Osiem lat spierania się z ZUS-em o przyznanie emerytury

Jan Bartyzel pracował w Zakładzie Górnictwa Nafty i Gazu w Krośnie. Przeszedł różne szczeble - od wiertacza po inspektora nadzorującego pracę kopalni.

Gdy w 2001 roku likwidowano jego zakład, miał 52 lata. Przeszedł wówczas na zasiłek przedemerytalny. Pełną emeryturę miał dostać w wieku 60 lat - jako że pracował w warunkach szczególnych. Gdy w 2009 roku składał w jasielskim ZUS wniosek o przyznanie emerytury, nie spodziewał się, że jego batalia będzie trwała osiem lat.

ZUS odmówił przyznania emerytury - nie uznał pełnego stażu pracy w warunkach szczególnych. Jan Bartyzel wniósł odwołanie, sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Krośnie, a potem do Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie. Sądy podzieliły zdanie ZUS.

Jak twierdzi Bartyzel - podczas rozprawy nie powołano biegłego ds. górnictwa, przez co niewłaściwie oceniono charakter jego pracy, uznając, że większość czasy spędzał za biurkiem, a nie w terenie. Nie pomogła też apelacja do Sądu Najwyższego.

- Ja się jednak nie poddałem - mówi Jan Bartyzel. - Nie rozumiałem, dlaczego ZUS odmawia mi świadczenia. W tym samym okresie prawo do wcześniejszej emerytury dostali dwaj inni inspektorzy, którzy wykonywali pracę o takim samym charakterze jak ja.

Krośnianin objechał wiertnie i kopalnie ropy naftowej w trzech województwach, które kontrolował. Zgromadził 239 dokumentów potwierdzających na czym polegały jego czynności. W 2012 roku ponowił wniosek o emeryturę do ZUS. Ale jasielski oddział znowu odmówił. I znów sprawa wróciła do sądu.

Ale tym razem Sąd Okręgowy w Krośnie zmienił decyzję ZUS a Sąd Apelacyjny w Rzeszowie (po odwołaniu się ZUS-u) korzystny dla krośnianina wyrok podtrzymał. - Sąd uznał, że wcześniejsza emerytura mi się należy - mówi Jan Bartyzel.

Emerytura została przyznana, kwota zaległa została wypłacona, ale od daty złożenia drugiego wniosku.

- Za dwa lata wstecz dostałem około 35 tysięcy złotych - mówi Jan Bartyzel. I dodaje, że z taką decyzją nie mógł się pogodzić. Bo - jak twierdzi - skoro sąd uznał jego prawo do wcześniejsze emerytury, to powinna być ona wypłacona od momentu, gdy skończył 60 lat i złożył pierwszy wniosek, odrzucony przez ZUS. - W ten sposób straciłem trzy lata i ponad 50 tysięcy złotych - mówi.

Jan Bartyzel postanowił jeszcze raz zawalczyć o te pieniądze. I znów przeszedł tę sama drogę. Wniosek do ZUS o wyrównanie emerytury, odmowna decyzja i odwołanie.

Sąd Okręgowy w Krośnie, który po raz trzeci zajął się sprawą Bartyzela, uznał jego racje. W uzasadnieniu wyroku stwierdził, że odmowa prawa do przyznania wcześniejszej emerytury była błędem. Wnioskodawca przedstawił wymagane dokumenty. ZUS powinien świadczenie wypłacać od samego początku - argumentował sąd.

Wyrok nie jest prawomocny. - Sprawa jest skomplikowana i wielowątkowa. Trwa jej dokładna analiza i weryfikacja. Nie zapadła jeszcze żadna decyzja. Termin na złożenie ewentualnej apelacji upływa w przyszłym tygodniu - informuje Paweł Szkalej z ZUS.

- Przez osiem lat spierania się z ZUS-em straciłem zdrowie, miałem zawał serca, przeszedłem poważny zabieg kardiologiczny. Zadłużyłem się, bo musiałam brać kredyty, żeby utrzymać rodzinę, bo jak przeżyć za kilkaset złotych? Zasiłek przedemerytalny miałem brać przez 5 lat. "Przedłużono" mi go do 13 lat - mówi rozżalony krośnianin.

ZOBACZ TEŻ: Nowe zasady opłacania składek ZUS dla przedsiębiorców. Ma być taniej