Strażacy o pożarze zostali poinformowani w sobotę 31 sierpnia o godz. 17.40. Początkowe zgłoszenie dotyczyło płonącej butli z gazem. Gdy pierwsze zastępy po około 10 minutach zjawiły się na miejscu, to okazało się, że ogniem objętych było siedem budynków w szeregowej zabudowie. Według wstępnych danych Państwowej Straży Pożarnej przyczyną pożaru było rozszczelnienie butli z gazem przy jednym z grillów na tarasie budynku znajdującego się w samym środku zabudowy.
- Do gaszenia pożaru wyjechało 121 strażaków PSP i ochotników, na miejscu było 35 zastępów. Mieszkańcy ewakuowali się z domów przed przyjazdem ratowników. Jedna osoba została lekko poparzona. Jeden z mieszkańców szeregówki ma niewielkie poparzenia przedramienia, został zaopatrzony na miejscu, nie wymagał hospitalizacji– informował st. bryg. Grzegorz Wójcicki z-ca komendanta miejskiego PSP w Rzeszowie.
Zdecyduje nadzór
Walka z ogniem i dogaszanie pożaru trwały do około 4 nad ranem. Na miejscu zjawili się Konrad Fijołek prezydent Rzeszowa wraz z z-cą Krystyną Stachowską.
- Sprawdzamy, czy ktokolwiek potrzebuje pomocy. Większość znajdzie schronienie u swoich bliskich i rodzin. Niemniej jednak my też zabezpieczyliśmy potrzebne miejsca noclegowe. Zobaczymy, co będzie dalej, czy mieszkańcy będą mogli tutaj wrócić. Wydaje się niestety, ze ogromna skala tego pożaru spowoduje, ze nieliczni będą mogli wrócić. Jestem w kontakcie z panią wojewodą więc ewentualne wsparcie ze strony środków rządowych i środków miasta z zarządzania kryzysowego już zostaje w zasadzie uruchomiana - mówił na miejscu Konrad Fijołek, prezydent Rzeszowa.
Miasto powołało sztab kryzysowy, który od soboty pracował na miejscu. W jego skład weszli pracownicy Wydziału Zarządzania Kryzysowego, Straży Miejskiej, Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Podstawiono autobus miejski, w którym można było się schronić, napić wody i chwilkę odpocząć.
O tym czy zniszczone domy będą nadawały się do zamieszkania, zdecyduje Inspektorat Nadzoru Budowlanego, ustalając czy budynek będzie mógł być remontowany. Po ugaszeniu pożaru na miejscu pracowała policyjna grupa dochodzeniowo-śledcza. Policjanci pod nadzorem prokuratora i z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa przeprowadzą oględziny miejsca zdarzenia i zabezpieczą ślady.
Obraz jak po bombie
W niedzielę, 1 września wybraliśmy się na miejsce pożaru. Spustoszenie, jakie sprawił rozszalały ogień, przypomina obraz jak po bitwie albo uderzeniu bomby. Straty oszacują biegli, ale nieoficjalnie mogą wynieść około 3 mln zł.
Na miejscu pracowali policjanci, a cały teren jest oddzielony taśmą. Sześć domów jest kompletnie spalonych, zostały z nich nadpalone ściany. Ocalone zostały skrajne budynki, jeden uszedł bez szwanku, zaś w drugim, wnętrze zostało osmalone i zadymione oraz uszkodzony dach, jednak, jak twierdzi właściciel ogień nie poczynił wewnątrz aż tak olbrzymich strat jak w pozostałych mieszkaniach.
- Byłem wczoraj ze strażakami wewnątrz mojego domu. Jest on zadymiony i osmalony, jednak nie został on zalany wodą i nie ucierpiał sprzęt znajdujący się w środku. Oczywiście w całym budynku czuć spalenizną i obecnie nie można w nim mieszkać. Czekamy z żoną na decyzję nadzoru budowlanego i zobaczymy co będzie dalej - powiedział nam pan Rafał, właściciel jednego z budynków.
Pan Rafał do nowej szeregówki wprowadził się zaledwie cztery lata temu. Obecnie spłaca kredyt za wspomniany dom i mieszka w nim z żoną, z którą zaledwie dwa tygodnie temu wziął ślub.
- Budynek był ubezpieczony, mam nadzieję, że wszystkie kwestie związane z ubezpieczycielem zostaną szybko wyjaśnione. Wnętrze wymaga remontu, no a jeszcze spłacam kredyt. Przecież banku nie obchodzi, że wybuchł pożar, tylko ratę trzeba zapłacić. Nie wiem co będzie dalej - martwi się mężczyzna.
Sąsiedzi pana Rafała jak i sam poszkodowany zastanawiają się jak w tak krótkim czasie, rozszczelnienie butli z gazem mogło spowodować pożar na tak wielką skalę.
Świadkowie i sąsiedzi opowiadają, że cała sytuacja miała bardzo dynamiczny przebieg.
- Sąsiad zamierzał palić grilla. Z tego co słyszałem, to podłączał nową butlę, lecz nie dokręcił kolektora i odkręcił gaz. Doszło do zapłonu. Próbował jeszcze dokręcić butlę, ale został poparzony, ogień wydobywający się z butli zapalił budynek i rozprzestrzeniał się bardzo szybko - mówi pan Rafał.
Słyszymy, że nim przyjechała straż, mieszkaniec budynku gdzie było epicentrum pożaru, ewakuował się skacząc z pierwszego piętra, podobnie jak dwójka jego dzieci oraz żona. Przybyli na miejsce strażacy mieli też wskazywać, na niewłaściwe połączenia ścian budynków, w których miały się znajdować płyty OSB. Sprawę będą wyjaśniać biegli z pożarnictwa i to oni wydadzą ostateczną decyzję, dlaczego domy wybudowane w 2019 roku płonęły jak z tektury i dlaczego w bezpośrednim sąsiedztwie szeregówek nie było hydrantu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Tak wygląda szara rzeczywistość żony Mroczka 4 miesiące po ślubie. Koniec bajki?
- Paweł Deląg tylko raz był bliski ślubu. Aktor zdradził nazwisko niedoszłej żony
- Przeżyła z mężem 40 lat. Nie wiedziała, że już nie żyje. Sama odeszła zaraz po nim
- Wachowicz ściągnęła makijaż i pokazała plamy na dłoniach! Ledwo da się ją rozpoznać