Ola Lackosz, Miss Polonia Podkarpacia 2010: nie mam tremy, a na scenie dobrze się bawię

- Co czujesz, jako najpiękniejsza dziewczyna Podkarpacia?

- Jestem bardzo szczęśliwa, nie spodziewałam się, że mi się uda.

- Każda tak mówi, ale skoro startuje, to chyba na to właśnie liczy.

- To prawda, ale jak zobaczyłam te wszystkie pięknie dziewczyny, to pomyślałam: oj będzie trudno. Bardzo się starałam i myślę, że nie tylko wygląd się liczył. Panie, które były w komisji przygotowywały nas do występów, miały z nami bezpośredni kontakt, mogły nas bliżej poznać i myślę, że to też miało duże znaczenie.

- Do finału doszło 12 dziewcząt, ale w eliminacjach było trudno?ale

- Przyznam, że nie bardzo, ale trzeba było wykazać się talentem tanecznym. A ja od dziecka się tym trochę zajmowałam i poszło mi całkiem dobrze. Ale wszystkie dziewczyny mają w sobie to coś, potrafią tańczyć, a nawet, jak miały jakieś małe problemy, to nadrobiły uśmiechem i wyszło fajnie. Wszystkie były bardzo sympatyczne, a z pięcioma nawet bardzo się zaprzyjaźniłam. Już umawiamy się na przyszłość, nawet studia planujemy razem.

- Wychodząc na scenę miałaś tremę?

- Wcale się nie stresowałam. Inne dziewczyny były bardzo zdenerwowane, miały łzy w oczach, były roztrzęsione, a ja wszystkie uspakajałam. Zawsze podchodzę do takich rzeczy na luzie i staram się dobrze bawić. A przecież najlepiej wypada się naturalnością. Nie myślałam o tym, że patrzy na mnie tylu ludzi, starałam się być naturalna swobodna i dobrze się bawić. Od dziecka występowałam, recytowałam wierszyki, tańczyłam i nigdy się tym nie tremowałam. Chyba mam to po mamie, która jest bardzo przebojową kobietą.

- Mama też jest piękna? Jesteś do niej podobna?

- Dla mnie mama jest najpiękniejsza. A wszyscy mówią, że jestem cała mama. Jak patrzę na zdjęcia mamy ze studniówki, to nie widzę różnicy między nami.

- Brałaś już udział w konkursach piękności?

- Nie, ale miałam jakieś zlecenia związane z modelingiem, pokazy. Ale, jak chyba większość dziewcząt, jedne odważniej inne skrycie, marzyłam o tym by zdobyć Miss. Od dziecka myślałam by spróbować wystartować w wyborach.

- Byłaś pieknym dzieckiem?

- Ja się sobie nie podobałam, ale wszyscy mówią, że byłam ładniutka, tak mała czarnulka.

- Zawsze miałaś taką nienaganną figurę?

- Zawdzięczam ją mamie. Dowiedziała się, że jak w dzieciństwie dziecko je dużo, to w przyszłości może mieć problemy z nadwagą. Mama się tym przejęła, a babcie były zbulwersowane tym, że Ola jest niedokarmiana. Mama ukradkiem dawała mi do jedzenia to minimum, a teraz jest dumna, że wyrosłam na zgrabną dziewczynę.

- Czyli od dziecka trzymasz reżim z jedzeniem?

- Nie, jak podrosłam to widać było, że mogę zjeść i nie tyję. Jem bardzo dużo, ale też dużo ćwiczę i nie mam problemu z utrzymaniem wagi.

- Ulubiona potrawa?

- Mama prowadzi pizzerię w Jaśle. Jak ją otworzyliśmy to zajadałam się pizzą na okrągło, teraz już mi przeszło. Ale nie wystarczają mi jakieś sałatki czy zieleniny. Muszę mieć mięso i dobrze się najeść. Raz dziennie, bo śniadania zazwyczaj nie jem, kolacji w zasadzie też.

- Do finału zostało miesiąc, jak będziesz się przygotowywać?

- Nie zamierzam nic specjalnego robić, teraz muszę się zająć wyborem studiów, składaniem dokumentów, czekaniem na wyniki.

- A co chcesz studiować?

Więcej o Oli i jej przeżyciach związanych z konkursem Miss Polonia w piątkowym Magazynie Nowin.

- Dziennikarstwo sportowe w Warszawie albo we Wrocławiu. Ale zobaczymy, jak mi pójdzie.

- To trzymamy kciuki, najpierw za przyjęcie na studia, potem za zdobycie korony najpiękniejszej Polki.

- Dziękuję bardzo.