Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nocna akcja ratowników w Bieszczadach. Finał był pozytywny, ale za działania po słowackiej stronie zapłacą odnalezieni turyści [ZDJĘCIA]

Tomasz Jefimow
30 ratowników z Bieszczadzkiego GOPR oraz Horskiej Záchrannej Služby przez 6 godzin poszukiwało nastolatków, którzy szli z Przełęczy Wyżniańskiej w kierunku Kremenarosa. Około północy młodzi turyści zostali odnalezieni po słowackiej stronie.

19-letni student warszawskiej uczelni i 17-letni licealista z Ustrzyk Dolnych w pieszą wędrówkę wybrali się w czwartek (26 grudnia) ok. godz. 9.30. Wyszli z Przełęczy Wyżniańskiej w kierunku Kremenarosa. W planach mieli dojście do miejscowości Nova Sedlica na Słowacji. Mieli tam wykupiony nocleg.

Około godz. 19 zaniepokojony ojciec nastolatków powiadomił ratownika dyżurnego Grupy Bieszczadzkiej GOPR, że nie ma kontaktu z synami.

Rozpoczęła się akcja poszukiwawcza. Młodych turystów szukało 30 ratowników Bieszczadzkiego GOPR i słowackiej Horskiej Záchrannej Služby. W stan gotowości zadysponowano też ratowników z Ukrainy.

- Akcja była trudna - informuje Jakub Dąbrowski, ratownik dyżurny GB GOPR. - Widoczność utrudniał padający śnieg i wiatr, w wyższych partiach tworzyły się około metrowe zaspy.

Nie udało się nawiązać kontaktu telefonicznego z 17 i 19-latkiem. W miejscu gdzie mogli się znajdować (pogranicze Polski, Słowacji i Ukrainy) są problemy z zasięgiem telefonii komórkowej.

- Niektórzy turyści, w obawie przed naliczeniem kosztów związanych z roamingiem, wyłączają aparaty - mówią ratownicy GB GOPR.

Ratownicy bieszczadzkiego GOPR znaleźli na Kremenarosie ślady wiodące na Słowację. Chłopców odnaleźli około północy ratownicy z tamtejszej służby. konkretnie na szlaku na Temným vŕškom w Narodowym Rezerwacie Przyrody Stužica. Nie zboczyli z zaplanowanej trasy, ale wędrówka zajęła im o wiele więcej czasu niż zakładali.

17 i 19-latek byli wychłodzeni i przemoczeni. Słowaccy ratownicy odprowadzili ich do Przełęczy nad Roztokami, tam czekali na nich bieszczadzcy goprowcy.

Akcja zakończyła się nad ranem.

- Ostatni ratownicy wrócili do stacji ratunkowych około 6 rano - informują bieszczadzcy goprowcy.

- Niestety chłopcy prawdopodobnie przecenili swoje możliwości i nie przygotowali się odpowiednio do wyprawy - oceniają goprowcy. - Mieli dobre buty i kurtki, ale spodnie już nie najlepsze. Być może to spowodowało, że ich wędrówka aż tak się przeciągnęła i nie dotarli przed zmrokiem do celu wyprawy.

Ratownicy GB GOPR przypominają, że wybierając się na szlak oprócz odpowiedniego ubrania warto zabrać ze sobą naładowany telefon (najlepiej z aplikacją Ratunek) i powerbank, termos z ciepłą herbatą i latarki.
Akcja choć ze szczęśliwym finałem, może okazać się dotkliwa finansowo dla rodziców chłopców. Goprowcy przypominają, że ich akcje są bezpłatne. Zupełnie inaczej jest w przypadku uruchomienia służb po stronie słowackiej. Za pomoc ratowników Horskiej Záchrannej Služby trzeba zapłacić.

EKUZ nie pokrywa kosztów akcji ratunkowej w górach ani powrotu do kraju. Dlatego przed wyruszeniem w słowackie góry warto się dodatkowo ubezpieczyć. Nie jest to wielki wydatek a może uchronić przed bardzo dużymi kosztami ewentualnej akcji ratunkowej.

Bieszczadzcy goprowcy przypominają, że w Bieszczadach panują trudne warunki turystyczne. Temperatura wynosi około minus 5 stopni, wieje wiatr o sile 40 km/h a widoczność powyżej górnej granicy lasu ograniczona jest do 30 metrów.

ZOBACZ TEŻ: Kobieta maszynistka. Kasia podtrzymuje rodzinne tradycje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24