Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowicjusze IV ligi. Trzy debiuty i dwa powroty

Miłosz Bieniaszewski
Trenera Jedności piłkarze Niechobrza w czerwcu nosili na rękach. Teraz muszą ciężko popracować, żeby sprostać realiom wyższej ligi
Trenera Jedności piłkarze Niechobrza w czerwcu nosili na rękach. Teraz muszą ciężko popracować, żeby sprostać realiom wyższej ligi fot. Łukasz Pado
W gronie pięciu beniaminków podkarpackiej IV ligi mamy aż trzech absolutnych beniaminków oraz dwa powroty na ten szczebel rozgrywkowy po rocznej przerwie.

Jednym z absolutnych beniaminków jest Wólczanka Wólka Pełkińska, która pewnie wygrała jarosławską okręgówkę.

- Jest to awans długo wyczekiwany i na pewno to nasz spory sukces - mówi Marek Rybkiewicz, grający trener Wólczanki.

Wólczanka planuje wzmocnienia
Jego podopieczni do treningów wrócą 9. lipca i od razu zabiorą się do ciężkiej pracy.

- Celowo rozgrywaliśmy mecze awansem, aby chłopcy mieli więcej odpoczynku - tłumaczy nasz rozmówca, który najpewniej dalej będzie prowadził zespół.

- Jestem po rozmowach z prezesem i można powiedzieć, że zostaję w klubie. A to, czy w dalszym ciągu będę również grał, zależy od tego, czy wywalczę sobie miejsce w składzie.

W Wólczance planowane są wzmocnienia i do klubu może trafić trzech-czterech nowych zawodników. Priorytetem jest pozyskanie doświadczonego środkowego obrońcy i pomocnika. - Jakby się udało ściągnąć jeszcze napastnika to byłoby super. Ogólnie jednak zespół ma być oparty na miejscowych zawodnikach. Wzmocnienia jednak są potrzebne - powiedział Marek Rybkiewicz.

Tym bardziej, że zapowiada się ciężki sezon. Szykowana jest reforma II ligi, co miałoby również konsekwencje dla pozostałych klas rozgrywkowych.

- Myślę, że miejsce w środku tabeli, przynajmniej po jesieni, wszystkich zadowoli - stwierdził trener Wólczanki. Beniaminek nie powinien miał większych problemów z uzyskaniem licencji na występy w IV lidze. Na stadionie rozpoczął się remont i wszystko ma być gotowe na początek nowego sezonu.

Jedność stawia na miejscowych
Licencję jako jeden z pierwszych klubów miała Jedność Niechobrz i w tym przypadku dopuszczenie tego klubu do gry w IV lidze powinno być formalnością.

Jedność również po raz pierwszy zagra na tym szczeblu rozgrywkowym, a stało się tak po dosyć niespodziewanym, ale i w pełni zasłużonym zwycięstwie w rzeszowskiej klasie O.

- Dla nas jako beniaminka głównym celem było utrzymanie. Z każdą kolejną kolejką radziliśmy sobie jednak co raz lepiej aż udało się osiągnąć ten wielki sukces - mówi trener Marek Kramarz, którego podopieczni dopiero wczoraj zakończyli sezon i do treningów wrócili 10. lipca.

W trakcie okresu przygotowawczego zagrają 6 sparingów, a rywalami będą: Wisłoka Dębica, Wisłok Wiśniowa, MKS Kańczuga, Stal Nowa Dęba, Piast Tuczempy oraz Jawor Krzemienica.

Marek Kramarz co prawda jeszcze nie rozmawiał z działaczami, ale ma pozostać na swoim stanowisku. Zresztą po takim sukcesie zmiana trenera byłaby co najmniej dziwna. Wiele wskazuje na to, że IV ligi bronić będą w większość ci sami zawodnicy, którzy wywalczyli do niej awans.

- Chciałbym, aby została ta sama drużyna, z ewentualnie niewielkimi uzupełnieniami. To ma być nagroda dla tych chłopaków. Skład opiera się na miejscowych zawodnikach i szkoda byłoby to zmieniać. Do tego takie mamy czasy, że każdą złotówkę trzeba kilka razy oglądać - powiedział trener Jedności.

- Jakie stawiamy sobie cele? W każdym kolejnym meczu będziemy walczyć o zwycięstwo, a wszystko zweryfikuje już boisko - odważnie kończy Marek Kramarz.

IV-ligowy przystanek Wisłoki
Zespół Wisłoki Dębica wygrał niewątpliwie najmocniejszą klasę okręgową w naszym województwie. W tym sezonie, liga ta stawiała szczególnie wysokie wygania. Dość powiedzieć, że o spadkach i awansach z tej ligi, decydowała ostatnia kolejka.

- Rok temu, tuż po spadku ustaliliśmy, że chcemy szybko wrócić do IV ligi i przy odrobinie szczęścia ten cel zrealizowaliśmy. Mimo mocnej kadry, niełatwo grało nam się w okręgówce. Teraz zespół pewnie przejdzie małe przeobrażenia - tłumaczy Stanisław Nauka, członek zarządu Wisłoki.

Działacze Wisłoki marzą o tym, by IV liga była tylko przystankiem w drodze na trzeci front, ale zdają sobie sprawę, że trzeba być cierpliwym.

- Runda jesienna zweryfikuje nasze plany. Chcemy w niej być w czołówce, ale to zależy od wielu czynników. Nie naciskamy na trenera ani zawodników, ale chcemy na przestrzeni sezonu, może dwóch stworzyć zespół gotowy na III ligę - tłumaczy Nauka.

Głównym odpowiedzialnym za projekt pt. "mocna Wisłoka" będzie trener Mirosław Kalita, który jest jednym z najlepszych trenerów na Podkarpaciu. To w połączeniu z faktem, że jest wychowankiem Wisłoki daje nadzieje na dobre efekty jego pracy.

- Wspólnie z trenerem zweryfikujemy listę płac zawodników. Nakreślimy nowy budżet i wokół niego trener Kalita oprze nowy zespół. Używam określenia "nowy", bo rotacja w składzie jest nieunikniona. Paru chłopaków odejdzie, paru przyjdzie - podsumowuje Nauka.

Nisko musi uzupełnić kadrę
Zawodnicy Sokoła Nisko to drugi po Wisłoce beniaminek, który w klasie okręgowej (po spadku z IV ligi) spędził tylko jeden sezon. W lipcu 2012 roku zespół przejął Daniel Kijak i od pierwszych kolejek próbował utrzymać zespół w walce o awans.

- Nie było to takie proste, bo chłopakom brakowało systematyki w uczęszczaniu na treningi. Gdy poprawiła się frekwencja, od razu widoczne były postępy. W zimowych sparingach potrafiliśmy wygrywać z drużynami z wyższych lig - podkreśla Daniel Kijak, trener niżan, który swoich podopiecznych do zajęć przywołał już 8 lipca.

- Nie mamy za wiele czasu na rozmyślanie. Zespół musi zostać wzmocniony. Przyznam, że prowadzę już pewne rozmowy. Idealnie byłoby uzupełnić skład 4-5 zawodnikami. Potrzebuję nowych zawodników praktycznie do każdej formacji - tłumaczy Kijak, który jak każdy trener chce zbudować zespół grający o najwyższe cele bo... w nowym sezonie reforma może spowodować lawinę spadków, również w IV lidze.

- Założenie gry o utrzymanie to założenie gry przynajmniej w środku tabeli - podsumowuje Kijak.

Z zwycięskiego wyścigu o awans raduje się zarząd Sokoła, który w minionym sezonie nie naciskał na szybki awans.

- Wkalkulowaliśmy ryzyko, że w tym roku może nam nie wyjść, bo zespół wychodził z kryzysu. Trener jednak szybko zdołał poukładać zespół i zwycięstwo w bitwie o awans dodało tej drużynie wartości - tłumaczy Zygmunt Ptak, który zdaje sobie sprawę, że klub z Niska musi wzmocnić się nowymi zawodnikami.

- To działka trenera, jako prezes mogę zapewnić, że rozumiem potrzebę uzupełnienia składu. W tym zestawieniu mogliśmy wygrać klasę okręgową, która nie stawiała nie wiadomo jak wysokich wymagań. Teraz poprzeczka idzie w górę - dodaje Ptak, który nie obawia się o organizacyjne niuanse.

Z piątki beniaminków podkarpackiej IV ligi najdłużej w niepewności żyli w Pisarowcach, gdyż zespół ten awans wywalczył dopiero 30 czerwca.

To i tak wielki sukces dla klubu, gdyż jeszcze w sezonie 2009/2010 jego piłkarze grali w A klasie.
Przed zakończonym kilka dni temu sezonem Pisarowce objął Mariusz Sumara, który występował również na boisku.

- Oczekiwałem, że w I rundzie wywalczymy 25 punktów, a udało się zdobyć prawie tyle, co zespół wywalczył w całym poprzednim sezonie - powiedział trener świeżo upieczonego beniaminka IV ligi.

- Ten wynik to było spore zaskoczenie i zaczęło się pompowanie balonu. W najważniejszych chwilach drużyna stanęła na wysokości zadania i teraz możemy się cieszyć - dodał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24