Po poważnym wypadku drogowym 19-letnia Paulina, córka pani Agaty, trafiła na izbę przyjęć Szpitala Miejskiego w Rzeszowie. Pani Agata ma sporo zastrzeżeń do sposobu opieki nad jej córką. Dyrekcja szpitala jest odmiennego zdania.
- Moja córka miała poważany wypadek drogowy. Jej samochód uderzył w inny, a następnie wpadł do głębokiego rowu. Przerażający widok. Samochód nadaje się jedynie do kasacji - opowiada pani Agata (pełne dane do wiadomości redakcji).
Wypadek miał miejsce ok. 15.30. Ok. godz. 16 pani Paulina trafiła do izby przyjęć Szpitala Miejskiego w Rzeszowie. Według zapisów było to dokładnie o godz. 16.12.
- Gdy trafiła na izbę przyjęć, to tam nie było nikogo. Zrobili jej podstawowe badania. O godz. 18 zrobili jej tomograf. Na opis wyniku miała czekać trzy godziny. A czekała aż do godz. 0.30. W tym czasie dzwoniłam do niej. Odebrała telefon i mówi, że chce jej się pić. Zadzwoniłam na izbę przyjęć, żeby dać jej wody. To mieli pretensje, że zamiast ich poprosić, to dzwoni do nas. O godz. wpół do pierwszej w nocy pielęgniarka powiedziała jej, że ma wypis w ręce, że proszę na zewnątrz. Środek nocy. Ma sobie sama radzić. To się w głowie nie mieści - denerwuje się Czytelniczka.
Inaczej sprawę widzi szpital. W odpowiedzi, którą otrzymaliśmy od dr. Grzegorza Materny, dyr. SP ZOZ nr 1 w Rzeszowie, w którego skład wchodzi Szpital Miejski, wynika, że 19-latka przebywała na izbie przyjęć od godz. 16.12 do godz. 23.41.
- Z przekazanych mi informacji wynika, że w trakcie pobytu tej pacjentki wielokrotnie podchodził do niej personel medyczny, pytając, czy dobrze się czuje i czegoś potrzebuje. Po sygnałach ze strony rodziny, iż pacjentka potrzebuje wody, pielęgniarka zaproponowała pani Paulinie wodę, chora odmówiła. Ze strony chorej zgłaszane były prośby o ładowarkę do telefonu, którą otrzymała - twierdzi dyr. Materna.
W tym czasie personel izby przyjęć udzielał porad kilkunastu innym pacjentom, a to mogło wpłynąć na to, że czas oczekiwania na badania mógł ulec wydłużeniu. Szpitalny tomograf komputerowy wykorzystywany jest również na innych oddziałach szpitala, a kolejność badań uzależniona jest od stanu zdrowia chorego. Dodatkowo w tym dniu, w godz. 16 do 18, pracownia tomografu była wyłączona z użytku z uwagi na badania pacjentów chorych na COVID-19, co przesunęło diagnostykę pacjentki.
- Po wypisie pacjentki upewniono się, iż nie będzie wracać do domu sama. Pacjentka powiedziała, że już ktoś na nią czeka pod szpitalem - wyjaśnia dyr. Materna.
4 mln dawek szczepionki Pfizera wkrótce trafi do Polski