Oddadzą połowę parku Sybiraków prywatnym właścicielom?

Ponad 400 tys. zł - tyle pieniędzy zostało zapisanych w tegorocznym budżecie Rzeszowa na odnowę Parku Sybiraków na osiedlu gen. Andersa, położonego na około 10 hektarach.

Mieszkańcy od lat zabiegali, by to zielone miejsce w środku blokowiska było atrakcyjniejsze, bogatsze o nowe alejki spacerowe, ławeczki, urządzenia do zabaw dla dzieci, roślinność, a nawet o fontannę. Miasto chce jednak wykreślić z planów te inwestycje, ponieważ pojawił się problem własności gruntów.

- Wpłynęły do nas wnioski o zwrot prywatnym właścicielom części terenu parku - tłumaczy Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa i dodaje, że tereny te kilkadziesiąt lat temu zostały przejęte od prywatnych osób pod konkretne cele. Miała to być albo budowa budynków mieszkalnych, albo szkoły lub też ośrodka sportowo - rekreacyjnego. Tak się jednak nie stało.

Pisaliśmy o staraniach prezydenta, by w Parku Sybiraków postawić aquapark. Te plany oburzyły jednak sporą grupę mieszkańców osiedla generała Andersa, przez starszych mieszkańców wciąż nazywanego Baranówką.

- Niech park wodny sobie powstaje wszędzie, tylko nie tu. We wszystkich miastach takie aquaparki powstają na obrzeżach, a nie między blokami - bronili zielonego terenu osiedla i wyliczali, że oczekują tu boisk, siłowni na świeżym powietrzu, dużego placu zabaw z nowoczesnymi atrakcjami dla najmłodszych, nowych ścieżek do spacerowania i workout parku.

- Park jest znakomitym miejscem spotkań, ale jest niewykorzystany. Jeśli chodzi o zieleń, wygląda nieźle, ale to nie wystarczy. Tu można masę fajnych rzeczy zrobić, by ludzie wyszli z bloków i spędzali czas na świeżym powietrzu - argumentowali mieszkańcy.

W tej sytuacji miasto zrezygnowało z lokalizacji parku wodnego w pobliżu galerii Nowy Świat.

Ponieważ teren parku nie jest objęty miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, właściciele odzyskanej połowy mieliby „pole do popisu”, jeśli chodzi o pomysły na inwestycje. Mogliby postawić tu na przykład blok, sklep, czy pawilon usługowy, bo takie znajdują się w sąsiedztwie. Można temu zapobiec?

- Park Sybiraków jest jednym z najważniejszych parków miasta. Tętniący życiem. Codziennie spacerują w nim setki mieszkańców, dlatego nie wyobrażam sobie, by miasto zostało pozbawione połowy tego terenu i na przykład powstały tam budynki - mówi Robert Kultys, miejski radny PiS, przewodniczący komisji gospodarki przestrzennej Rady Miasta Rzeszowa.

Podpowiada, że aby uratować park miasto musi koniecznie uchwalić miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego z przeznaczeniem terenu wyłącznie na zieleń publiczną.

Przypomina, że rada miasta już kilka lat temu podjęła stosowną uchwałę i szkoda, że do tej pory prezydent nie doprowadził do przygotowania tego planu.

- W dwóch, czy trzech miejscach osiedla plan jest uchwalony, ale na cały park prace są wstrzymane. Teraz trzeba więc szybko przystąpić do opracowania tego planu. Wszystko w gestii prezydenta - mówi.

Na dzisiejszej sesji radny zamierza ponowić wniosek do prezydenta w tej sprawie.

- Nie widzę potrzeby wykreślania z zapisów budżetowych miasta inwestycji rekreacyjnych, które w tym roku miały być zrealizowane w Parku Sybiraków dla mieszkańców osiedla - zaznacza Robert Kultys. - Tylko dlatego, że mogą być zwroty terenu. Jeśli będzie uchwalony miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, to spokojnie te zaplanowane inwestycje będzie można prowadzić.

Dodaje, że nawet jeśli za parę miesięcy prywatni inwestorzy odzyskają ziemię, to przecież nie będą zainteresowani pozyskaniem parku.

- Sądzę, że negocjowaliby z miastem, aby w zamian dostać jakieś inne działki - dodaje.