- Spodziewaliście się takie lania w Rzeszowie?
- Byliśmy pewni, że Resovia zagra lepiej niż w u nas. Przed własną publicznością, musieli wygrać 3:0. Czytałem przed tym spotkaniem gazety i wiedzieliśmy, że zagrają skoncentrowani z dużą wolą zwycięstwa.
- Inna sprawa, że nie zrobiliście zbyt wiele, aby postawić się Resovii, zmusić ją do wysiłku?...
- Można to wytłumaczyć wieloma rzeczami. Duża hala, spora publiczność, nie jesteśmy w ogóle przyzwyczajeni do takiej atmosfery. Było naprawdę bardzo ciężko. W naszej drużynie grają studenci, a w Resovii profesjonaliści.
- Jadąc do Rzeszowa mieliście chyba przynajmniej cień nadziei, że możecie sprawić sensację?...
- Staraliśmy się przeciwstawić Resovii w podobny sposób, jak u siebie, ale nie funkcjonowało przyjęcie, a bez przyjęcia nie da się grać...
- Co w takim razie stało się w Lozannie, że o wyniku zadecydował dopiero tie-break?
- Resovia chyba popatrzyła na nas z góry. Myślała, że przyjedzie i nam dokopie. Tymczasem w trzecim secie nasi rywale zaczęli robić małe błędy i potem trudno było im wrócić do swojego poziomu. Jak przegrali czwartego seta, zaczęli się chyba trochę denerwować. W tie-breaku było 9:9...
- Wspomniał pan, że wasza drużyna składa się ze studentów...
- Połowa zawodników również pracuje. Pokończyli studia, bo uniwersytet znajduje się obok, i pracują. Nie grają w siatkówkę profesjonalnie, nie robią tylko tego. Ja również pracuję. Jestem sekretarzem generalnym turnieju siatkarskiego w Montreux oraz pracuję w urzędzie miasta koło Lozanny w departamencie sportu. Gram w siatkówkę, co wieczór.
- Kiedy pan wyjechał z Polski?
- Dokładnie 20 lat temu, w 1991 roku. Ojciec wyjechał dwa lata wcześniej. Przyjeżdżałem później do Rzeszowa, z rodziną mówimy po polsku, nie zapomniałem języka.
- Z racji rodzinnych tradycji, bo ojciec - Andrzej grał w Resovii i trenował rzeszowską drużynę, serce bije do tego klubu trochę mocniej?
- Oczywiście. Śledzę wyniki Resovii, oglądałem jej mecze w Lidze Mistrzów. Zawsze byłem za Resovią. W ostatnich dwóch meczach byłem po drugiej stronie siatki. Przeżyłem sporo emocji. Fajnie było grać w hali, w której nie grał ojciec, tylko ja miałem tę przyjemność. Ojciec grał w hali ROSiR, bo halę Podpromie dopiero budowano. Szkoda, że z powodu różnych spraw nie mógł przyjechać. Była za to mama.
- Nie trzęsły się ręce, jak po drugiej stronie siatki stały takie gwiazdy jak Georg Grozer?
- Nie, to profesjonalista. Jak trzeba, to przywali. On zarabia tyle, ile wynosi budżet całego naszego klubu. W Szwajcarii nie ma profesjonalnej ligi i nie będzie, bo nie ma sponsorów, którzy wyłożą na stół walizkę pieniędzy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Andrzej z "Sanatorium miłości" mieszka w DPS. Nie zgadniecie, kto chce mu pomóc
- Marcin Miller chudnie w zastraszającym tempie. Lider Boysów to teraz niezłe ciacho!
- Rutkowski grozi, że nagra piosenkę z Wiśniewskim! Będzie nowe Ich Troje?!
- Hanna Gucwińska nie doczekała się dzieci. Jej wyznanie wyciska łzy z oczu