Susza doprowadziła do znacznego spadku poziomu wody w Jeziorze Solińskim, dzięki czemu zaczęło ono odsłaniać swoje tajemnice. Wyłaniać zaczęły się pnie ściętych drzew i dno jeziora. Z toni wychynęły też kości pogrzebanych mieszkańców zalanych wsi, które spoczywały na cmentarzyskach. To nie pierwszy taki przypadek nad Jeziorem Solińskim.
Kości pogrzebano z godnością
Dariusz Ginter, mieszkaniec Wetliny, natknął się na kości przypadkowo. Od razu powziął podejrzenie, że mogą to być ludzkie kości, ale rozpoznania dokonała znajoma archeolog. Kości zostały więc pogrzebane z godnością w wyżej położonym, bezpiecznym miejscu.
– Na pewno w tym miejscu jest więcej szczątków ludzkich, ale nie rozgrzebywałem ziemi – podkreśla mieszkaniec Bieszczadów. – Podejrzewam, że są to kości ludzi żyjących 200 – 300 lat temu, gdyż prawdopodobnie nie byli grzebani w trumnach.
Ujawnienie faktu znalezienia kości wywołało sensację w mediach społecznościowych, ale Dariusz Ginter nie ujawnia lokalizacji cmentarzyska, z obawy, by pchani niezdrową sensacją poszukiwacze nie chcieli ich odgrzebywać. Rozpoczęła się natomiast dyskusja nad przeszłością i postawą decydentów, w czasach, gdy zbiornik był zalewany.
Ekipy ekshumacyjne popełniły szereg błędów
Zaporę w Solinie, dzięki której utworzono największy sztuczny zbiornik w Polsce, oddano do użytku 22 lipca 1968 roku, w święto manifestu PKWN. Prace trwały zaledwie 6 lat. Dla ludzi z wysiedlonych wsi, prawie 3 tysięcy osób, był to prawdziwy dopust Boży, choć dobytek, który posiadali był bardzo nędzny. Wysiedlenie było jednak końcem znanego im świata.
– Wraz z inżynierami i robotnikami do wiosek zaplanowanych pod zalanie wkroczyły ekipy ekshumacyjne. Musiano przenieść cmentarze i tak też zrobiono, choć zaraz po zakończonych pracach pojawiły się wątpliwości, czy odkopano wszystkie groby. Mimo to dalszych ekshumacji nie przeprowadzono i dopiero lata później okazało się, że pracownicy i ich nadzorcy popełnili szereg błędów. Pozostawili na pastwę losu cmentarz w Sokolem, bo – jak sądzili i jak wynikało z obliczeń ekspertów – woda nigdy nie miała sięgnąć pagórka z nagrobkami. Sięgnęła, a piszczele i czaszki wypłukiwała z podmywanej skarpy jeszcze w kilkadziesiąt lat po otwarciu zapory – podkreśla Krzysztof Potaczała, autor tekstu, który powstał w 2018 roku z okazji 50-lecia zapory.
Całe Bieszczady to „skrwawiona ziemia”
– Jako osoba, której przodkowie żyli w jednej z zalanych przez zalew wsi, cały jestem w złości. Brak już sił, by znowu piętnować bezduszność i obojętność zarówno dawnych i obecnych decydentów, obecnych mieszkańców (ta lista powinna być długą). Zachwycanie sìę krajobrazami, jadłem – to trochę za mało by nazywać siebie miłośnikiem Bieszczad. Taniec na kościach zawsze pozostanie symbolem barbarzyństwa – napisał w mediach społecznościowych Piotr Tyma, członek Zarządu Głównego Związku Ukraińców w Polsce.
– Całe Bieszczady, całe Snyderowskie „skrwawione ziemie” pełne są ludzkich szczątków... – zauważa inny z internautów. – Pamiętać o tych, co je tam porzucili to jedno, a żyć dzisiaj i cieszyć się życiem to co innego.
Zobacz też: Polskie "Malediwy" niedaleko portu Kuźnica
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Andrzej Sołtysik dostał fuchę w TVP! Wiemy, z kim będzie pracował
- Piotr Gąsowski pokazuje w Polsacie drugą twarz?! Stroi fochy na młodszego kolegę
- Tak wygląda grób Krzysztofa Krawczyka tydzień przed rocznicą. Szczegół łamie serce
- Tak żyje po zwolnieniu z TVP. Dawno niewidziana Nowakowska przyłapana na mieście!