Taką wysokość maksymalnej grzywny zaproponował resort sprawiedliwości w projekcie zmian do kodeksu wykroczeń.
W tej chwili za używanie w miejscu publicznym słów nieprzyzwoitych grozi kara ograniczenia wolności, nagana lub grzywna do 1,5 tys. zł.
Co wpływa na to, że w jednym przypadku możemy liczyć na pouczenie, a w innym na karę grzywny? Okazuje się, że... skrucha. Przy czym kluczowe staje się tu wypowiedzenie słowa "przepraszam". Może nas uchronić przed utratą 500 zł, a taki mandat mogą nam wlepić mundurowi.
Pouczenie nie zawsze pomaga
- I czasem wlepiają, bo jaki jest sens pouczać kogoś, żeby nie przeklinał, skoro to nie pomaga i co drugie słowo to dalej przekleństwo? - pyta Paweł Międlar z podkarpackiej policji. - Jeśli przy okazji osoba staje się bardzo agresywna, sprawa może trafić nawet do sądu. A ten może wyznaczyć znacznie wyższą karę - zauważa Paweł Międlar z podkarpackiej policji.
Z doświadczenie strażników miejskich wynika, że przeklinający w Rzeszowie są z reguły skłonni do kajania się przed stróżami prawa.
- Bardzo rzadko nakładamy mandaty za tego rodzaju wykroczenia - potwierdza Jadwiga Jabłońska, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Rzeszowie. - Najczęściej pomaga pouczenie. Przy czym przekląć zdarza się nie tylko młodym, ale też starszym - dodaje Jabłczyńska.
Nerwy puszczają kierowcom
W jakich sytuacjach najczęściej klniemy publicznie? Najczęściej nerwy puszczają nam, kiedy parkujemy samochód, a strażnik wytyka nam, że robimy to w niedozwolonym miejscu.
- Zdarzają się takie sytuacje i wtedy zamiast pouczenia za źle zaparkowany samochód, na przeklinającego kierowcę nakładany jest mandat - wyjaśnia zastępca komendanta.
Jak często karani jesteśmy za wulgaryzmy? Ani policja ani straż miejska nie prowadzi szczegółowych statystyk.
- Takich interwencji mamy dziennie może kilkadziesiąt w całym Podkarpaciu - szacuje Paweł Międlar i dodaje: - W pierwszym półroczu odnotowaliśmy ponad 166 tys. wszystkich popełnionych wykroczeń. Najwięcej, bo prawie 114 tys., było drogowych. A tylko ok. 6 tys. dotyczyło nieobyczajnych zachowań. W tym mieści się jednak nie tylko przeklinanie w miejscu publicznym, ale też np. sikanie.
Czy ta liczba będzie jeszcze mniejsza po podwyższeniu kar? Będziemy bardziej powściągliwi w miejscach publicznych?
- Oczywiście, że nie - nie ma wątpliwości Leszek Gajos, socjolog z Rzeszowa.
- Na pewno jest to problem społeczny. Kiedyś przeklinanie było czymś wstydliwym, teraz czymś normalnym. Wulgaryzmy wręcz stały się elementem języka młodzieży. Tylko tego problemu nie można rozwiązać administracyjnie - podkreśla Leszek Gajos.
- A poza tym jest chyba wiele innym, ważniejszych spraw, którymi powinno zająć się Ministerstwo Sprawiedliwości. No ale może jest to element kampanii wyborczej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Makabryczny żart męża "Królowej Życia". Kobiety mu tego nie darują
- Bieniuk w PRZEŚWITUJĄCYCH spodniach na ściance. Tak wystroić mogła się tylko ona
- 19-letnia Emilia Dankwa odsłania brzuch i wygina śmiało ciało w cekinach i szpilkach
- Andrzej z "Sanatorium miłości" mieszka w DPS. Nie zgadniecie, kto chce mu pomóc