Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezwykłe bajki Babci Marysi

Jakub Hap
Maria Tomasik z Sądkowej kocha pisać. Na koncie ma pięć tomików z poezją ludową i cztery książeczki dla dzieci. Historia Babci Marysi pokazuje, że nigdy nie jest za późno, by odkryć w sobie pasję!

Urodziłam się na wsi, w Sądkowej, przeszło siedemdziesiąt lat temu. I do dziś mieszkam w tej wiosce z nadzieją, że właśnie tu skończy się moje życie... Słowa, jakimi pani Maria rozpoczyna opowieść o swojej historii - niby zwykłe, bo przecież umiłowanie ziemi rodzinnej trudno uznać za coś nadzwyczajnego - jednak wyjątkowo ujmują za serce. Tym bardziej, że we wszystko, co wydarzyło się w życiu naszej bohaterki naznaczone zostało szelestem łanów zboża, zapachem siana na łące i niekończącym się zachwytem nad urokiem najbliższej jej sercu wioski nad Jasiołką.

- Niektórzy twierdzą, że w mieście mieszkać jest lepiej, bo wszędzie blisko. Do lekarza, kościółka, sklepu. Ale co mi z tej bliskości, jeśli nie ma zielonej trawki, ptaszków, kwiatów w ogródku oraz ścieżek, które tyle to razy przemierzałam i wciąż mi mało? Tak już jest, że człowiekowi najpiękniej jest tam, gdzie się urodził - mówi Babcia Marysia.

Strofy w kredensie
Owocem przeżyć z dzieciństwa jest dla niej nie tylko silna więź z przyrodą i przywiązanie do ziemi rodzinnej. Ale i to, co ubarwiło życie pani Marii kilka dekad później, i od tego czasu pochłania jej każdą wolną chwilę.

- W moim domu rodzinnym nie brakowało książek. Mama i siostry lubiły czytać, więc i ze mną nie mogło być inaczej. Podobały mi się wiersze Mickiewicza, Słowackiego czy poetów zagranicznych. Chętnie deklamowałam je na różnego rodzaju szkolnych akademiach. Sama za pióro sięgnęłam jednak dopiero po ukończeniu podstawówki. Pierwsze wierszyki tworzyłam zainspirowana jakimiś ważnymi wydarzeniami - choinką, opłatkiem. Ale jak nadszedł czas, kiedy trzeba było się już skupić na rodzinie, dzieciach, na pisanie zabrakło czasu - opowiada pani Maria.

Impuls
Wiele lat musiało upłynąć, zanim przyjemne zajęcie z lat młodzieńczych na nowo zagościło w codzienności sympatycznej mieszkanki Sądkowej. W międzyczasie przez ponad dwadzieścia lat z pasją oddawała się pracy w kasie spółdzielczej w Tarnowcu. Kochała to zajęcie, jednak zdrowie podupadło i musiała przejść na rentę. Odtąd całe serce mogła poświęcić gospodarstwu. Dzieci, a do tego zwierzęta domowe - to był jej świat.

- Za wierszyki wzięłam się dopiero w latach 90., gdy dzieci już wyfrunęły z domu, pozakładały rodziny. Początkowo, jak tylko coś napisałam, chowałam do szuflady - jak za dawnych młodzieńczych lat. Część wierszy potem trafiła do pieca… Przełom nastąpił w 1994 roku, kiedy na antenie TV Rzeszów usłyszałam informację o konkursie na wiersz. Za namową syna wysłałam kilka swoich. Gdy już o wszystkim zapomniałam, niespodziewanie przyszedł list z zaproszeniem do Nowej Sarzyny, z którego dowiedziałam się, że znalazłam się w gronie laureatów. To była duża radość - wspomina z uśmiechem Babcia Marysia.

O jej sukcesie wiedzieli tylko najbliżsi. Nie chciała rozgłosu, wstydziła się niepospolitego hobby. Wieść o poetyckim zacięciu pani Marii w społeczności mieszkańców Sądkowej rozchodziła się stopniowo. M.in. za sprawą audycji wyemitowanej w Radiu Rzeszów, czy wreszcie cyklicznemu publikowaniu jej wierszy w lokalnej gazetce.

Więcej, coraz więcej
Pisanie szybko weszło pani Marii w krew, stało się stałym elementem jej codzienności. - Jeśli pojawiła się wena, brałam kartkę i przelewałam myśli. Tak jest do dzisiaj. Choć czasem weny nie ma i choćbym siedziała godzinami, nic się nie narodzi. Ale jest i tak, że chwila moment i jest - śmieje się Babcia Marysia. I dodaje, że w swych utworach podejmuje różnoraką tematykę. Jako poetka ludowa zachwyca się pięknem życia na wsi, wychwala też ojczyznę, pisze modlitwy. W dorobku ma nawet scenariusz jasełek! Kilka lat temu na jego podstawie wystawiono sztukę w JDK.

Pierwszy tomik z jej poezją powstał w 1999 r., były dziełem siostry pani Marii. Wiersze podzieliła tematycznie i wydrukowała w formie książeczek. Debiut na rynku wydawnictw drukowanych profesjonalnie zaliczyła w roku 2008 - za sprawą Stanisławy Ablewicz, dyrektor biblioteki gminnej z siedzibą w Szebniach („Swojskie tematy, sami swoi”). Rok później ukazała się kompilacja wierszy z lat poprzednich pt. „Kocham Cię ziemio, po której chodzę”. Wreszcie przyszła pora na „Ogród wspomnień” - poświęcony pamięci tych, którzy odeszli.

Trzeba również zaznaczyć, że poetka ma na koncie udział w wielu konkursach i przeglądach. I niejeden sukces.

Barwny świat bajek
Kilka lat temu pani Maria postanowiła spróbować się w bajkopisarstwie. Z miłości do gromadki wnucząt. Dotąd napisała cztery książki dla dzieci - największą popularnością cieszą się dwie, opowiadające o przygodach gąsiorka Kacperka i jego przyjaciół. - To opowieści o życiu w gospodarstwie, tym, w którym się wychowałam. Są prawdziwe - mówi poetka i autorka bajek, będąca też prezesem Klubu Poetów i Twórców Ludowych „Michalina”.

Pani Mario, podziwiamy. Życzymy dużo weny!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24