Niemowlę zmarło z wycieńczenia

W sobotni wieczór mieszkanka bloku przy ulicy Przemyskiej w Jarosławiu zaalarmowała pogotowie ratunkowe o złym stanie jej dziecka.
- Zamykała oczy, zaciskała piąstki - relacjonuje przez łzy 33-letnia Beata G., matka małej Madzi. - Nigdy przedtem nie chorowała. Zawsze uśmiechnięta, wesoła, chętna do zabawy z rodzeństwem.
Wprost z obskurnego mieszkania umierające dziecko zostało przewiezione do Centrum Opieki Medycznej. Kilkudziesięciominutowa reanimacja nie przyniosła żadnych rezultatów. Dziewczynka zmarła. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną śmierci. Odpowiedź na to pytanie powinna przynieść zaplanowana na dzisiaj sekcja zwłok. 6-miesięczna dziewczynka była skrajnie wyczerpana. Wychudzona, odwodniona, z rozległymi ranami i odparzeniami w okolicach krocza.
- Dosłownie kości powleczone skórą - mówi wstrząśnięty sprawą nadkomisarz Krzysztof Pobuta, zastępca komendanta powiatowego policji w Jarosławiu. - Nigdy przedtem nie widziałem dziecka w podobnym stanie.
Madzia mogła cierpieć na nierozpoznany wcześniej zespół zaburzeń wchłaniania - diagnozuje ostrożnie jeden z pediatrów. Możliwa jednak jest również inna, analizowana obecnie wersja.
- Sprawdzamy, czy nie mamy do czynienia z przypadkiem rażącego zaniedbania obowiązków przez rodziców, w tym również głodzenia małej - przyznaje prokurator Piotr Balicki z Prokuratury Rejonowej w Jarosławiu.
Zmarła dziewczynka to najmłodsze dziecko Beaty G. i jej konkubina. 9-osobowa rodzina żyje w nędzy.
- Żadnemu z nich nie żałuję jedzenia - zapewnia zrozpaczona kobieta. - Wolę sama nie zjeść, a dla dzieci musi wystarczyć.
Sąsiedzi Beaty G. mają o niej dobre zdanie. Przekonują, że jest troskliwą, choć chwilami mało zaradną matką.