Nieistniejącym szlakiem do Zatoki Victoriniego k. Zalewu Solińskiego
Tym razem głównym celem było tajemnicze i niezwykle urokliwe miejsce położone wokół Zalewu Solińskiego, do którego nie prowadzi żaden znakowany szlak turystyczny.
– To Zatoka Victoriniego, której okolice, jak również i sama zatoka związane są z położeniem dawnej, dzisiaj nieistniejącej wsi Sokole – mówi Stanisław Sieradzki, przewodnik PTTK. – To właśnie tutaj w okresie międzywojennym stał okazały pałac, w którym mieściła się stacja turystyczna Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego.
Po II wojnie światowej miejsce to docenił Henryk Victorini, który na początku lat 60-tych wybudował dom m.in. z materiałów pochodzących z rozbieranego pałacyku.
– Przez 30 lat Victorinii był jedynym mieszkańcem tej wspaniałej pod względem krajobrazowym okolicy – dodaje Stanisław Sieradzki. – Jego dom stoi do dzisiaj, jednak Henryka Victoriniego, określanego również bieszczadzkim zakapiorem już tam nie ma. Przeniósł się kilka lat temu do niedalekiego Paniszczowa.
Uczestnicy niedzielnej wycieczki wstąpili także do wsi Polana, gdzie zwiedzili najstarszą drewnianą cerkiew w Bieszczadach, wybudowaną najprawdopodobniej w 1790 roku. Zmęczeni długą i wymagającą trasą odpoczęli w miejscowym barze, aby przy dźwiękach gitary odśpiewać najpopularniejsze bieszczadzkie piosenki.