
Zespół ze stolicy pałał rządzą rewanżu, bo dwa i pół roku wcześniej skompromitował się w Sanoku, odpadając z ówczesnym 3-ligowcem już w 1/16 finału tych rozgrywek. Trener Dariusz Wdowczyk mówił nawet wtedy, że czuje się zdradzony.
W marcu 2009 roku przyszła okazja do rewanżu, bo ówczesny selekcjoner Leo Beenhakker losując ćwierćfinały znów skojarzył taką samą parę. Zimą piłkarze lidera 4 ligi ostro pracowali, by już w połowie marca zagrać pierwszy mecz na Łazienkowskiej.
Do Piaseczna pod Warszawą pojechali już dzień wcześniej bo jeden ze sponsorów ufundował im krótkie zgrupowanie. Warunki takie sobie – piłkarze szeptali między sobą, że spali w burdelu, a na boisku treningowym GOSiR nawet nie chcieli wysiadać na trening, bo mało to miało wspólnego z boiskiem.
W dniu meczu, który zaczynał się dopiero o 20 i transmitowała go telewizja nSport, sanoczanie pojechali rano zwiedzać Warszawę.
Chcieliśmy zobaczyć Starówkę i Łazienki. Niektórzy z chłopaków jeszcze nigdy nie byli w stolicy, więc grzechem byłoby nie wykorzystać okazji
– mówił kierownik drużyny Zbigniew Radożycki.
„Po dość wyrównanym spotkaniu (naprawdę!), w którym nasz zespół mógł nawet zremisować, Legia wygrywa 3:1 (bramka Marcina Borowczyka). Warszawianie schodzą do szatni z opuszczonymi głowami i nie wymieniają się koszulkami z piłkarzami Stali, choć ci bardzo proszą o taką pamiątkę. Sanoczanie przybijają „piątki” z kibicami Legii” – pisaliśmy w reportażu „Jak bezrobotny strzelił gola Legii”.
Trener Janusz Sieradzki miło gawędził z dziennikarzami podczas konferencji prasowej. Żurnaliści sugerowali, by zabrał ze sobą kilku najsłabszych legionistów. – Za drodzy są w porównaniu do umiejętności – odpowiadał z szerokim uśmiechem trener. Żegnały go brawa.
„W mixed-zonie (strefie wywiadów) piłkarze Stali wkoło rozda uśmiechy i udzielają wywiadów. Marek Węgrzyn, wychodząc z szatni, zaprasza wszystkich dziennikarzy na rewanż do Sanoka: – Przyjedźcie do nas, w Bieszczady – mówi. Przy wyjściu zaczepia go młody kibic Legii, siedzący na wózku inwalidzkim i prosi o pamiątkę z meczu. Węgrzyn daje mu koszulkę, w której wystąpił. – Stać nas na taki gest, choć mamy kilkadziesiąt razy mniejszy budżet – zauważa kapitan Stali, pamiętając, jak pół godziny wcześniej, w analogicznej sytuacji, potraktowali jego zespół piłkarze Legii” - pisaliśmy.
W drodze do Sanoka, w okolicach Radomia, zabrali jeszcze do autokaru kilku kibiców, którym w drodze powrotnej popsuł się bus.
Na rozgrywany 8 kwietnia rewanż bilety szły jak ciepłe bułeczki. Wykupiono tez wszystkie pokoje w hotelu obok stadionu, oczywiście z tej strony, z której widać boisko. Tę „trybunę” nazwano lożą VIP.
– To taki mecz, w którym możemy się pokazać. Dla młodszych chłopaków to znakomite okno do promocji – mówił kapitan Marek Węgrzyn.
Na swoim stadionie Stal strat nie odrobiła, ale napędziła strachu obrońcom trofeum prowadząc przez 18 minut II połowy 1:0 po golu Pawła Kosiby. Mecz zakończył się remisem 1:1.
- Nie musimy wstydzić się swojej postawy. Legia nie miała łatwo z nami. Gdybyśmy z Warszawy wywieźli remis 2:2, to cieszylibyśmy się z awansu. Strzał w słupek w końcówce meczu w stolicy i brak dobitki do pustej bramki przy prowadzeniu Legii 2:1 to był najważniejszy moment rywalizacji – podsumował trener Sieradzki.
Jan Urban dodawał: - Po bramce na 1:0 nie miałem żadnych obaw, chociaż Stal uwierzyła, że może awansować.
– Byliśmy blisko sensacji. Zabrakło nam szczęścia i skuteczności, ale jesteśmy szczęśliwi, bo znów było głośno o nas i o Sanoku – podsumował Marek Węgrzyn, kapitan ekipy Stali.
Tym razem już gracze Legii, zadowoleni z awansu, wymienili się trykotami z piłkarzami Stali, którzy te pamiątki do dziś przechowują jak relikwie.
Skład Stali z meczu rewanżowego: Pietrzkiewicz - Szałankiewicz (61. Chudziak), Sumara, Jaracz - Węgrzyn - Nikody (66. Kruszyński), Kuzicki, Borowczyk, Kosiba - Spaliński (59. Pańko), Niemczyk. Trener Janusz Sieradzki.
By o Stali Mielec było równie głośno musiałaby pokonać Lecha i zagrać co najmniej w półfinale, czego oczywiście życzymy ekipie Dariusza Marca.
Zobacz też: Piłkarze cierpią na depresję. Z powodu koronawirusa coraz częściej
“Bodyguard” lekiem na hejt?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?