Orzeł pikuje w dół, trener myśli o rezygnacji

- Dostaliśmy gole po katastrofalnych, dziecinnych błędach obrońców. Swoje zrobił brak Sylwestra Jarosza w tyłach, który miał sprawy rodzinne i nie mógł zagrać - komentował po meczu Grzegorz Sitek, trener Orła, który przegrał szósty raz z rzędu.

Przeworszczanie nie najgorzej zareagowali na szybką stratę bramki. Kilka minut później mogli wyrównać, jednak sytuacji sam na sam nie wykorzystał Paweł Piątek. W 32. minucie spisał się Edwin Struś, który po podaniu od Piątka huknął bez pudła pod poprzeczkę. Niestety, goście „cieniowali” w tyłach i dostali gola „do szatni”. Kompanicki poszedł na przebój, ograł dwóch obrońców i wycelował bez pudła.

Po zmianie stron nasz zespół wylał sporo potu, miał chwilami przewagę optyczną, ale nie potrafił zdobyć się na drugiego gola. Gospodarze doczekali się kolejnych błędów Orła w defensywie i w końcówce dobili go dwoma golami. - Gramy tym, co mamy, czyli często zawodnikami z rocznika 1998. Zresztą Czyrny i Struś nie dali ciała. Rozważam rezygnację, ale najpierw muszę porozmawiać z prezesem - podsumował szkoleniowiec przeworskiej drużyny.

Lewart Lubartów- Orzeł Przeworsk 4:1 (2:1)

Bramki: 1:0 Semchuk 3 - głową, 1:1 Struś 32, 2:1 Kompanicki 42, 3:1 J. Niewęgłowski 80, 4:1 D. Niewęgłowski 81.

Lewart: Parzyszek - Kotowicz I, Mitura, Bijan, Michna - Zuber (62. Piskul), J. Niewęgłowski (88. Gorgol), Rusinek, D. Niewęgłowski, Kompanicki - Semchuk. Trener Grzegorz Białek.

Orzeł: Kurosz - Drożdżal (46. Kmuk), Guzior, Khorolsky, Broda - Struś (73. Boratyn), Czyrny (82. Duży), Skała (85. Kudła), Gawłowski, Kołodziej - Piątek. Trener Grzegorz Sitek.

Sędziował: Pych (Dębica). Widzów 200.