Odpady w stawie po Hucie Stalowa Wola są toksyczne. Fundusz pomoże się ich pozbyć?

- Zanim ogłoszę sukces, chcę, żeby negocjacje się w pełni zakończyły - powiedział. Jak wynika z jego relacji, jest zadowolony z wyniku rozmów. Wypracowane stanowisko musi jeszcze zostać zaakceptowane przez zarząd i radę nadzorczą funduszu.

W grę wchodzi 80 procent dofinansowania. Szacunkowe koszty rekultywacji to 32 miliony złotych, ale po przetargu koszt może być mniejszy i wynieść około 20 - 25 milionów złotych.

Miasto przejęło od huty stawy osadowe w 2009 roku. Pod osadnikami znajduje się potężny zbiornik wody pitnej rozciągający się od Stalowej Woli po Rzeszów i Dębicę. W zamian za przejęcie stawów miasto dostało od huty grunty warte 10 milionów złotych. Decyzja wzbudziła kontrowersje, ale miasto nie mogło odmówić pomocy hucie, gdyż o ile gmina może starać się o dotacje na rekultywację stawów, o tyle przeżywająca wówczas duże problemy huta musiałaby wziąć pożyczkę i się zadłużyć.

Stawy osadowe służyły do składowania odpadów poprodukcyjnych, takich jak m.in. szlamy z obróbki metali, materiały filtracyjne, szlamy z usuwania farb i lakierów zawierające rozpuszczalniki, mineralne oleje silnikowe, przekładniowe i smarowe. Stawy wyłączono z eksploatacji w 1964 roku. Jednak agresywny charakter odpadów w stawie numer 6 spowodował korozję zabezpieczeń.