Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niepełnosprawni sportowcy: Ciągle mamy pod górkę

Tomasz Ryzner
Drużyna Startu Rzeszów ma 10 tytułów mistrza Polski. – Niestety, mało kto o nas wie, mało kto widział w grze – mówią zawodnicy.
Drużyna Startu Rzeszów ma 10 tytułów mistrza Polski. – Niestety, mało kto o nas wie, mało kto widział w grze – mówią zawodnicy. Krzysztof Kapica
Paraolimpiady są bez sensu - szokuje wypowiedziami Janusz Korwin-Mikke. Ale czy tylko on tak myśli?

Janusz Korwin-Mikke o paraolimpiadach, o sportowcach niepełnosprawnych

Janusz Korwin-Mikke o paraolimpiadach, o sportowcach niepełnosprawnych

- Równie dobrze można by organizować zawody w szachy dla debili lub turnieje brydżowe dla ludzi z zespołem Downa.

- Telewizja nie pokazywała paraolimpiady, bo nikt tam nie chciał chodzić. Sprowadzano młodzież szkolną i ona ryczała ze śmiechu, gdy patrzyła, jak biedni inwalidzi popisują się na stadionie.

- W telewizji powinniśmy oglądać ludzi zdrowych, pięknych, silnych, uczciwych, mądrych, a nie zboczeńców, morderców, słabeuszy, nieudaczników, kiepskich, idiotów czy inwalidów.

- Obejrzałem klasyfikację medalową paraolimpiady. Nie ma tam prawie w ogóle państw afrykańskich. Tam zaraza nie dotarła. Ale to oznacza, że Murzyni niedługo podbiją świat. I wyrżną nas. Zaczynając od niepełnosprawnych.

- Paraolimpiadę forują ci sami, którzy odbierają pieniądze dobrym pracownikom i dają je nierobom. Socjaliści. Ludzie żywiący nienawiść do naszej cywilizacji: do tych najlepszych, najwydajniejszych, najsprawniejszych. Kochający za to nieudaczników wszelkiej maści.

- Niech sobie niepełnosprawni trenują, byle nie pokazywali się ludziom na oczy. Nikt tych ludzi nie chce oglądać. Szkoda na to pieniędzy podatników - prawi w wywiadach Janusz Korwin-Mikke.

Obrzydliwe? Bezduszne? Pewnie, ale czy aby tylko szef Kongresu Nowej Prawicy tak uważa? Czy Polska dba o niepełnosprawnych, czy zachęca ich, by wyszli z czterech ścian?

Blisko 5 milionów. Tylu jest w Polsce niepełnosprawnych. Sport uprawia może kilka tysięcy. W mediach słychać o nich raz na 4 lata. W czasie paraolimpiady. Dwa lata temu w Londynie rywalizowało też kilku sportowców z naszego regionu. Według Korwin-Mikkego oglądała ich na silę ściągana młodzież.

- To, co mówi Janusz Korwin-Mikke, to bzdury - zapewnia Jacek Czech, pływak Integracji Tarnobrzeg, w Londynie dwukrotnie czwarty. - Paraolimpiadę obejrzało milion więcej kibiców, niż się spodziewano. Brakowało biletów. Na pływalni było 17 tysięcy miejsc i już podczas eliminacji pojawiały się komplety widzów. Doping był super.

- Janusz Korwin-Mikke opowiada idiotyzmy. Mieliśmy pełne trybuny na meczach. Kibice byli w przeróżnym wieku - potwierdza Jan Cyrul, koszykarz Startu Rzeszów, reprezentant Polski.

- Szkoda mi słów na tego polityka - kwituje Rafał Wilk, dwukrotny złoty medalista z Londynu w handbike'u. - Paraolimpiada miała większy sukces frekwencyjny, niż normalne igrzyska.

Niepełnosprawni sportowcy byli traktowani w Londynie jak gwiazdy. - Nikt się nad nami nie litował, nie czułem, że kibice reagują sztucznie - zapewnia Czech. - Na ulicach byliśmy oblegani przez kibiców. Sportowcy niepełnosprawni byli twarzami w kampaniach reklamowych.

Do Polski niewiele dotarło z londyńskiego klimatu. O relacjach na żywo nie było mowy.

- Bo sport niepełnosprawnych to u nas ciągle coś w rodzaju tabu - mówi Mariusz Szmuc, czołowy koszykarz Startu Rzeszów. - Nasza drużyna ma 10 tytułów mistrza Polski. To żadna rekreacja, tylko ciężki trening i ostra walka na boisku. Do tego widowiskowa. Kto raz przyjdzie na mecz, od razu to potwierdza. Niestety, mało kto o nas wie, mało kto widział w grze. A na turnieju na Zachodzie tysięczna widownia nie jest niczym dziwnym.

W wielu krajach istnieją zawodowe ligi wózkarzy. Rzeszowianin Mateusz Filipski gra w Galatasaray Stambuł. Zdobywał z nim Puchar Europy. Wychowanek Startu Rzeszów należy do europejskich gwiazd. Turcy płacą takim bardzo hojnie. W lidze niemieckiej czy hiszpańskiej dobry gracz bez trudu zarobi kilka tysięcy euro na miesiąc. W Polsce jest amatorstwo, czyli coroczna walka o przeżycie.

- Nie zarabiamy, ale też nie liczymy na to - mówi Cyrul. - Sport daje mnóstwo satysfakcji, poprawia sprawność, pozwala lepiej funkcjonować w życiu. Problem w tym, że wiecznie brakuje środków na funkcjonowanie sekcji, nie mówiąc o jej rozwoju.

Budżet wózkarzy Startu na sezon wynosi około 50 tysięcy (wykłada je miasto, sponsor, reszta to tzw. podatek 1 procenta). Dobry wózek treningowy kosztuje kilkanaście tysięcy.

- Widziałem w Warszawie sekcję koszykówki dla dzieci - mówi Cyrul. - Super sprawa. Dzieciaki były przeszczęśliwe, szalały na boisku. Chciałem coś takiego zrobić w Rzeszowie. Moglibyśmy szkolić swoich następców. Ale za co? Przecież hala kosztuje, trener też, nie mówiąc o wózkach.

- Miasto nie ma pomysłu na nasz zespół, nie chce lub nie potrafi się nim pochwalić, rozreklamować - mówi Szmuc.

- W nagrodę za medale dostajemy albumy i tyle. Gramy w bocznej hali Podpromia, często o dziwnych godzinach. Nic dziwnego, że kibiców jest garstka - dodaje Cyrul.

Oszczędza się na nas na każdym kroku

Według Janusza Korwin-Mikkego dotowanie imprez niepełnosprawnych to strata pieniędzy. Polityk niby szokuje, ale jak popytać samych sportowców, to okazuje się, że państwo też bywa bezduszne wobec nich.
- Chwalę sobie pomoc urzędu marszałkowskiego, urzędu miasta, ale ministerstwo sportu nie szanuje takich jak ja - narzeka Jacek Czech. - Zdobyłem brąz na mistrzostwach świata, jednak nie otrzymałem stypendium, bo rywalizacja musi objąć 12 zawodników z 8 państw. Wymyślono taki przepis. Trenowałem kilka lat, ale dla ministerstwa mój medal wart jest zero. Wspólnie z innymi sportowcami oddaliśmy tę sprawę do sądu.

Cyrul otrzymywał przed paraolimpiadą stypendium w wysokości 600 złotych. - Należał nam się też jakiś grosz za 8. miejsce na mistrzostwach Europy, ale urzędnicy popatrzyli w papiery i znaleźli, co trzeba. Okazało się, że według ustawy, o stypendium może wnosić związek, który ma w nazwie "polski", a my do niedawna nazywaliśmy się związek koszykówki na wózkach. Teraz przejął nas PZKosz,, ale stypendium nie dostaniemy, Wszystko zgodnie z przepisami. Jeden z nich mówi, że o stypendium można wnioskować do miesiąca po zawodach. Oszczędza się na nas na każdym kroku, a chodzi o kilkusetzłotowe kwoty - podkreśla Cyrul.

Człowiek na wózku, niepełnosprawny sportowiec budzi podziw, szacunek, ale nie u wszystkich. Bywają tacy, jak Korwin-Mikke, którzy mówią, że inwalida nie powinien się pokazywać ludziom na oczy.

- Spotkałem się taką postawą w Narodowym Funduszu Zdrowia - mówi Szmuc. - Starałem się o dofinansowanie protez. Okazało się, że mogę liczyć na 3 tysiące, jedną dziesiąta tego, co musiałem zapłacić. Gdy zapytałem, czy nie ma szans na większą pomoc, urzędnik odparował z łaską "jak się panu nie podoba, możemy zrefundować panu wózek". Czyli zejdź mi z oczu petencie i daj święty spokój.

Cyrul ma kolegę w Anglii. Także niepełnosprawnego. Ten tamtejszych urzędników nie może się nachwalić.

- Pracownik opieki społecznej dał mu swój telefon i kazał dzwonić o każdej porze. Jeśli potrzebuje sprzętu ortopedycznego, dostaje go na drugi dzień kurierem. Chciał niedawno stół bilardowy. Kupili mu. Tam państwo wychodzi z założenia, że niepełnosprawny musi mieć zajęcie. A u nas? Też muszę łazić po urzędach i udowadniać, że naprawdę czegoś potrzebuję - mówi wózkarz Startu, który miał kiedyś "przygodę" w Wiśle, na zgrupowaniu kadry. Ochroniarze wyprosili go wraz z kolegami z lokalu, bo mieli podobno przygnębiać innych klientów.

- Myślę, że klienci nic do nas nie mieli, była to raczej inicjatywa szefów tego miejsca. Trafiają się czasem zwyczajnie podli ludzie, ale generalnie ten wózek nie robi już takiego wrażenia jak kiedyś. Na ogół wszyscy oferują pomoc, czasem i wtedy, gdy kompletnie tego nie potrzebuję - uśmiecha się koszykarz Startu.

Rafał Wilk jest teraz chlubą Rzeszowa, ale on też przekonał się, że nie liczy się człowiek tylko przepisy. Przed paraolimpiadą w Londynie nie znalazł pomocy w rzeszowskim ratuszu. Do dzisiaj startuje jako zawodnik Startu Szczecin.

- To był zdaje się koniec roku, więc nie dostałem wsparcia, ale teraz wszystko gra. Nie mogę narzekać na miasto, urząd marszałkowski. Sam też sobie radzę. Miałem sponsorów, jako żużlowiec, mam ich teraz - mówi rzeszowianin.

"Paraolimpiadę forują ci sami, którzy odbierają pieniądze dobrym pracownikom i dają je nierobom" - grzmi Korwin-Mikke

- W sumie jest trochę tak, jak chce ten pan - przyznaje Jacek Czech. - W Polsce nie organizuje się wielkich zawodów dla niepełnosprawnych. Nie promuje się takich sportowców jak ja. Wsparcie dla klubów jest ograniczone. Pytanie, czy to rzeczywiście byłoby marnotrawstwo pieniędzy. Czy to źle, że ktoś, komu świat zawalił się na głowę, potrafi wziąć się w garść, spełniać się w życiu? Co jest złego w tym, że zapraszają mnie do szkół, że mogę podnieść na duchu jakieś dziecko, zachęcić do ruchu, do wyjścia z domu? Czy na to rzeczywiście szkoda środków?

- Bez sportu nie wyobrażam sobie życia - mówi Wilk. - Próbowałem grać w kosza na wózkach, ale dałem spokój. Miałem połamane nadgarstki, gdy jeździłem na żużlu i ta zabawa nie jest dla mnie. Znalazłem swoją dyscyplinę, co daje mi niesamowitego kopa. W Polsce sport niepełnosprawnych raczkuje, ale może kiedyś będzie u nas tak, jak na Zachodzie. Trenuję na drogach i - odpukać - nie miałem niemiłych przygód z kierowcami. A mówi się, że ci nie lubią rowerów na trasie. Coś się zaczyna zmieniać. Na razie w głowach - śmieje się mistrz olimpijski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24