Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Państwo oszukało, państwo sprzedało, teraz państwo chce odebrać

Andrzej Plęs
Państwo sprzedało Dźwierzyńskim "Bacówkę". Dziś okazuje się, że przez oszustwo geodetów kupili inną działkę, na której nie ma "Bacówki".
Państwo sprzedało Dźwierzyńskim "Bacówkę". Dziś okazuje się, że przez oszustwo geodetów kupili inną działkę, na której nie ma "Bacówki". Łukasz Solski
Kiedy w 1995 roku Wiesław Dźwierzyński kupował od Skarbu Państwa "Bacówkę" w podprzemyskich Wapowcach, czuł się, jakby trafił do raju. Dziś z powodu "Bacówki" jest na dnie piekła. Piekło urządził mu Skarb Państwa.

Radość Wiesława Dźwierzyńskiego trwała prawie ćwierć wieku - od chwili zakupu "Bacówki" od Skarbu Państwa. Po 24 latach Skarb Państwa do niego wrócił i kazał "Bacówkę" oddać. Ponoć obiekt stoi nie na tej działce, którą Dźwierzyński wtedy kupował.

Kłopot w tym, że przed ćwierćwieczem dokumenty do sprzedaży, mapki, umowę notarialną, całą dokumentację obiektu przygotowało państwo, czyli Urząd Rejonowy w Przemyślu. Dźwierzyńskiemu pozostało wtedy tyko zapłacić i podpisać dokumenty. Zapłacił i podpisał. Dziś państwo przyznaje, że mocno wtedy pokręciło w papierach, ale płacić ma za to Dźwierzyński.

Znał "Bacówkę", zarządzał nią parę lat, zakochał się w tym miejscu. Wcześniej teren należał do Lasów Państwowych, ale te pod koniec lat 70. odstąpiły kawałek na rzecz Wojewódzkiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Przemyślu, a ten postawił tu "Bacówkę" na kilkanaście miejsc turystycznych.

Obiekt budowało przedsiębiorstwo Lasów Państwowych. Za komuny bawiła tu elita tamtej władzy. Aż do lat 90., kiedy urząd rejonowy postanowił obiekt sprzedać w przetargu. Dźwierzyński przetarg wygrał, "Bacówkę" kupił i państwu zapłacił.

- Wszystkie oszczędności wpakowaliśmy w kupno i remonty - potwierdza jego żona Barbara. - A kosztowały krocie.

To nie ta działka

Warto było, bo wkrótce i turyści docenili to miejsce, wśród drzew położone, grające o świcie ptakami i pachnące żywicą. Interes dobrze szedł, ale Dźwierzyńscy zyski wciąż pakowali w remonty i modernizację budynku.

Aż w 2009 roku pojawił się geodeta z Nadleśnictwa Krasiczyn i orzekł, że "Bacówka" wcale nie stoi na działce nr 668, jak podaje dokumentacja, ale na działce nr 755, a ta należy do Lasów Państwowych, czyli - de facto - do Skarbu Państwa. A ich działka nr 668 jest paręset metrów dalej i poza chaszczami niczego na niej nie ma. I poszedł.

A potem do Dźwierzyńskich przyszło pismo z Nadleśnictwa Krasiczyn, w którym leśnicy domagali się 117,5 tys. zł odszkodowania za bezumowne korzystanie z działki nr 755. I domagali się jeszcze, żeby właściciele(?) działkę im wydali. Razem z "Bacówką", garażami i innymi obiektami.

Ci przekonani byli, że to koszmarna pomyłka, a jeśli nawet nie, to szybko dogadają się z nadleśnictwem, zamienią się działkami, żeby bezboleśnie dla wszystkich wyprostować pomyłki państwa sprzed lat. Wkrótce okazało się, że nie będzie ani szybko, ani bezboleśnie. Po sześciu latach Dźwierzyńscy znaleźli się w piekle.

- Mąż się stamtąd nie rusza, bo kocha to miejsce, ale od kiedy wynikła ta sprawa, zupełnie posypało mu się zdrowie. Powiedział, że chce tam umrzeć - przyznaje pani Barbara.

Od kiedy "wynikła sprawa", nie przyjmują już turystów, nie mają dochodów, a oszczędności zostały pożarte przez użeranie się prawne z nadleśnictwem. A "Bacówka" niszczeje.

Oszustwo geodetów

Zaczęli gromadzić dokumenty nieruchomości sprzed ćwierćwiecza, tymczasem Nadleśnictwo Krasiczyn przysłało kolejne pismo z żądaniem wydania majątku. A "bezumowne użytkowanie" wyceniło tym razem na 144 tys. zł.

Z adnotacją: "Budynki bacówki i gospodarczy są nielegalnie wybudowane na działce 755". Ani słowa o tym, że w latach 70. to nie Dźwierzyńscy, ale przedsiębiorstwo Lasów Państwowych budowało je... nielegalnie. Niełatwo było wyjaśnić, co się przed laty stało, ale Dźwierzyńscy się uparli i zaczęli drążyć.

I okazało się, że geodeci Urzędu Rejonowego w Przemyślu nielicho namieszali jeszcze pod koniec lat 70., kiedy "Bacówkę" zbudowano. Mapki geodezyjne i oznaczenia działek powstawały w zaciszu gabinetów urzędu, geodeci w ogóle nie byli w terenie.

"Z nieznanych mi powodów geodeci popełnili ewidentne świadome oszustwo, bo błędem tego nazwać nie można" - stwierdził kategorycznie biegły sądowy, kiedy spór Nadleśnictwa Krasiczyn z Dźwierzyńskimi trafił na wokandę. Na tak sfałszowanych przed geodetów urzędu rejonowego mapkach ten sam urząd rejonowy przygotował budowę, na takich mapkach przygotował sprzedaż "Bacówki".

Dźwierzyńscy nawet tych mapek nie oglądali. Bo po co? Przecież urząd rejonowy - terenowy przedstawiciel Skarbu Państwa - dokumenty przygotowywał. Jeśli nie wierzyć państwu w tak podstawowych sprawach, to w co wierzyć?

Przez dwadzieścia lat obiekt był państwowy i nikt zastrzeżeń nie zgłaszał. Aktu notarialnego, przygotowanego przez państwowy urząd rejonowy, nikt nie kwestionował, sąd też nie miał zastrzeżeń, kiedy wpisywał Dźwierzyńskich do ksiąg wieczystych jako nowych właścicieli terenu i "Bacówki". Dziś okazuje się, że to było oszustwo, za które Dźwierzyńscy mają zapłacić.

Odbierają nam marzenia

Próbowali interweniować w krasiczyńskim nadleśnictwie.
- Początkowo pan nadleśniczy przyjmował nas życzliwie, tłumaczył, że takie procedury, że musieli napisać takie żądanie - opowiada pani Barbara. - Że to potrwa trochę, ale w końcu nastąpi zamiana działek ze starostwem.

Bo był pomysł, by nadleśnictwo (Skarb Państwa) dogadało się ze starostwem (Skarb Państwa i "spadkobierca" urzędu rejonowego), zamieniło działki bez krzywdy dla Dźwierzyńskich.

Znów uwierzyli, a po kilku miesiącach nadleśnictwoi złożyło pozew sądowy o wydanie nieruchomości. Pani Barbara mówi, że starostwo wykazało dużo dobrej woli, przedstawiło nadleśnictwu jedną, drugą, piątą i kolejną działkę do objęcia, ale nadleśnictwu żadna nie pasowała.

W końcu nadleśnictwo pisemnie oświadczyło, że nie jest już zainteresowane operacją, bo sprawę ma rozstrzygnąć sąd. A w końcu i starostwo zamknęło się na sprawę "Bacówki".

- To nie jest wyłącznie sprawa powiatu, ubiegającym się o zwrot nieruchomości jest nadleśnictwo - tłumaczy Jan Pączek, starosta przemyski. - Gdyby nadleśnictwo wycofało się z tematu, to moglibyśmy wrócić do ustaleń z państwem Dźwierzyńskimi.
Nadleśnictwo wyraźnie nie jest zainteresowane "wycofaniem się z tematu".

- Zamiana działek wcale nie jest taka prosta w świetle przepisów - tłumaczy Przemysław Włodek, nadleśniczy Nadleśnictwa Krasiczyn. - I mam wątpliwości, czy wykonalna. Tymczasem z ostrożności procesowej powiem, że dopóki ta sprawa nie zakończy się jakimś prawomocnym wyrokiem sądowym, dopóty nie chciałbym jej komentować.

Dźwierzyńscy pomyśleli, że skoro onegdaj nabałaganił urząd rejonowy, a starostwo jest "spadkobiercą" urzędu rejonowego, to niech nadleśnictwo spiera się w tej sprawie w sądzie ze starostwem. Okazuje się, że w sądzie spierać się nie mogą, bo jedna i druga instytucja to przedstawiciele Skarbu Państwa, a terenem, na którym mogą się spierać, jest Prokuratoria Generalna, a nie sąd.

A tymczasem sprawa "Bacówki" jest w sądzie. A Sąd Okręgowy w Przemyślu w swoim wyroku, w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej "nakazuje pozwanym (Dźwierzyńskim - red.), aby wydali powodowi - Skarbowi Państwa - Lasom Państwowym - Państwowemu Gospodarstwu Leśnemu Nadleśnictwu Krasiczyn nieruchomości w postaci...".

Sąd przyznaje, że rzeczywiście, w przemyskim urzędzie rejonowym doszło niegdyś do nieprawidłowości, ale nadleśnictwo słusznie domaga się zwrotu.

- Syn miał objąć "Bacówkę", skończył szkołę o profilu turystycznym, złamano mu marzenia i plany życiowe, zapadł się w sobie - mówi pani Barbara. - Nagle pojawił się u nas tłum kontrolerów z urzędu gminy, którzy badają, czy płaciliśmy podatek od nieruchomości. Płaciliśmy przez wszystkie te lata. Okazuje się, że nie za swój teren płaciliśmy. Odbierają nam efekt lat pracy, wyrzeczeń, oszczędności, marzenia.

Przez resztki lojalności wobec państwa nie chce powiedzieć wprost, że kiedyś państwo zachowało się jak oszust, sprzedając im nieruchomość na sfałszowanych przez siebie dokumentach. A dziś zachowuje się ono jak złodziej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24