Długi "Resbudu" wobec pracowników, banku, skarbówki, podwykonawców (łącznie blisko 500 wierzycieli), sięgają około 25 mln zł, zaś należności od innych podmiotów ponad 10 mln zł.
Długi dobre i złe
- Te należności są do odzyskania - powiedział wczoraj na konferencji prasowej Marek Pawlik, prezes "Resbudu" i prywatnej spółki z Tarnowa ABM "Solid" (od 5 lat większość udziałów ma w niej kadra kierownicza), posiadającej w rzeszowskiej firmie około 39 proc. udziałów, kupionych za 2 mln zł (25 proc. posiada Skarb Państwa).
Praktycznie nie do odzyskania od różnych kontrahentów jest natomiast ponad 12 mln zł, gdyż albo już ich nie ma, albo są w stanie upadłości.
Kto więc i po co zawierał nierentowne umowy z niepewnymi inwestorami? Prawdę może dociec tylko prokurator. - W tych sprawach toczą się właśnie postępowania - wyjaśnia prezes Pawlik.
Silny dyktuje warunki
Przed bankructwem "Resbud" chce się ratować układaniem z wierzycielami. I przedkłada im warunki: należności do 5 tys. zł oddamy w dwóch miesięcznych ratach, zaś większe sumy spłacimy w 65 procentach w 16 kwartalnych ratach.
Jeden z wierzycieli "Resbudu" (prosi o anonimowość) mówi tak: - W ten sposób stracę 35 proc. moich należności, a ostatnie pieniądze, jeżeli firma się nie rozleci, odzyskam za cztery lata, co jest równoznaczne z jej kredytowaniem. Tylko, czy mam inne wyjście, jeżeli prawo upadłościowe bardziej chroni dłużnika niż wierzyciela? Bo po pierwsze: to dłużnik dyktuje warunki ugody, a po drugie - w przypadku bankructwa nie odzyskam ani grosza z upadłego majątku, gdyż jestem ostatni w kolejce po należność. Dlatego duże firmy specjalnie nie płaczą z powodu plajty, bo ani ich, ani sądu nie interesuje los, a praktycznie upadek dawnych kontrahentów, czyli mniejszych firm podwykonawczych.
Połowa ludzi do zwolnienia
Prezes "Resbudu" Pawlik, członek zarządu spółki Maria Wielgus (jest z Tarnowa) i dyrektor do spraw technicznych Zbigniew Serwański zapewniają, że robią wszystko, by uratować rzeszowską firmę. M.in. przez zawarcie układu z wierzycielami i jej restrukturyzację - głównie przez sprzedaż zbędnego majątku (z szacowanego na około 11 mln zł w br. sprzedano za ponad 1,3 mln zł), zwolnienia pracowników (z prawie 500 ma odejść połowa, 108 już otrzymało wypowiedzenia - dwa lata temu "Resbud" zatrudniał około 1 tysiąc osób) i wprowadzenie ekonomicznego ładu.
- W ten sposób chcemy dopasować firmę do realiów rynkowych - mówi Maria Wielgus.
- "Resbud" jeszcze istnieje - zapewnia M. Pawlik. - Oprócz bowiem obecnie wykonywanych inwestycji, ma także zamówienia na przyszły rok, a mógłby mieć ich więcej, gdyby miał zabezpieczenie finansowe wymagane przy przetargach.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?