Obrońca Sokoła: młodzieżowców mamy wreszcie pod dostatkiem

- Zacznijmy od twojego zdrowia. Kiedy wracasz na boisko?- Przechodzę rehabilitację, wszystko idzie zgodnie z założonym planem. Mam zamiar od stycznia, lutego wrócić do pełnych treningów, jeśli -oczywiście - ze zdrowiem wszystko będzie dobrze.

- W przerwie letniej doszło do sporej rewolucji w kadrze Sokoła, tylu odejść z klubu dawno już nie było. Z czym to było związane?- Ciężko powiedzieć, co było główną przyczyną aż tylu odejść. Część zawodników odeszła, bo nie spełniło oczekiwać zarządu, ale również część zawodników wyjechała za granicę za pracą. Niestety, sytuacja życiowa zmusiła ich do takiego posunięcia.

- Do Sokoła wrócili starzy znajomi (Patryk Szewc, Dawid Pigan), a nowi to przede wszystkim młodzież.- Jest paru bardzo młodych zawodników. Młodzieżowców teraz mamy pod dostatkiem. Patryk Szewc wrócił na stare śmieci po występach w Puszczy Niepołomice, gdzie nabrał doświadczenia, Dawid Pigan miał epizod w Wólczance, ale zdecydował się zostać u nas. Doszło dwóch doświadczonych graczy, dobrze znanych na lokalnym rynku - Tomek Walat z Orła Przeworsk i Artur Bańka z JKS-u.

Ich obecność powinna podnieść jakość gry i wprowadzić spokój na boisku. Bramkarza z Lublina mamy młodego, ale o dobrych warunkach fizycznych.

- W sparingach spisywaliście się różnie.- Wychodziło właśnie niezgranie, duża liczba młodzieżowców. Mam nadzieję, że w lidze przy realizacji założeń taktycznych będzie dobrze.

- Był taki okres, że trenowała u was piątka piłkarzy Wisły Sandomierz, jednak podkupiła ich Wólczanka. - Zagrali oni w jednym ze sparingów. Tak naprawdę to nie wiem, dlaczego u nas nie zostali. Cóż, wybrali Wólkę i tam będą grali.

- Jednym z większych zaskoczeń tego lata była zmiana na fotelu trenera Sokoła. Ryszarda Federkiewicza zastąpił Daniel Kijak.- Na pewno dla kibiców było to małe zaskoczenie. Nie chciałbym się wypowiadać, czym ta zmiana była spowodowana, bo akurat nie było mnie w tym okresie w klubie.

- Cel Sokoła na rundę jesienną i na cały sezon...?- Zawsze ten sam. Gramy o pierwsze miejsce, jak najwyższe miejsce w tabeli.