Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oleodruki, meszne i Matka Boska z alabastru. Niezwykła kolekcja pasjonata z Soniny

Cezary Kassak
W bardzo bogatej kolekcji Edwarda Rożka najwięcej eksponatów związanych jest z religią.
W bardzo bogatej kolekcji Edwarda Rożka najwięcej eksponatów związanych jest z religią. Krzysztof Kapica
Rzeźby oraz figurki świętych, ryngrafy, obrazy, ikony, książki i dokumenty z dawnych lat. Edward Rożek z Soniny zbiera je już od przeszło pół wieku

Prawie każdy przedmiot jest nadgryziony zębem czasu, ale taki ma być.

- Jestem kolekcjonerem staroci; zbieram w zasadzie wszystko z wyjątkiem uzbrojenia - opowiada Edward Rożek, mieszkaniec Soniny (pow. łańcucki). - Prawdopodobnie najstarszym przedmiotem, jaki mam, jest drewniana rzeźba Chrystusa Frasobliwego. W przybliżeniu liczy 250 lat. W ogóle dużo zgromadziłem rzeczy związanych z religią.

Ma figurki z drzewa, ale i porcelany, gipsu.
- Te gipsowe zostały wykonane podobną techniką jak dawniej wyrabiano figurki dmuchane. Nie są pełne, w środku znajduje się - że tak powiem niefachowo - dziura. Przez to są bardzo lekkie. Dzisiaj to już rzadkość - nadmienia Rożek.
Pan Edward pokazuje nam rzeźbę Matki Bożej. Wygląda, jakby była wykonana z marmuru. Okazuje się jednak, że jej budulcem był alabaster. Do Soniny rzeźba została przywieziona z Łopuszki Wielkiej, gdzie znajduje się duże złoże alabastru.

Pamiątka po znanym księdzu

W orbicie kolekcjonerskich zainteresowań Edwarda Rożka są ryngrafy, czyli medaliony z wizerunkiem Matki Bożej tudzież godłem państwowym. Przed wiekami ryngrafy były elementami zbroi rycerskiej. Na przestrzeni lat zostały zminiaturyzowane i przyjęły formę patriotyczno-religijnej dekoracji.

Na kolekcję składają się jeszcze pasyjki, ikony, świeczniki. Najwięcej, bo ponad 400, jest jednak oleodruków - obrazów uzyskiwanych na papierze czy płótnie, będących kopią malowideł olejnych. Większość oleodruków posiadanych przez pana Edwarda pochodzi z XIX i XX wieku i przedstawia wizerunki świętych.

- Jeden z nich, obraz Matki Boskiej Nieustającej Pomocy, wisiał w rodzinnym domu Achillesa Puchały (franciszkanina, męczennika II wojny światowej, którego papież Jan Paweł II ogłosił błogosławionym - dop. red.) - opowiada Rożek. - Ksiądz Puchała, tak jak ja, pochodził z Kosiny. Jego matka i moja babcia były siostrami.

Przeciwnik niszczenia książek

Jako kolekcjoner nie gardzi słowem pisanym. Zgromadził mnóstwo leciwych książek. W tekturowych pudłach, w jakich je trzyma, można znaleźć dzieła niemal z każdej dziedziny. Jest wielka literatura, jak choćby XIX-wieczne wydanie "Dziadów".

Nie brakuje, oczywiście, wydawnictw religijnych. Oprócz Biblii ma np. około 200 modlitewników. W tym modlitewnik żołnierski "W służbie Chrystusa i Ojczyzny" ułożony przez ks. Stanisława Wilkowskiego i wydany w 1947 r. Dziś ten modlitewnik to biały kruk. Prawie cały jego nakład był skonfiskowany przez ówczesny Główny Zarząd Polityczny Wojska Polskiego.

Nasz rozmówca podkreśla, że dla niego każda książka stanowi wartość. - Nawet taka z czasów komuny. Dzisiaj możemy przecież zweryfikować, czy w tej książce kłamano czy nie. Niszczyć jej się nie powinno, bo to też jest dobro - uważa.

Przepustki na zjazd prezydentów

Z punktu widzenia Edwarda Rożka cenne są również dokumenty, pisma urzędowe. Ma się rozumieć - te sprzed lat. Wśród tego rodzaju eksponatów znajdujemy świadectwa, polisy, paszporty, książeczki udziałowe.

- Wszystkich papierów nie wymienię, bo za dużo czasu by to zajęło. Z ciekawszych rzeczy napomknę może tylko o oryginalnym druku opłaty mesznego. To meszne było daniną płaconą na kościół - wyjaśnia.

Edward Rożek ok. 20 lat przepracował w łańcuckim muzeum jako strażnik. - Do dziś mam tam znajomych. Zostały mi też przepustki z 1996 roku, kiedy to w Łańcucie gościło dziewięciu prezydentów państw Europy Środkowej. Przepustki miały być spalone. To jeszcze może nie są starocie, ale już także cenne pamiątki - zauważa.

Trzy lata pertraktacji

Jak pozyskuje egzemplarze do kolekcji? Bywa, że się zamienia, lecz gros rzeczy po prostu kupuje. Stara się przy tym nie przepłacać i zazwyczaj to mu się udaje.

- Cenę drewnianej rzeźby św. Teresy negocjowałem przez trzy lata - wspomina z uśmiechem. I dodaje: - Mam małą gospodarkę, konia; czasem konikiem popracuję u kogoś w polu, a w zamian zdobędę jakiś rupieć.

Starocie, które nabywa, często pochodzą z drewnianych chałup, szop. Niektóre przez lata leżały zakurzone w stertach pożółkłych gazet. - Gdyby nie pan Rożek, wiele zabytkowych rzeczy byłoby skazanych na zapomnienie i zniszczenie - zwraca uwagę Barbara Czechowicz, sołtys Soniny.

Pamiętajmy o przeszłości

Zalicza się do tych kolekcjonerów, którzy swoich skarbów nie zwykli sprzedawać. Woli już raczej podarować, niż sprzedać. Ze swojej pasji nie czerpie korzyści materialnych. To, co robi, robi po to, aby współcześnie żyjący pamiętali o przeszłości, tradycjach dawnej wsi i mogli obcować z pięknymi wytworami sztuki sakralnej.

Jego zbiory wystawiano m.in. w domach kultury w Łańcucie oraz Giedlarowej.

- Kilka wystaw odbyło się w naszej bibliotece - mówi Beata Wójcik z Biblioteki Publicznej w Soninie. - Wśród zwiedzających byli przedstawiciele władz gminy. Pan Edward jest otwarty na współpracę, więc będziemy myśleć o kolejnych tego typu przedsięwzięciach.

- W Soninie praktycznie podczas każdej większej imprezy - czy są to dożynki, czy piknik rodzinny - odbywa się wystawa zbiorów pana Edwarda. Przy czym, on dał się poznać nie tylko jako kolekcjoner, ale również jako życzliwy, pogodny człowiek - zaznacza Barbara Czechowicz.

Chleb jako czyściwo

Swoich "zdobyczy" na ogół nie poddaje żadnej poważniejszej renowacji. Nawet jeśli przedmiot jest w którymś miejscu pęknięty czy naderwany, nie stara się go reperować.

- Skoro w takim kształcie się zachował, to niech tak zostanie; druga ręka i tak nie będzie już tak wprawna jak pierwsza - argumentuje. - Wycieram tylko z kurzu, brudu i tyle. Jako ciekawostkę powiem, że oleodruki czyszczę… chlebem, a konkretnie tzw. ośródką. Skórką chleba lepiej tego nie robić, bo obraz mógłby zostać zarysowany.

Na odwrocie niektórych jego eksponatów da się zauważyć... ślady po kornikach.
- Przynajmniej widać, że jest to rzeczywiście egzemplarz "zaawansowany wiekowo" - uśmiecha się pan Edward. - Zresztą i po zapachu można to poznać. Niektórzy spryciarze kombinują - biorą spróchniałą deskę i w ten sposób starają się uzyskać "efekt starości". Doświadczony kolekcjoner jednak nie da się nabrać.

On sam jest już kolekcjonerem bardzo doświadczonym. Od chwili, kiedy zaczął chomikować starocie, upłynęło 50 lat z okładem. Pytany o to, ile egzemplarzy zdążył w tym czasie zgromadzić, przyznaje: Dokładnie to trudno mi będzie powiedzieć. Chciałbym kiedyś wszystkie spisać, ale nie wiem, czy dam radę. Kolekcjonerskiego zapału wciąż mi jednak nie brakuje. Czasami jest go może nawet aż za dużo - zapewnia z uśmiechem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24