Przemisia została przywieziona do ZOO z Przemyśla, gdy okazało się, że nie może wrócić do swojego naturalnego środowiska.
Odwiedziliśmy Przemisię w ZOO
- Przemisia ma się dobrze. Ma do dyspozycji własny wybieg z dużym, chłodnym zapleczem. To jest niezmiernie ważne w upalne dni. Nie jest połączona z innym niedźwiedziem przede wszystkim dlatego, że ma zdiagnozowaną i leczoną epilepsję. Wymaga wyjątkowo dużo opieki i stałego dozoru weterynaryjnego. Zdarza się, że ma atak, gdy temperatura jest wysoka. Wówczas opiekun musi podać jej leki. Gdyby była z innym niedźwiedziem, byłoby to niemożliwe - wyjaśnia Joanna Kij z ZOO we Wrocławiu.
Odwiedziliśmy Przemisię. Jej wybieg, podobnie jak innych niedźwiedzi, znajduje się w spokojniejszej części ogrodu. Niemniej jednak, jest chętnie odwiedzany przez turystów. Mogą oglądać Przemisię przez wzmocnioną szybę. Na niej znajduje się informacja, że zwierzę zostało uratowane w okolicach Przemyśla. Podano również wiadomość o jej chorobie. Cierpi na epilepsję.
W czasie, gdy ją odwiedziliśmy w upalny dzień, spała w zagłębieniu, w rogu wybiegu. Z zewnątrz widać było jedynie oddychającą „górę futra”.
- Jest ulubienicą zwiedzających, ale i opiekunowie lubią „Miśkę”. Właśnie zaczynamy w ZOO sezon dyniowy. Posiłki m.in. dla Przemisi, ukryte są w tym warzywie - dodaje pani Joanna.
Błąkała się blisko ludzkich domów
W styczniu 2010 r. niedźwiedzica napędziła sporo strachu przemyślanom. Pojawiła się na obrzeżach miasta. Dość szybko udało się ją namierzyć i uśpić. Trafiła do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu.
Ok. trzyletni miś był zdrowy, w dobrej kondycji. Zdecydowano o wypuszczeniu niedźwiedzicy do natury.
Odzyskała wolność w lasach w okolicach Birczy pod Przemyślem.
Najprawdopodobniej pracowała w cyrku
Kilka dni później pojawiła się w wiosce Chorzów koło Pruchnika, ok. 30 km od Przemyśla. Ponownie ją odłowiono i znowu trafiła do przemyskiego ośrodka.
Tym razem, zgodnie z decyzją Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, postanowiono, że niedźwiedzica nie wróci już do natury. Zresztą, prawdopodobnie od dawna była pod opieką człowieka. Podejrzewano, że przez wizytą w Przemyślu mieszkała w cyrku, być może na Ukrainie. Najprawdopodobniej z powodu swojej choroby, padaczki, stała się nieatrakcyjna dla cyrkowców. Pozbyli się jej.
Przemisia nie byłaby w stanie poradzić sobie w naturze. Przyzwyczajona do człowieka, podchodziła blisko ludzkich domów. Zdaniem lekarzy, niedźwiedź w przeszłości został skrzywdzony przez człowieka. Wskazywało na to zachowanie Przemisi. Bała się ludzi, widząc blisko człowieka stawała się agresywna.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?