(Nie)bezpieczne lądowanie spadochroniarki w Krośnie

Tylko urazem nogi zakończył się skok spadochroniarki, która zamierzała lądować na płycie krośnieńskiego lotniska.

- W sobotę po godzinie 20. pani w wieku 32-lata wykonywała skok ze spadochronem z wysokości 1200 metrów - potwierdza kom. Piotr Wojtunik, rzecznik Komendanta Wojewódzkiego Policji w Rzeszowie. - Nie trafiła w płytę lotniska, wylądowała poza nim, na ul. Kazimierza Pużaka. Doznała przy tym urazu kończyny dolnej. Na razie nie są znane dokładne przyczyny tego incydentu, te będą wyjaśnianie. Jej życiu nic nie zagraża.

Wiadomo, że spadochroniarka zakończyła skok w pobliżu stacji paliw przy ul. Pużaka, kilkaset metrów od planowanego miejsca lądowania. Nieoficjalnie za najbardziej prawdopodobną przyczynę zmiany kursy podaje się podmuch wiatru.

Krośnieńskie lotnisko bywa dla spadochroniarzy pechowe:

• W 2015 r. poważnych obrażeń ciała nabawiał się uczeń szkółki spadochronowej, który popełnił błąd w ostatniej fazie lądowania.
• W 2019 r. wypadkowi uległ 27-letni instruktor spadochronowy, kiedy podczas lądowania nie zapanował nad spadochronem i upadł na murawę lotniska. Z obrażeniami ciała trafił do szpitala.
• Z kolei w lipcu minionego roku omal nie doszło do tragedii, kiedy 26-letniej kobiecie splątał się główny spadochron, tworząc tzw. kalafior. Zapasowy spadochron rozłożył się zbyt późno, nie zapewniając odpowiedniego hamowania podczas upadku kobiety, która uderzyła o ziemię. Skończyło się na złamaniu kości udowej.