Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niemiec Polakowi bratem

ANNA KONIECKA
TADEUSZ POŹNIAK
Rozmowa dr BARBARĄ DIEL - prawnikiem, malarką, b. przewodniczącą Towarzystwa Niemiecko-Polskiego w Bielefeld, inicjatorką utworzenia Akademii Europejskiej na rzecz Euroregionu Karpackiego w Rzeszowie: - Jest takie powiedzienie, że jak świat światem, nigdy Niemiec nie będzie Polakowi bratem. Tymczasem to, co pani robi do wielu lat dla Polaków, zwłaszcza dla rzeszowian, jest zaprzeczeniem tej tezy. Co takiego sprawiło, że zainteresowała się pani naszym miastem i w ogóle Polską?

- Zaczęło się zupełnie nieoczekiwanie. Jeden z przyjaciół zapytał, czy podjęłabym się prowadzenia Towarzystwa Niemiecko-Polskiego w Bielefeld. Było to dziesięć lat temu. Nie miałam pojęcia, że już istnieje związek partnerski miast Bielefeldu i Rzeszowa. Nic też nie wiedziałam o Rzeszowie. Ale... odezwał się sentyment do Polski z moich młodzieńczych lat. Jako16-tka odwiedziłam ją po raz pierwszy. To było dla mnie bardzo ważne przeżycie. Wtedy jeszcze nas - Niemców i was - Polaków dzielił polityczny mur, a także ogrom niezabliźnionych ran wojennych. Na mojej rodzinie wojna również wyżłobiła tragiczny ślad. Może to mnie zbliżyło. Może to był ten pierwszy serdeczny impuls...

- A drugi?

- Całe moje życie zawodowe, prawnicze i polityczne - działałam w opozycji pozaparlamentarnej pod koniec lat sześćdziesiątych, a później angażowałam się w politykę mojego rodzinnego Bielefeldu - było tak szczelnie wypełnione, że nie miałam czasu na nic więcej. Dopiero gdy choroba wyłączyła mnie z zawodu, przeorientowałam nieco moje życie. I jeśli teraz popatrzę wstecz, to mogę z całą pewnością powiedzieć, że te ostatnie 10 lat było najbardziej intensywnymi, ale też najpiękniejszymi latami mojego życia.

- Które wypełniło organizowanie mnóstwa wizyt w Bilefeldzie ludzi z Rzeszowa, prace nad powołaniem Akademii Europejskiej na rzecz Euroregionu Karpackiego w Rzeszowie i mnóstwo innych spraw związanych z europejską integracją. Poświęciła jej pani całą swoją energię. Warto było?
- Oczywście. To wszystko było wspaniałe, gdyż zaczęłam robić coś zupełnie nowego w życiu, co zaowocowało kontaktami z zupełnie nowymi ludźmi. To mnie wręcz oczarowało. Pamiętam, jak po raz pierwszy zaproszono nas na dni kultury niemieckiej w Rzeszowie. Tak zresztą zaczęła się ta moja serdeczna zażyłość z Rzeszowem.

- Urządza pani jeszcze ten swój słynny "polski stolik" w Bielefeldzie?

- Chociaż oddałam już prowadzenie Towarzystwa w młodsze ręce, to spotkania przy "polskim stoliku" wciąż się odbywają. Regularnie, co miesiąc. Mamy w Bilefeldzie nie tylko bardzo duży krąg rzeszowian, ale w ogóle Polaków. Zresztą, nasze Towarzystwo skupia nie tylko rzeszowian, ale w ogóle ludzi w jakiś sposób związanych z Polską. Rodzinnie albo zawodowo. Na uniwersytecie w Bilefeldzie studiuje 130 osób z Rzeszowa. Spotykamy się więc z Polakami i z osobami mówiącymi po polsku, interesującymi się Polską. Opowiadamy o kulturze, o historii Polski. Przygotowujemy wystawy artystów z Rzeszowa, planujemy kolejne przyjazdy polskich grup do Bilefeldu.

- Gdy przed wieloma laty byłam w Bielefeldzie, największy problem ze znalezieniem pracy miały wówczas kobiety. Jak jest teraz?

- Sytuacja jest nadal trudna. W Niemczech mamy prawie 5 milionów bezrobotnych. Dużą część stanowią kobiety. Cóż, rynki europejskie i cała europejska gospodarka nie funkcjonują tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. A źle funkcjonująca gospodarka musi rodzić bezrobocie. Stąd naszym największym problemem jest teraz jak najszybsze ożywienie gospodarki. Mówiąc naszym - mam na myśli nie tylko Niemcy, to dotyczy także krajów współpracujących gospodarczo z Niemcami, również Polski. Gospodarka europejska jest systemem naczyń połączonych. Dlatego w naszym wspólnym interesie jest, byśmy w całej Europie, wewnętrznie zorganizowali swoje kraje gospodarczo jak najlepiej.

- Czy mimo to kobiety teraz częściej robią karierę zawodową?

- Z pewnością jest im teraz łatwiej robić karierę w Niemczech. W niemieckich krajach związkowych jest coraz więcej kobiet na wysokich stanowiskach, nawet ministerialnych. W Bilefeldzie mieliśmy panią burmistrz. Generalnie więc z robieniem karier przez kobiety jest lepiej, ale wciąż jeszcze nie tak, jakbyśmy chciały.

- Unia Europejska otwiera kobietom drogę do kariery?

- Przepisy unijne sprzyjają kobietom, ale u nas trudno im pogodzić pracę zawodową z wychowaniem dzieci. Wiele kobiet po urlopie wychowawczym nie może już wrócić na dawne stanowisko. Dlatego dużo młodych kobiet staje przed dramatycznym wyborem: albo rodzina, albo kariera. Jednego z drugim najczęściej nie sposób pogodzić. Mimo że ustawowo mamy zagwarantowaną równość kobiet i mężczyzn. W praktyce jednak wygląda to tak, że po trzech latach, jakie kobieta przeważnie przeznacza na opiekę nad małym dzieckiem, gdy próbuje wrócić do zawodu, to jej stanowisko jest już zajęte. Ale przecież nie można trzymać tego stanowiska przez 3 lata, aż kobieta odchowa dziecko. Tu widziałabym rozwiązanie na przykład w specjalnych kursach dokształcających, które umożliwiłyby kobiecie uzupełnić wykształcenie, a także zrozumieć procesy, jakie zaszły podczas jej nieobecności w zawodzie.

- Kiedy kobieta niemiecka musi odejść na emeryturę? U nas temat emerytur budzi wiele emocji.

- Kobieta może w Niemczech przejść na emeryturę mając 60 lat. Taka jest generalna zasada. Jeśli jednak pracuje w przemyśle, to może odejść już w wieku 55 lat. Przy czym może wówczas jeszcze przez trzy lata otrzymywać zasiłek przedemerytalny, a dopiero potem odejść na emeryturę. Natomiast poza przemysłem, czy w zawodach niżej opłacanych, kobiety wprawdzie pracują do sześćdziesiątki, niekiedy nawet dłużej, ale jest to już zatrudnienie w tak zwanym obszarze 600 euro, czyli za mniejsze wynagrodzenie, niż otrzymują za tę samą pracę młodsi pracownicy.

- To bardzo niesprawiedliwe.

- Ale to dotyczy również mężczyzn. Oni także muszą opuszczać zakład pracy w wieku 55 lat. Tu muszę powiedzieć, że ja też jestem w wieku emerytalnym. Chciałabym jednak, jak to się mówi - jeszcze trochę skorzystać z życia. Dlatego wynajęliśmy z moim partnerem dom na Majorce. I tam po prostu chciałabym żyć - z jednej strony, a z drugiej - zajmować się moją życiową pasją, czyli malarstwem.

- Nie żal pani porzucać polityki?

- Nie porzucam jej. Zawsze byłam i jestem zaangażowana politycznie - ostatnio bardzo mocno w politykę europejską. Również zaangażowanie w stosunki polsko-niemieckie pojmuję jako zaangażowanie polityczne. Moje dążenie do tego, aby osiągnąć porozumienie i pojednanie pomiędzy Polakami i Niemcami. A zatem wspólnie tworzyć nasz polski i nasz niemiecki obraz w Europie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24