Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Papuga widziała igraszki swego pana. I teraz wszystko wygada!

Andrzej Plęs
Tomasz Wilczkiewicz
Ze swej klatki obserwowała igraszki swego pana i w końcu zaczęła powtarzać: gołe baby, gołe baby! No i Henryk wpadł w przerażenie. Gdy powróci z wczasów z papugą do domu, żona o wszystkim się dowie...

Henryk ponad dwadzieścia lat patrzył na wciąż takie same kury nioski, i mniej więcej tyle samo na wciąż tę samą żonę Helenę. Po dwóch dekadach "cip-cip" i macania jaj, Henryk przekroczył półwiecze życia i uznał, że coś od tego życia mu się należy i od kur odpocząć musi. Żonie oświadczył, że biznes biznesem, ale potrzebuje zrobić sobie wakacje. Takie dziesięciodniowe.

Interes szedł dobrze, ale nie na tyle dobrze, by Henryk kopnął się odpoczywać na Teneryfę, czy na Bali. Polskie morze mu się zamarzyło, niedawno kupił prawie nowego mercedesa, do mercedesa dokupił prawie nową przyczepę kempingową, w sam raz nad polskie morze.

Nie, Heleny nie zabierze do przyczepy, bo ktoś interesu musi pilnować, i w tym punkcie nie dał się tknąć. Helenie może i przykro się zrobiło, ale zbytnio nie oponowała. Nawet wtedy, kiedy oświadczył, że na wakacje pobiera z konta 10 tys. zł.

Ziarno zwątpienia

Kiedy Helena ochłonęła z wrażenia, olśniło ją, że za 10 tysięcy to Józek mógłby mieć dziesięciodniowe wakacje i na Teneryfie, i na Bali. Podejrzenia wzrosły, kiedy w czasie letnich porządków w szafach natknęła się na zwitek banknotów w starej, nieużywanej marynarce męża: 30 tysięcy. Niemożliwe, żeby o takiej sumie zapomniał. A skoro ma w gotówce "trzy dychy", to po co pobierał z konta kolejną?

Pełna złych przeczuć podreptała do starego kuferka po babci, w którym chowała swoje "zaskórniaki". Widać miłość, wierność i uczciwość małżeńska w tym związku miały ograniczony charakter. I to po obu stronach. Kapitał z kuferka wystarczył do wynajęcia prywatnego detektywa. Bo miłość, wierność i tak dalej, ale - jak powiedział mąż - ktoś interesu musi pilnować. Małżeńskiego też.

- Helena jeszcze przed wyjazdem męża poprosiła go, by na wczasy zabrał z domu papugę z klatką, bo - jak uzasadniała - powietrze morskie ptakowi nie zaszkodzi, a ptak był ostatnio jakiś osowiały - opowiada Józef Przyboś, prywatny detektyw spod Rzeszowa, który podjął się towarzyszyć Henrykowi w wyprawie nad morze. Oczywiście bez wiedzy Henryka. - Mąż, zabierając ptaka, nie przypuszczał, że może mieć przez niego poważne kłopoty.

Farmer odpoczywa

Nad morze Henryk dojechał bezpiecznie i powoli, toteż śledzenie go nie było dla detektywa problemem. Na kempingu kurzy farmer wjechał przyczepą między dwa namioty, zaklinował koła i już był u siebie. Gorzej z detektywem, bo ten znalazł miejsce o kilkadziesiąt metrów oddalone od przyczepy Henryka, a w takiej sytuacji obserwacja była utrudniona.

- Poprosiłem młodą parę, która miała rozbity namiot bezpośrednio koło Henryka, o odstąpienia miejsca, ale zaczęli się krzywić - mówi Przyboś. - Za 200 złotych zrobili to z entuzjazmem.

Na podkupionym miejscu, tuż obok przyczepy, rozbił namiot i zasłonił tablice rejestracyjne swojego samochodu.

W pierwszym dniu Henryk badał teren, pluskał się w morzu i odwiedził klub nocny, gdzie nie żałował kasy na drogie alkohole.

"Mewki" w lokalu od razu zauważyły, że starszy pan rozgląda się za młodzieżą płci przeciwnej, szasta gotówką, toteż po chwili przy jego stoliku pojawiły się aż dwie.

Daleko po północy Henryk jedną z nich wyprowadził z lokalu chwiejnym krokiem i poprowadził ku swojej przyczepie. Po czym oboje znikli we wnętrzu, aż do południa, kiedy oboje - nieco wymięci - poczłapali do lokalu na obiad.

- Przez te dziesięć dni rozkład zajęć Henryka się nie zmienił - opowiada Przyboś. - Zmieniały się tylko panienki. Obiad około południa, potem chwila nad wodą, wieczorem do klubu nocnego i gdzieś tak około czwartej rano, zawsze w towarzystwie innej damy, dzień kończył się w przyczepie Henryka.

Obecność obcych bab w przyczepie męża, to - z zawodowej uczciwości detektywa - zaledwie poszlaka, a nie dowód niewierności małżeńskiej, a fachowcowi trzeba dowodów.

Henryk zmęczony wypoczywaniem

- Po raz pierwszy w mojej działalności po kilka godzin na dobę spędzałem pod przyczepą kempingową - Przyboś tłumaczy, jak zdobywał dowody. - Bez trudu można się domyśleć, co słyszałem. Bałem się tylko, żeby resor od przyczepy nie strzelił, tak się kołysała. Bo zginąłbym pod ciężarem przyczepy i dwójki jej lokatorów.

Pod koniec urlopu Henryk nie wyglądał na wypoczętego. Blado-szary, przy morskiej opaleniźnie wczasowiczów, z podkrążonymi oczami, powłóczący nogami - w niczym nie przypominał tego dziarskiego 50-latka sprzed kilku dni. I nie wiadomo, czy tryb życia doprowadził go do tego stanu, czy wyrzuty sumienia.

- W ostatnim dniu pobytu Henryk postanowił coś, co mnie niezmiernie pozytywnie zaskoczyło - opowiada Przyboś. - Zamiast do klubu nocnego, poszedł... do kościoła. Kiedy tam za nim wszedłem, zobaczyłem go klęczącego przy konfesjonale.

A jak papuga wszystko wygada?

Przyboś, codziennie podążając za Henrykiem, zmieniał ubrania, doklejał i odklejał wąsy i brody, zmieniał peruki, byle tamten nie zorientował się, że wciąż ten sam gość za nim łazi. Tego ostatniego dnia detektyw narzucił na siebie ostatni, nieużywanym w tym zleceniu, kamuflaż: habit kapucyna.

Ryzykował, że w roznegliżowanym kurorcie będzie na siebie zwracał uwagę, ale liczył też na to, że kapucyn nie będzie wzbudzał podejrzeń. I zupełnie nie mógł się spodziewać, że w tym kapucyńskim habicie inwigilacja Henryka zaprowadzi go do kościoła.

Świątynię opuścił szybko. Z obawy, że któryś z duchownych zechce pogadać o sprawach niebieskich i w ten sposób zdekonspiruje niezbyt biegłego w teologii przebierańca. Na Henryka czekał na ławeczce przed kościołem.

- Po chwili wyszedł, od razu podszedł do mnie i usiadł na ławce - opowiada Przyboś. - Pomyślałem, że po wszystkim, po konspiracji, tymczasem zaczął drugą spowiedź. Zwierzył się, że przyjechał na wakacje, zaszalał, chyba zdradził żonę, ale przed chwilą się wyspowiadał, więc pewnie grzechu nie ma.

I dodał, że nie cudzołożył, bo wszystko odbywał się na stole w przyczepie, a nie na łóżku. I tylko przerażony był tym, że papuga zaczęła mówić "gołe baby, gołe baby", widać za często powtarzał przy niej ten zwrot.

Więc mówię do niego, jak kaznodzieja: Synu, jednak zgrzeszyłeś, nie jest istotne czy na stole czy na łóżku. A jak papuga zacznie gadać przy żonie, to wytłumacz, przejeżdżałeś obok plaży nagusów w Chałupach i że gołe baby chodziły koło twojej przyczepy.

Klientce Przyboś zdał raport: Henryk pił i bawił się po całych nocach. - I niech go pani więcej samego na wczasy nie puszcza - zaznaczył.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24