Obwodnica Leska ma sąsiadować z parkiem rozrywki? Starosta mówi, że decyzja nie zapadła

Protesty w sprawie obwodnicy Leska pojawiły się zaraz po tym, jak władze województwa opublikowały informację, że będą ją realizować, wraz z zamieszczeniem mapki, która wstępnie lokalizowała przebieg. Po zapoznaniu się z tym szkicem mieszkańcy wsi Huzele i Woli Postołowej wpadli w popłoch, obawiając się, że dojdzie do wielu wyburzeń budynków mieszkalnych i gospodarczych.

Wydawało się, że po publikacji koncepcji projektowej te obawy powinny być mniejsze, bo podano tak dane dotyczące wyburzeń. Tak się jednak nie stało. Komunikat komitetu protestacyjnego jasno o tym świadczy, bo protestujący uznali, że żaden z zaproponowanych wariantów nie spełnia kryterium obwodnicy, a zatem nie zrealizuje podstawowego celu tej inwestycji, jakim jest rozładowanie ruchu drogowego w Lesku.

– Jako komitet oświadczamy, że będziemy sprzeciwiać się tej inwestycji na wszystkich etapach jej procedowania i skorzystamy z wszelkich przysługujących nam instrumentów prawnych zmierzających do wykazania absurdów planowanego zamierzenia – napisano w oświadczeniu.

Wielkie pretensje kierowane są do władz powiatu leskiego, ponieważ w przestrzeni publicznej pojawiły się informacje, że obwodnica Leska jest skorelowana z nieruchomością, której właścicielem jest samorząd powiatowy. To 65 ha gruntu położonego właśnie w rejonie planowanej obwodnicy. Ma tam powstać park rozrywki, a inwestorem mają być jakoby Polskie Koleje Linowe.

Starosta Andrzej Olesiuk potwierdza, że rozmowy z PKL rzeczywiście się odbyły, jak również z innymi podmiotami, ale zaprzecza, by obwodnica była zaplanowana pod interesy powiatu.

– Plan zagospodarowania tego terenu rzeczywiście przewiduje zagospodarowanie turystyczne, a Rada Powiatu Leskiego podjęła uchwałę, że ten teren ma iść do sprzedaży – wyjaśnia.

Zainteresowanie zakupem tej nieruchomości było duże. Na przełomie 2016 i 2017 roku wyceniono ją na 17 mln zł. Wiadomo, że obecnie jej cena jest dużo, dużo większa.

– Tak dużych działek do sprzedaży już w Bieszczadach nie ma. Nie jesteśmy zainteresowani, by zbyć ją byle komu. Chcemy, by ta nieruchomość dała impuls do rozwoju całego regionu. Dlatego od wielu lat szukamy inwestora, który zagospodaruje ten teren w taki sposób – nie ukrywa starosta.

Jak ujawnia nasz rozmówca prowadzono rozmowy z PKL jeszcze przed pandemią, ale ta spowodowała zastój. W międzyczasie pojawili się inni zainteresowani, ale nie zapadły jeszcze żadne formalne decyzje.

Andrzej Olesiuk ma świadomość, że kwestia przebiegu obwodnicy, a co za tym idzie bolesnych wyburzeń, jest przez mieszkańców wiązana z nieruchomością powiatu, ale utrzymuje, że koncepcja zagospodarowania działki powstała dużo wcześniej niż zapadła decyzja o budowie obwodnicy. Według niego jej przebieg jest uzależniony wyłącznie od ukształtowania terenu, a wielkiego pola manewru projektanci nie mają z powodu tzw. wąskiego gardła.

– A że obwodnica ma przejść akurat w pobliżu naszej nieruchomości to zupełny przypadek – utrzymuje.