Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O wykroczeniu, którego rzekomo nie było

PIOTR WRÓBEL
ARCHIWUM
Z przyczepy ciężarówki, która przewoziła żwir, wypadł kamień i uszkodził szybę jadącego obok busa. Sprawa niby prosta. Ale później zajęły się nią: policja, sąd i prokuratura. I osądzili, że nie było żadnego kamienia.

Jasło, centrum miasta, 25 listopada 2002 r. Jerzy Romanow, kierowca busa, wspomina: - Jechałem w ciągu samochodów. Z naprzeciwka przejeżdżał jelcz ze żwirem. Podmuch wiatru spowodował, że na mój samochód spadły kamienie, a jeden z nich uszkodził mi szybę. Zawróciłem, przez komórkę zawiadomiłem policję i pojechałem za jelczem. Ciężarówka została zatrzymana w pobliżu komendy policji przy ul. Kościuszki. Aparatem cyfrowym zrobiłem zdjęcia jelcza.
Romanow mówi, że on i kierowca jelcza zostali wylegitymowani przez jakiegoś policjanta. - Sprawa wydawała mi się oczywista, więc umówiłem się z tym policjantem, że zeznania złożę później i odjechałem - mówi Romanow.
Prosta sprawa dziwnie się jednak skomplikowała.

Zniknął protokół

Tego samego dnia, ale po południu, Romanow złożył na komendzie wyjaśnienia (przed policjantem, Mariuszem Niemcem), a później o szkodzie zawiadomił PZU. Jednak - twierdzi - po kilku dniach otrzymał wiadomość od inspektora PZU, że Zakład gotowy jest wypłacić odszkodowanie, ale nie ma... policyjnego protokołu, który by opisywał wykroczenie.
- Zdziwiony poszedłem do komendanta. On też wydawał się być zdziwiony. Zaskoczyło mnie jednak, że zaproponował, abym napisał wniosek o ukaranie kierowcy jelcza, mimo że takie sprawy ścigane są z urzędu. Napisałem, dołączyłem do niego zdjęcia - mówi.
Po tym Komenda Miejska Policji w Jaśle do sądu grodzkiego skierowała wniosek o ukaranie kierowcy ciężarówki (18.12. 2002.). Tego samego dnia napisała do poszkodowanego (Romanowa), że w sądzie może być oskarżycielem posiłkowym.
- Stawił się pan w sądzie, jako oskarżyciel? - pytam.
- Nie, bo sprawa nadal wydawała mi się oczywista, więc po co? - odpowiada.
Odbyła się rozprawa (25.02.2003.) i sąd grodzki wydał wyrok: nie było żadnego wykroczenia. Dlaczego? Dobre pytanie.

Dziwne zeznania policjanta

Sąd już osądził
ARTUR WYPASEK, specjalista ds. wykroczeń z KPP w Jaśle:
- W tej sprawie sąd wydał już przecież wyrok, opierając się na całym materiale. Sąd uzasadnił swoją decyzję, wszystko jest w aktach. Czy były sprzeczne zeznania policjanta? Nie wiem, trudno mi się zatem wypowiadać. Nie wszystko się pamięta.

To złamanie przepisów
GRZEGORZ DYŚ, Podkarpacki Inspektor Transportu Drogowego w Rzeszowie:
- Na podstawie zdjęcia można stwierdzić, że żwir przewożony był nieprawidłowo. Regulują to następujące przepisy:
* przewożony ładunek (worki, zboże, piach) nie może wystawać poza obręb pojazdu (przyczepy). - Rozporządzenie Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej z 1 kwietnia 1999r.
* ładunek powinien być zabezpieczony tak, aby nie zmieniał położenia - art. 61 prawa o ruchu drogowym (zgodnie z ustawą z czerwca 1997r.)
* materiał sypki powinien być zabezpieczony (np. plandeką) tak, aby nie mógł wysypać się na jezdnię - art. 61, p. 5 prawa o ruchu drogowym

Z akt wynika, że na miejsce został wezwany policjant Antoni Szymański. Szymański zeznał później w komendzie (11 dni po wykroczeniu), że "przewożony żwir był w burtach poniżej górnej krawędzi ok. 10-15 cm". Przemilczał, że na środku przyczepy piach z kamieniami wystawał i tworzył się niebezpieczny stożek.
"Wylegitymowałem - zeznał dalej Szymański - obydwu kierowców samochodów, następnie udali się oni w dalszą drogę".
Ten sam policjant Szymański 3 miesiące później zeznał w sądzie, że żwir był załadowany prawidłowo poniżej krawędzi burty i to... na całej powierzchni skrzyni ładunkowej. Czyli usypanego ze żwiru stożka... nie było! (Tym samym żaden kamień nie mógł z niego spaść i ugodzić w szybę busu Romanowa.) Nie wiadomo dlaczego policjant zeznał, iż z drugim uczestnikiem zdarzenia na drodze (kierowcą Romanowem) w ogóle się nie zetknął.
Na rozprawie kierowcę jelcza oskarżał Bolesław Krajciewicz, policjant z KPP w Jaśle. Zarówno on jak i sędzia Elżbieta Stachyrak mieli przed sobą dokumenty, a w nich sprzeczne zeznania Szymańskiego. I co? I nic!
- Sąd oceniał całość zebranego materiału, a nie tylko te zeznania - komentuje wyrok Zenona Furmankiewicz, prezes Sądu Rejonowego w Jaśle.
Romanow dodaje jednak jeszcze jedną ciekawostkę: - Twierdzę także, że do sądu nie trafiły z policji zdjęcia jelcza, które wtedy zrobiłem. Na tym zdjęciu wszystko przecież widać.

Prokuratura niczego nie zauważyła

Kierowca jelcza został uniewinniony, a Romanow uznany za niewiarygodnego. - Policja dziwnym trafem przypomniała sobie, że przed tą historią ze żwirem byłem kontrolowany i zauważono, że już wtedy miałem uszkodzoną szybę po prawej stronie. Mam dokumenty z warsztatu na to, że szyba nie była uszkodzona. Poza tym kamień, który spadł z jelcza, uszkodził ją nie po prawej stronie, ale.... w środku, na wysokości kierowcy - mówi Romanow.
Po dziwnym wyroku sądu poszedł do komendanta z prośbą o wyjaśnienie. Niczego się nie dowiedział. Na policjanta Szymańskiego, który tak dziwnie zeznawał, złożył doniesienie do prokuratury, do którego dołączył zdjęcie ciężarówki ze żwirem.
Prokurator Anna Rogowska przyznała, że żwir na przyczepie "ułożono stożkowo", zacytowała Szymańskiego, że "żwir był ułożony równomiernie na całej powierzchni" (sprzeczność!), później zdjęcie jelcza obejrzała i sprawę... umorzyła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24