Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pat w przedszkolach. Co z rytmiką, gimnastyką i angielskim?

Bartosz Gubernat
Krzysztof Kapica
Rodzice nie rozumieją, dlaczego nie mogą zapisywać dzieci na dodatkowe zajęcia.

Pani Anna z Rzeszowa ma dwójkę dzieci. Pięcioletni syn do przedszkola chodzi już dwa lata. O rok młodsza siostra edukację zaczęła w poniedziałek. - Syn w ubiegłym roku miał dodatkowe zajęcia z rytmiki i angielskiego. Bardzo je lubił. Na rozpoczęciu roku dowiedziałam się od innych rodziców, że w tym roku przedszkola nie mogą ich już organizować. Dlaczego? - pyta młoda mama.

Podobnych telefonów w redakcji odebraliśmy bardzo dużo. Mieszkańcy miasta pytają, kto zdecydował o likwidacji dodatkowych zajęć i czy jest sposób, aby je przywrócić. W wydziale Edukacji Urzędu Miasta Rzeszowa tłumaczą, że przyczyną zamieszania są wytyczne z ministerstwa, które przypomniało gminom, że za każdą płatną godzinę pobytu w przedszkolach mogą pobierać tylko złotówkę. Dyrektorzy nie do końca wiedzą, jak interpretować te słowa, bo za zajęcia dodatkowe rodzice i tak płacili bezpośrednio firmie, która je prowadziła. Pytają, czy w takim razie wpuszczenie jej na teren przedszkola będzie zachowaniem nieprzepisowym? Podobne pytania zadają sobie urzędnicy z wydziałów edukacji w całym kraju. I wysyłają prośby o sprecyzowanie wymagań do ministerstwa oraz lokalnych kuratoriów.

W Rzeszowie zamieszanie przeniosło się już jednak do ratusza. Podczas wtorkowej, nadzwyczajnej sesji Rady Miasta Rzeszowa problem zasygnalizował Jacek Kiczek z PO. - Nie może być tak, że przez niedomówienie w stolicy dyrektorzy przedszkoli mają u nas związane ręce. To działa na niekorzyść dzieci, którym rytmika czy gimnastyka korekcyjna są potrzebne - mówi radny Kiczek.

Podobnego zdania jest dyrektor Alicja Bialic, dyrektor przedszkola nr 34 w Rzeszowie. - U mnie rytmika była zawsze i prowadził ją wykształcony w tym kierunku nauczyciel. Chociaż moje nauczycielki bardzo się starają, nie są w stanie go zastąpić - tłumaczy Alicja Bialic. Dodaje jednak, że wiele zajęć przedszkola mogą zorganizować bez potrzeby zatrudniania dodatkowych osób. - Co roku moje nauczycielki dostają z miasta pieniądze na studia podyplomowe. Dzięki temu mogą już prowadzić np. lekcje angielskiego czy zajęcia logopedyczne. W tym roku jedna z pań zacznie studia z gimnastyki korekcyjnej. Często tak jest nawet lepiej, bo jako absolwentki nauczania przedszkolnego mają odpowiednie podejście do dzieci, czego nie zawsze wystarcza np. angliście, uczącemu na co dzień w podstawówce - przekonuje.

Mimo tego w przyszłym tygodniu urzędnicy spotkają się z dyrektorami przedszkoli, aby zastanowić się, co robić dalej. W Przedszkolu nr 34 spotkanie z rodzicami zaplanowano na dzisiaj i niewykluczone, że będą pytać o zajęcia, których kadra nie będzie w stanie zorganizować we własnym zakresie. - Właśnie dlatego potrzebna jest jasna interpretacja wytycznych z ministerstwa - dodaje dyrektor Bialic.

Sprawą obiecał się zająć także radny Mirosław Kwaśniak, nauczyciel, członek komisji edukacji rady miasta. - Takie zajęcia muszą być organizowane, nie wyobrażam sobie, aby z powodu niejasnych przepisów miało ich zabraknąć. Jeśli rodzice chcą za nie zapłacić, nie widzę przeszkód, aby im to utrudniać

Kuratorium oświaty w Rzeszowie zapewnia, że szuka możliwości rozwiązania problemu. - Według nas pieniądze na takie zajęcia mogłaby np. gromadzić rada rodziców, która później przekazywałaby je na zasadzie darowizny dyrektorowi przedszkola. Nie wiemy jednak, co na to ministerstwo. Zapytaliśmy o opinię i czekamy na odpowiedź - mówi Mariola Kiełboń z kuratorium.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24