Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskarżony o usiłowanie zabójstwa żony nie przyznaje się do winy. „To był nieszczęśliwy wypadek”. Męża broni też kobieta

Ewa Gorczyca
Ewa Gorczyca
Ewa Gorczyca
W Sądzie Okręgowym w Krośnie rozpoczął się w poniedziałek (9 maja) proces 57-latka z Iwonicza, oskarżonego o usiłowanie zabójstwa żony. Czy ugodził żonę nożem, czy też sama nadziała się na ostrze?

Zdaniem prokuratury Bogdan E. usiłował pozbawić żonę życia. Stało się to podczas kłótni między małżonkami. Nóż trzymała kobieta, mąż w trakcie szamotaniny chwycił żonę za rękę, skierował ostrze w jej stronę i pchnął ją w brzuch. Jak stwierdził prokurator, odczytując w sadzie akt oskarżenia, Bogdan E. zdawał sobie sprawę, że takie uderzenie może być śmiertelne. Działał w zamiarze ewentualnym, ale celu nie osiągnął, bo kobieta szybko otrzymała pomoc medyczną.

Bogdan E. nie przyznał się do zarzutu. - To był nieszczęśliwy wypadek. Jestem katolikiem, chodzę do kościoła. Przecież nie chciałem zabić żony - przekonywał.

Złożył wyjaśnienia, w których opisał zajście z 11 lipca ub. roku. Była niedziela, przygotowywali wspólnie obiad.

- Żona miała ochotę na placki ziemniaczane. Obrałem ziemniaki, żona je starła i smażyliśmy. W pewnej chwili przyszła z pretensją, że konsystencja jest nie taka jak powinna. Wywaliła placki do zlewu. Zdenerwowałem się. Chciałem uratować to, co jeszcze było na patelni. Ona złapała patelnię i uderzyła mnie w klatkę piersiową. Byłem bez koszulki, oparzyła mnie. Wtedy oddałem jej tą patelnią w głowę - relacjonował oskarżony.

Dalsze wydarzenia potoczyły się bardzo szybko. Marzena E. wzięła z kuchennego blatu nóż.

- Zadała mi cios w brzuch. Doskoczyłem do niej, zaczęliśmy się szarpać - opowiadał Bogdan E.

Oskarżony stwierdził, że nie wyrwał żonie noża, a jedynie wykręcił jej rękę, żeby ją powstrzymać.

- Wtedy ona się nabiła na ostrze. Wiem, że to mało wiarygodne, ale tak było - przekonywał Bogdan E.

Gdy zobaczył krew pobiegł po pieluchę, przyłożył do rany, żeby zatamować krwawienie. Po pogotowie dzwoniła Marzena E. bo tylko ona miała telefon komórkowy.

57-latek stwierdził, że z Marzeną E. nie są złym małżeństwem. - Jak w każdym związku są lepsze i gorsze dni. Ale w sumie dobrze nam się żyje ze sobą - powiedział.

Przyznał, że feralnego dnia oboje wypili po kilka piw. Jednak utrzymywał, że to żona jest osobą uzależnioną, często agresywną.

- Zdarzyło się już, że dźgnęła mnie nożem w udo, gdy wieszałem firanki. Ale nie zgłosiłem tego. Ja nigdy wcześniej jej nie uderzyłem - mówił.

Marzena E. nie chciała w procesie występować jako oskarżyciel posiłkowy. Broniła męża.

- To nie było usiłowanie zabójstwa, to był wypadek przy naszej kłótni - stwierdziła.

Jak tłumaczyła, powodem awantury było to, że chciała „po swojemu smażyć placki”. Nóż chwyciła, żeby męża postraszyć i tylko go drasnęła.

- W trakcie szamotaniny, gdy oboje trzymaliśmy nóż, jakimś cudem się nadziałam na ostrze - stwierdziła.

Sąd pytał Marzenę E. dlaczego wzywając pogotowie i podczas śledztwa mówiła, że mąż ugodził ją nożem. - Może wcześniej źle to sformułowałam. Dopiero dziś zrozumiałam, że to jest różnica - zeznała.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24