Pałeczki do ryżu

- Czy po dwóch tygodniach w Japonii, nie ma pani jej dosyć?
- Pewnie wszystkie po trochu mamy lekki przesyt, choć to bardzo piękny kraj. Była to, jak do tej pory podróż mojego życia, najważniejsza impreza w karierze, ogromnie się cieszę, że mogłam w niej uczestniczyć. Z największą przyjemnością wróciłam jednak do Polski, bo wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Zwłaszcza, jeżeli było się od niego tak daleko i tak długo.
- Mistrzynie Europy dostały lekcje siatkówki. Byłyście pojętnymi uczennicami?
- Był to dla każdej z nas bardzo potrzebny i pożyteczny turniej. Szczególnie wiele nam dał kontakt z siatkówką azjatycką oraz południowo-amerykańską. Jestem pewna, że już w najbliższej w przyszłości te wszystkie nauki z meczów z Chinami, Kubą, Brazylią i Japonią zaprocentują.
- Czwarte miejsce w rankingu libero turnieju, to chyba powód do satysfakcji…
- Tak wyszło, ale absolutnie nie jestem zadowolona ze swoich występów. Zwłaszcza w początkowej fazie Pucharu. Później było już znacznie lepiej. Jednak gra takim turnieju, to nie to samo, co w meczach towarzyskich. Teraz, to co innego.
- Co przywiozła sobie pani na pamiatke?
- Pałeczki do ryżu. Nic więcej. Za to dla bliskich mam dużo prezentów.
- Pojechałaby pani raz jeszcze do Japonii na taki turniej?
- Wszystkie mamy nadzieję, że pojedziemy tam raz jeszcze na turniej kwalifikacyjny do Igrzysk Olimpijskich w Atenach.
- W Mielcu już się za panią stęsknili.
- Będą tam we wtorek po południu.