Oberwanie chmury nad powiatami tarnobrzeskim i stalowowolskim

W Grębowie (powiat tarnobrzeski) na zalanej wodą ulicy utknął samochód.

Kamil Gaj oraz jego dwaj koledzy z firmy "Eldan", wracali w piątek po południu z pracy, z Zamościa. Jechali do Staszowa, ale dotarli jedynie do Grębowa (powiat tarnobrzeski). Mieli wyjątkowego pecha, bo po oberwaniu chmury studzienka kanalizacyjna na drodze obok kościoła zatkała się i nie przyjmowała dziesiątek hektolitrów wody płynącej asfaltem. Droga zaczęła w tym miejscu przypominać rzekę.

- Koła naszego samochodu wpadły w zagłębienie w drodze, silnik zassał wodę i zgasł. Nie wiem, co teraz robić. Liczymy na to, że odpowiedzialny za utrzymanie stanu drogi zarządca zwróci nam koszty naprawy, o ile w ogóle silnik uda się wyremontować - mówi Piotr Gaj.

Renault mascott został unieruchomiony w ogromnej kałuży. Dopiero jeden z kierowców pomógł przeciągnąć samochód na pobliski parking.

W tym czasie na miejsce dotarli strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Grębowie, druhowie widłami odnaleźli w breji kratkę kanalizacyjną i udrożnili ją. Woda spłynęła w ciągu kilku kolejnych minut.

Sprzed kościoła strażacy nie wracali do remizy, otrzymali bowiem kolejne wezwanie, do jednego z gospodarstw. Tam woda zalała podwórze i piwnicę.

Strażacy interweniowali także w Nowej Dębie, gdzie po oberwaniu chmury woda zaczęła się wlewać do szpitala. Dolna kondygnacja tej placówki jest poniżej poziomu ziemi, dlatego obfitsze opady deszczu zawsze kończą się zalaniem.