Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarek Jankowski: Z pasją trenuję i uczę karate. Bandyty nie wychowałem

Sławomir Stachura
Jarek Jankowski specjalizuje się w kata czyli pokazach technik karate oraz w teście tameshiwari, czyli łamaniu desek i rozbijaniu twardych przedmiotów. Na zdjęciu: podczas widowiskowego pokazu rozbijania ręką pustaków.
Jarek Jankowski specjalizuje się w kata czyli pokazach technik karate oraz w teście tameshiwari, czyli łamaniu desek i rozbijaniu twardych przedmiotów. Na zdjęciu: podczas widowiskowego pokazu rozbijania ręką pustaków. Sławomir Stachura
Jarek Jankowski, instruktor Kieleckiego Klubu Karate Kyokushin ze Stąporkowa, opowiada o swoich początkach w ukochanej dyscyplinie, o innych zainteresowaniach, o rodzinie i o tym, dlaczego musiał przejąć rolę głowy rodziny, gdy zmarł mu ojciec

Jarek Jankowski karate kyokushin trenuje od 25 lat. - To moja pasja i w jakimś sensie sposób na życie. I nie wyobrażam sobie, bym mógł porzucić karate i przestał ćwiczyć. To jest niemożliwe - mówi.

Blisko 42-letni Jarek mieszka w Stąporkowie i tam prowadzi sekcję Kieleckiego Klubu Karate Kyokushin. Zawsze pociągał go sport, bo jak mówi, zaszczepił go nim ojciec.

Tata trenował ciężary

- Tata nie żyje od wielu lat, ale pamiętam, że miał wrodzoną siłę. Trenował ciężary, najpierw w klubie Budowlani Łódź, potem już tak bardziej rekreacyjnie w domu. Podpatrywałem go często i od najmłodszych lat ciągnęło mnie do sportu, a konkretnie do sportów walki. Dlatego jako kilkunastoletni chłopak zapisałem się do sekcji taekwondo, która działała w Końskich i dojeżdżałem tam na treningi. Ale pewnego dnia do Stąporkowa przyjechali znani karatecy - Tomasz Kęćko i Zbigniew Zaborski. To co zaproponowali bardzo mi się spodobało i tak od 1991 roku zacząłem uprawiać karate kyokushin - wspomina Jarek Jankowski.
Specjalista od kata i tameshiwari

W karate można specjalizować się w kumie czyli walce i w kata, czyli pokazach technik walki.

Jarek polubił akurat kata.

- Oczywiście próbowałem także swoich sił w zawodach w kumite, ale od walk bardziej fascynowały mnie jednak pokazy technik karate. No i testy tameshiwari, czyli łamania desek i rozbijania różnych twardych przedmiotów, najczęściej pustaków. Czemu nie walka? Chyba dlatego, że w prezentowaniu techniki trzeba być bardziej dokładnym, a ja staram się być zawsze dokładny. To cecha mojego charakteru - wyjaśnia Jarek.

Karateka ze Stąporkowa startował w zawodach, zdobywał medale podczas mistrzostw Polski południowej. Od 2005 roku jest instruktorem i przejął sekcję kieleckiego klubu w Stąporkowie. I stara się stale podnosić swoje umiejętności. W 2008 roku zdał egzamin na stopień mistrzowski 1 dan, a w lutym 2015 roku na 2 dan. Do tego drugiego egzaminu przygotowywał się przez siedem miesięcy.

Potrzebne są lata treningu

- Na treningach tłumaczę moim podopiecznym, że karate nie można nauczyć się w miesiąc, czy w rok. To nie tylko trening, ale też filozofia życia, którą trzeba zrozumieć. Ja na pierwszy stopień mistrzowski pracowałem przez 17 lat. I jak tak spoglądam w przeszłość, to mogę stwierdzić, że dopiero po 10 latach treningów coś tam się wie o karate. A ja trenuję praktycznie codziennie - mówi Jarek.

Ten doświadczony karateka jest jeszcze kawalerem, ale od wielu lat czuje się głową rodziny. Musiał się przestawić, gdy zmarł mu ojciec. Szybko stał się dojrzały i dorosły.

- Mój o trzy lata starszy brat Maciek jest po porażeniu dziecięcym, więc gdy w 1999 roku zmarł tata, a miał zaledwie 53 lata, to ja musiałem przejąć niejako obowiązki głowy rodziny. Ale czy mogło być inaczej? Mama całe życie poświęciła dla chorego dziecka, więc dlaczego ja nie miałem poświecić się dla nich? Jesteśmy szczęśliwi, bardzo się kochamy i wspieramy. Oczywiście mam swoją sympatię i pewnie kiedyś założę własną rodzinę. Ale nic to nie zmieni, bo mama i brat są dla mnie po prostu wszystkim i zawsze będę im pomagał - mówi Jarek.

Lubi jazdę motocyklem

Karate to dla Jarka pasja i sposób na życie, ale ma też inne zainteresowania. Bardzo lubi jeździć motocyklem, choć po wrześniowym wypadku, gdy wyjeżdżający z posesji samochód wymusił pierwszeństwo i Jarek się z nim zderzył, odczuwa do tej pory tego skutki.
- Lekarze powiedzieli, że gdym nie trenował, to obrażenia byłyby pewnie dużo cięższe i może miałbym zmiażdżoną miednicę. A tak to jestem tylko mocno poobijany, bo wiedziałem jak upaść. Nie ma się jednak co rozczulać się nad sobą, bo życie toczy się dalej, a nasza sekcja w Stąporkowie nie może przecież odpoczywać. Trzeba walczyć z bólem i trenować - mówi z uśmiechem Jarek, który jest też kierownikiem hali w Zespole Szkół Publicznych w Stąporkowie. Oprócz motocykli interesują go militaria.

Szacunek u wychowanków

Jarek ma w swojej grupie kilkudziesięciu regularnie ćwiczących osób. W różnym wieku. Przez te 11 lat, gdy samodzielnie prowadzi sekcję w Stąporkowie, wychował już wielu karateków. I cieszy się wśród nich wielkim szacunkiem.

- Z pasją trenuję i uczę karate. Bandyty nie wychowałem i nie słyszałem, by ktoś z moich podopiecznych wykorzystywał na ulicy to, czego nauczył się na treningach. Ale w naszej dyscyplinie takie zachowanie to standard, bo karate to nie tylko nabywanie umiejętności, które można zastosować w walce. Karate to także filozofia, która uczy między innymi powstrzymywania się od agresji. Zresztą moim podopiecznym tłumaczę, że nieodpowiedzialnym zachowaniem można zrobić wielką krzywdę drugiemu człowiekowi i zrujnować mu zdrowie. A to nie jest droga karate - tłumaczy Jarek.

Komplementy od prezesów

O instruktorze ze Stąporkowa w samych superlatywach wypowiada się Krzysztof Borowiec, założyciel Kieleckiego Klubu Karate Kyokushin.

- Jarek to niesamowicie skromny i uczynny człowiek. Z szacunkiem odnosi się do ludzi, z wielką troską opiekuje się rodziną, znakomicie propaguje w środowisku idee karate - mówi Borowiec. Wtóruje mu wiceprezes KKKK Tomasz Kęćko, niejako wychowawca Jarka, który do 2005 roku, przez blisko 15 lat, prowadził sekcję w Stąporkowie.

- Jarek to wspaniały człowiek, przyjaciel o wielkim sercu. Ciesze się, że sekcja, którą prowadziłem wiele lat, jest teraz w tak dobrych rękach - dodaje Tomek Kęćko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie