przeciwległych brzegach Wisły miejscowości Kamienia Łukawskiego, Mściowa, Zalesia Gorzyckiego nie respektują zakazu i korzystają z niebezpiecznej przeprawy. Nagminnie niszczą tablice zabraniające chodzenia po moście. Ostrzeżenia wymalowane na przęsłach wandale pokrywają sprayem. Zdarza się, że kiedy dyżurny kolejarz przepędzi rowerzystę, ten z zemsty wyrywa deski spod podkładu.
- Gdy kolej zbuduje kładkę przez Wisłę przestaniemy chodzić przez most kolejowy. Jeżdżę rowerem do pracy w Gorzycach. Chcąc korzystać z mostu drogowego musiałbym nadkładać dwadzieścia kilometrów - tłumaczy mieszkaniec Kamienia.
Rzeka w tym miejscu ma ok. 500 metrów szerokości. Budowa kładki, ze względów technicznych i finansowych, nie jest możliwa.
Mieszkańcy czują się bezkarni. Porządku na moście nie pilnuje ani policja ani Służba Ochrony Kolei. - My jesteśmy od pilnowania porządku na drodze. Most w Metanie to sprawa Służb Ochrony Kolei ? usłyszeliśmy w gorzyckim komisariacie Policji.
Najbliższy posterunek SOK znajduje się w oddalanym o trzydzieści kilometrów rozwadowskim dworcu kolejowym. - Most leży w strefie działania służb ze Skarżyska Kamiennej, odległej o ok. 100 kilometrów. W naszym taryfikatorze kar nie ma punktu "chodzenie po moście". Takimi wykroczeniami powinny zajmować się sądy grodzkie - powiedział dyżurny SOK w Rozwadowie.