Nowy trener Partyzanta: nie mam czarodziejskiej różdżki

- To debiut marzenie...
- Oczywiście. Mojej zasługi w tym zwycięstwie jest jednak niewielka kropelka. To trener Kalita przygotował i ustawiał ten zespół.

- Co można zmienić przez trzy dni?
- Nie mam czarodziejskiej różdżki. Udało się zmotywować chłopaków, co przełożyło się na momentami fajną grę. Próbowałem zmniejszyć ciśnienie i brawa dla chłopaków, że wytrzymali taktycznie cały mecz. Oczywiście nie ustrzegliśmy się błędów, ale będzie nad czym pracować.

- Jak po kartkach wrócą do składu Zarzyka i Łanucha będzie miał pan spory ból głowy?
- Cieszę się, bo im większy wybór, tym lepiej. Tylko czy zrozumieją to zawodnicy, bo każdy chce grać.

- Wreszcie Partyzant wygrał na wyjeździe...
- I oby ta forma do końca rundy została utrzymana. Teraz czeka nas jeszcze trudniejsze zadanie: udowodnić, że to nie był przypadek.
- Dotąd pracował pan tylko w Sanoku, z młodzieżą, albo drużyną seniorów, jako ratownik. W Targowiskach mówi się o awansie do II ligi...
- To dla mnie duże wyzwanie, nowe doświadczenie i miejsce. Jestem realistą, wiem, że to niełatwy kawałek chleba. Na razie nasza umowa obowiązuje do końca rundy.

- Jaki jest plan punktowy na jesień?
- Fajnie by było zdobyć jeszcze komplet 15 "oczek", ale nie będzie to łatwe (śmiech). Ważne, by było ich jak najwięcej.