MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sprawdziła się jako kangurza mama!

Kacper Chudzik
Porzucony kangurek trafił pod opiekę Jagody Kosmali, głogowianki znanej z miłości do zwierząt

Plastuś to uroczy, kilkumiesięczny walabia bennetta czyli niewielki kangur. Niestety, jego mama zaraz po porodzie wyrzuciła go. Powodem tego był stres związany z przeprowadzoną niewiele wcześniej operacją oraz silnymi burzami. Opiekunowie próbowali oddać jej dziecko, ale kangurzyca nie traktowała Plastusia jak swojego. Cały czas wyrzucała go z torby. Właściciel kangurów, prowadzący gospodarstwo agroturystyczne odnalazł więc fundację, która pomaga zwierzętom w podobnych sytuacjach. Odchowanie małego kangura było jednak czymś nowym także i dla ludzi ze Stowarzyszenia na rzecz Rehabilitacji, Ekologii i Ratowania Zwierząt Rzeźnych - BENEK z Szewców koło Poznania. Pomóc im postanowiła głogowianka Jagoda Kosmala, doskonale znana w naszym mieście miłośniczka zwierząt, która pomogła już niezliczonej ich liczbie.

Jagoda przebywa pod Poznaniem, gdzie razem z prezesem fundacji Michałem Bednarkiem, dzień i noc opiekują się kangurzątkiem.

- Początki nie były łatwe, bo nie mogliśmy znaleźć nikogo w Polsce, kto mógłby doradzić nam w kwestii wychowania małego kangura. Zaczęliśmy czytać opracowania zagraniczne dotyczące tego tematu. Udało nam się też dotrzeć do Andrzeja Gutowskiego z ZOO w Gdańsku, który nauczył się opieki nad małymi kangurami metodą prób i błędów. Poradził nam czym go karmić - mówi Jagoda. - Plastuś wymagał stałej opieki. Trzeba było wstawać co chwilę w nocy, by go nakarmić. Teraz wstajemy już trochę rzadziej, ale wciąż musimy mieć na niego oko.

Kangurek pod opieką Jagody i Michała nieco już podrósł. Zaczęła mu też rosnąć sierść. Wciąż jednak jest bardzo zależny od opiekunów, do których bardzo się przywiązał. Uwielbia tulić się do człowieka, ale boi się innych zwierząt. Gdy tylko czegoś się wystraszy, od razu wskakuje na kolana do Jagody lub Michała. Przygotowano dla niego specjalną torbę, w której maluch się nagrzewa.
Jagoda pomaga też w opiece nad innymi zwierzętami znajdującymi się pod skrzydłami stowarzyszenia. Wśród nich są: sarna z wypadku, małe sroki, cielak czy źrebaki. Czasu dla siebie praktycznie nie ma.

- Nie przeszkadza mi to. Jestem w swoim żywiole i chyba sprawdziłam się jako kangurza mama - przyznaje ze śmiechem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska