Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Panienki z agencji towarzyskich chwalą sobie Rzeszów. Tu nie biją!

Małgorzata Froń
Oficjalnie dziewczyny dają występy artystyczne. Cała reszta odbywa się dyskretnie, w zaciszu alkowy.
Oficjalnie dziewczyny dają występy artystyczne. Cała reszta odbywa się dyskretnie, w zaciszu alkowy. Archiwum
W Rzeszowie i najbliższej okolicy jest ponad dziesięć lokali, które prowadzą zakamuflowane agencje towarzyskie - wylicza oficer śledczy. Jak działają?

Socjolog: To nie jest najstarszy zawód świata

Socjolog: To nie jest najstarszy zawód świata

Dr Krzysztof Prendecki z Politechniki Rzeszowskiej, socjolog:
Słowo "kobieta" aż do XVIII wieku oznaczało mniej więcej tyle, co "ladacznica". Nieprzyzwoita dziś dziwka była dawniej neutralnym określeniem dziewczyny. Reay Tannahill w "Historii seksu" daje wykładnię: "Jeśli pod słowem "profesja" rozumieć zespół czynności wykonywanych - jakbyśmy powiedzieli - etatowo, to historyczne pierwszeństwo należy się szamanom i czarownikom. Zawód prostytutki jest młodszy o tysiące, a nawet dziesiątki tysięcy lat. U zarania historii wszakże oba zajęcia jęły biec wspólnym torem, bo gdy z nastaniem cywilizacji szamani i czarownicy przemienili się w kapłanów, prostytutki na wiele lat znalazły wygodną ostoję w świątyniach".
Instytucja służebnic świątynnych (czytaj prostytutek) najdłużej przetrwała w Indiach, z uwagi na wielkie poważanie społeczne. Świątynnej prostytucji zabroniono dopiero w XX wieku.
Marek Karpiński w "Najstarszym zawodzie świata" opisuje paryskie realia, gdzie istniał swoisty podział upadłych dam, które dzieliły się na: utrzymanki, dziewczyny dla publiczności, półutrzymanki, półcnotki, kurtyzany, damy światowe, panieneczki, nierządnice, ulicznice, ladacznice, szlifibruki, weteranki.
Po drugiej stronie kanału La Manche w jednym z londyńskich XVIII-wiecznych burdeli można przeczytać cennik:
"Młoda dziewczyna dla radnego miejskiego drybones. Nelly Blossom, około 19 lat, nie miała nikogo od czterech dni, a jest jeszcze dziewicą - 20 gwinei.
Dla doktora Frettext, po godzinach badań, młoda osóbka o jasnej skórze i jasnych dłoniach. Polly Zwinnarączka z Oksfordu lub Jenny Szybkałapka z Mayfair - 2 gwinee".
Dom schadzek wypełniał wiele potrzeb społeczno-militarno-logistycznych. Taki legionista rzymski, który stacjonował z dala od domu na krańcach imperiów przez kilkanaście czy kilkadziesiąt lat, gdzieś musiał zaspokoić żądze. Wolny czas zmęczonym żołnierzom poszczególnych centurii organizowały więc wojenne branki. Dziewczęta upadłe podążały też całymi tabunami, liczonymi w setkach, wraz z wyprawami krzyżowymi do Ziemi Świętej. Szlachetna walka z Saracenami to jedna strona medalu, ale przecież jakoś trzeba było żyć z dala od domu. Przysłowie "za mundurem panny sznurem" (uwspółcześniona wersja brzmi "od mundura chłopcy nura"), ciągnęło się przez wszystkie fronty świata.
Patrząc z historyczno-socjologicznego punktu widzenia: tak jak musiały istnieć dawniejsze burdele, tak i dzisiejsze agencje towarzyskie istnieć muszą. Takie życie…
***
Przenosząc się na własne podwórko… Dzięki przybytkowi rozkoszy zaistniał też Sanok. Na łamach powieści Haszka czytamy, że dobry Wojak Szwejk zaszczycił swoją obecnością miejscowy burdel.

Znajomy opowiadał mi kiedyś taką anegdotkę: Rzecz dzieje się w okresie międzywojennym. Przyjeżdża do Rzeszowa z Wiednia przemysłowiec. Wysiada z pociągu i idzie w stronę dorożki. Pyta dorożkarza. - Jest w tym Rzeszowie jakieś życie nocne? A dorożkarz na to: - Jest, ale ma anginę.

Dzisiaj taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia, bo życie nocne w naszym mieście kwitnie na całego. A dokładnie zakamuflowane agencje towarzyskie, oferujące seks usługi.

Zakamuflowane, bo w Polsce nie można takich przybytków prowadzić oficjalnie, a czerpanie korzyści z nierządu jest przestępstwem.

Przekonał się o tym boleśnie znany rzeszowski bokser o pseudonimie "Cygan", którego sąd skazał na 2,5 roku więzienia za założenie i kierowanie grupa przestępczą czerpiącą korzyści z nierządu. Prowadził trzy kluby - Venus i Velvet w Rzeszowie oraz Przystanek Alaska w Lutoryżu. Wszystkie zostały zamknięte, a "Cygan" siedzi za czerpanie pieniędzy z nierządu.

Marnie skończył lokal o nazwie "Prince". Jego właściciel Ryszard K. został skazany w 2006 roku za zorganizowanie grupy przestępczej, czerpiącej korzyści z nierządu i handel kobietami.

Dostał wyrok, ale do więzienia nie poszedł, bo sąd zawiesił mu karę na pięć lat. W 2009 roku znowu usłyszał prokuratorskie zarzuty, podobne - czerpanie korzyści z nierządu. Sprawa jeszcze się nie zakończyła.

W marcu 2010 r. klub ktoś podpalił, właściciel zniknął, a panienki przeszły do innych agencji.

- Mówią, że to konkurencja wykończyła Rysia i Cygana, ale dowodów nie ma - wzdycha były barman Princa.

Złapać na gorącym uczynku? Prawie nie możliwe

Ani wyroki, ani grzywny, ani zagrożenia ze strony konkurencji nie odstraszają amatorów łatwego zarobku. Powstają kolejne kluby, które pod szyldem działalności gastronomiczno-hotelarsko-rozrywkowej oferują panom dziewczyny do łóżka.

- Takich klubów w Rzeszowie i w najbliższej okolicy jest ponad dziesięć - mówi emerytowany oficer z Centralnego Biura Śledczego, który kilka lat pracował w sekcji zwalczającej przestępczość zorganizowaną.

- Trudno jest właścicielom takich przybytków cokolwiek udowodnić. Dziewczyny nie chcą mówić, właściciele mają legalnie działające kluby, złapać kogoś na gorącym uczynku jest praktycznie niemożliwe. Wszystko odbywa się dyskretnie i w zaciszu alkowy. Kobiety, które tam pracują, są pełnoletnie, nikt ich nie zmusza, nie bije. A właściciel mówią, że ich nie interesuje, co tancerka robi w pokoju na górze. U niego tylko tańczy.

Bo w nocnych klubach taniec traktowany jest jako występ artystyczny. Dziewczyny mogą tańczyć legalnie. Głównie na rurze. Półnagie, seksowne, zmysłowe. Poziom jest coraz wyższy, bo wiele dziewcząt to absolwentki renomowanych szkół tańca zza wschodniej granicy. Dlaczego zdecydowały się na pracę w takim lokalu?

- Skończyłam szkołę baletową w Rosji, ale nie byłam na tyle dobra, żeby się załapać do jakiegoś znanego zespołu - opowiada Tania. - Przyjechałam do Polski za namową kolegi. Wiedziałam, co będę robić. Lepsze to, niż harówka w fabryce. Mam mieszkanie, nieźle zarabiam, odłożę trochę pieniędzy i pojadę dalej, na Zachód. Do Rosji nie wrócę, bo i po co.

Rzeszów - tu nie biją

Tania dodaje, że wybrała Rzeszów, bo tutejsi alfonsi mają dobrą opinie. - Tu pracują dziewczyny także z całej Polski, nikt tutaj nie bije, nie wyzywa, a gdzie indziej to się zdarza - tłumaczy.

Potwierdzają to dziewczyny z jednego z podrzeszowskich klubów, które przyjechały z Wybrzeża. Wybrały Rzeszów także dlatego, że zarobki niezłe, a życie o wiele tańsze. - I nikt nas tutaj nie zna - dodają.

Co to znaczy niezłe zarobki trudno dociec, żadna nie chce powiedzieć.

- Zależy od klienta, od rodzaju usługi, od opiekuna, który bierze swój procent. Różnie to wychodzi, ale na markowe ciuchy i dobre perfumy mnie stać - mówi Marta, która pracuje w jednym z rzeszowskich klubów.

Klientów nie brakuje. Przekonujemy się o tym na własne oczy w piątkowy wieczór. W rzeszowskim klubie przebywa spory tłumek - ponad 50 panów. Z wypiekami na twarzach podziwiają taniec trzech młodych, urodziwych tancerek.

Na telefon, z dowozem

Inny rodzaj zakamuflowanych agencji towarzyskich tworzą dziewczyny, głównie studentki, które wynajmują mieszkania, a swoje usługi świadczą w domach klientów, bądź w hotelowych pokojach. Mają swoich opiekunów, którzy robią także za ochronę. Do klienta wozi je opiekun, albo taksówkarz.

Rzeszowski taksówkarz, nazwijmy go Władysław, wozi dziewczyny do klientów od kilku lat.

- Takie panienki mieszkają w całym mieście, w każdej dzielnicy jest po kilka miejsc, skąd wożę dziewczyny. Są też takie, które mają wynajęte przez alfonsa mieszkania i wożę do nich klientów - opowiada pan Władysław. - To są naprawdę ciężko pracujące kobiety. Ja im tam tego zarobionego w ten sposób pieniądza nie zazdroszczę. Czasem wiozę taką zapłakaną, smutną, bo jak mówi, klient okazał się świnią. Mogę się tylko domyślać o co chodzi. One zawsze zostawiają napiwek. Zawsze - podkreśla.

Policjanci szacują, że takich mieszkań, gdzie uprawia się seks z klientami, jest w mieście około 30. - Dopóki nie ma przemocy, awantur, podejrzenia, że może to robić nieletnia, nic nie możemy zrobić - twierdzą.

A pan Władek dodaje filozoficznie: - Zawsze, od początku świata byli, są i będą amatorzy dupci za forsę. Powinni więc to zalegalizować, jak w innych krajach i przynajmniej płaciliby podatki.

Nie ma prowadzonych badań na temat stanu zdrowia prostytutek. Z obiegowych opinii wynika, że to właściciele agencji dbają o stan zdrowia swoich pań. Bo boją się utraty klientów. A ten biznes jest bardzo dochodowy.

Za ile przy dworcu?

Trzecią kategorią pań, które świadczą usługi seksualne za pieniądze. To panie z ulicy. W Rzeszowie można je spotkać na Asnyka i Świętego Mikołaja. Jedna z nich mówi z charakterystycznym akcentem, mieszając polskie i ukraińskie słowa: - Normalnie za sto - zaczepia mężczyznę. - A w paszczu to za piatdiesiat.

Amatorów nie widać, bo panienka ani młoda, ani urodziwa.

Kilka ulic dalej w nocnym klubie gra muzyka, przyciemnione światła, seksowne panienki wiją się na rurach. Panowie z grubymi portfelami zatykają za skromne majteczki pań banknoty. To już wielki świat, czy tylko jego imitacja?

Imiona bohaterów zostały zmienione

PS. Udało mi się ustalić adresy prawie wszystkich rzeszowskich i podrzeszowskich agencji, ale z wiadomych względów podać ich nie mogę, za co bardzo przepraszam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24