Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pat w sprawie śmieci w Rzeszowie trwa. Miasto i sąsiednie gminy chcą budować spalarnię

Bartosz Gubernat
Bartosz Gubernat
Krzysztof Kapica
Budowę swojej spalarni śmieci rozważają wspólnie Rzeszów i okoliczne gminy. W ten sposób chcą się uniezależnić od zakładu będącego własnością PGE. To efekt trudnych negocjacji, jakie trwają właśnie w sprawie kosztów spalania odpadów w przyszłym roku.

Śmieci z Rzeszowa i okolicznych gmin są w tej chwili przetwarzane w spalarni przy elektrociepłowni. Jest ona własnością Polskiej Grupy Energetycznej.

W tym roku miasto płaci za spalenie każdej tony odpadów nieco ponad 302 zł. Ile opłata wyniesie w przyszłym roku, nie wiadomo. PGE nie podpisało na razie umów na dostarczanie odpadów. Zrobi to po rozstrzygnięciu konkursu ofert, w którym okoliczne gminy mogły proponować swoje stawki.

POLECAMY: Rzeszów zostanie z górą śmieci, bo nasza spalarnia ich już nie przyjmie?

Przeciwko takiemu rozwiązaniu zbuntowały się władze Rzeszowa. Podczas wtorkowej sesji prezydent Tadeusz Ferenc i jego zastępca Andrzej Gutkowski przekonywali radnych, że PGE działa niezgodnie z ustawą, która ich zdaniem nakłada na spalarnie obowiązek spalania w pierwszej kolejności odpadów powstających na miejscu. Tymczasem do konkursy ogłoszonego przez PGE może się zgłosić każdy podmiot, także z miejscowości oddalonych od Rzeszowa o setki kilometrów.

- Nie zgadzamy się na to. PGE już na etapie budowy spalarni obiecywało, że będzie odbierać od nas odpady. Nie widzimy także powodu do podniesienia cen. Ta, którą płacimy obecnie jest wyższa niż w wielu innych miastach, a przecież tam do interesu nikt nie dokłada. Ale PGE nie chce nam pokazać swoich kalkulacji – mówi prezydent Ferenc.

Zapytaliśmy przedstawicieli państwowej spółki, czy poziom 302 zł za tonę spalonych odpadów zapewnia jej zysk. Agnieszka Dietrich z biura prasowego PGE odpowiada, że PGE Energia Ciepła S.A. ogłosiła postępowanie ofertowe na dostawę odpadów po to, aby określić cenę rynkową za ich zagospodarowanie w spalarni.

Nie zgadza się ze stanowiskiem władz Rzeszowa w kwestii pierwszeństwa spalania odpadów powstających na miejscu.

- Władze Rzeszowa wprowadzają w błąd mieszkańców. Zasada tzw. bliskości nie dotyczy spółki zajmującej się przetwarzaniem odpadów, tylko podmiotów, które są odpowiedzialne za odbiór odpadów i ich zagospodarowanie, czyli właśnie miasta Rzeszów. Tzw. zasadę bliskości definiuje ustawa o odpadach. Jest w niej napisane, że odpady, z uwzględnieniem hierarchii sposobów postępowania z odpadami, w pierwszej kolejności poddaje się przetwarzaniu w miejscu ich powstania. Natomiast jak czytamy w innym artykule tej samej ustawy odpady, które nie mogą być przetworzone w miejscu ich powstania przekazuje się, uwzględniając hierarchię sposobów postępowania z odpadami oraz najlepszą dostępną techniką do najbliżej położonych miejsc, w których mogą być przetworzone – tłumaczy Agnieszka Dietrich.

I dodaje, że zarówno w okresie planowania jak i budowy zakładu w Rzeszowie PGE wielokrotnie podejmowało próby nawiązania współpracy z Rzeszowem w zakresie wieloletniej umowy na dostawę odpadów.

- Jednakże miasto nie chciało podpisać takiej umowy – mówi Agnieszka Dietrich.

Co stoi na przeszkodzie, aby PGE odbierało śmieci po cenie obowiązującej w tym roku? Jak podano podczas wtorkowej sesji w Rzeszowie, wynoszą one: w Krakowie to 235 zł za tonę, w Bydgoszczy 243 zł, w Białymstoku 248 zł, w Koninie 356 zł, w Poznaniu 266 zł.

- Instalacje w tych miastach należą do spółek miejskich i to miasta ustalają ich politykę cenową. Instalacja Termicznego Przetwarzania z Odzyskiem Energii w Rzeszowie jest odpowiedzialna przede wszystkim za produkcję ciepła i energii oraz zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego dla Rzeszowa i regionu. Jesteśmy zainteresowani odbiorem opadów wytwarzanych na terenie Rzeszowa oraz gmin województwa podkarpackiego na warunkach pozwalających na równoważenie celów biznesowych, do realizacji których spółka zobowiązana jest przepisami Kodeksu Spółek Handlowych oraz potrzeb lokalnych społeczności – odpowiada Agnieszka Dietrich.

Takie wytłumaczenie nie zadowala jednak prezydent Rzeszowa, który dzisiaj po raz kolejny jedzie do Warszawy rozmawiać na ten temat z przedstawicielami ministerstwa środowiska.

Niezależnie od tego, Tadeusz Ferenc zaproponował włodarzom sąsiednich gmin budowę wspólnej spalarni, co miałoby uniezależnić je od zakładu PGE. Spotkanie w tej sprawie odbyło się w ratuszu w środę, większość wójtów i burmistrzów poparła ten pomysł.

Zakład powstanie jednak nie wcześniej niż za dwa lata. Wczoraj władze Rzeszowa rozmawiały na temat gospodarki odpadami z marszałkiem województwa i władzami sąsiednich gmin.

Z naszych informacji wynika, że Rzeszów nie złożył wczoraj w PGE nowej oferty cenowej na spalanie odpadów w przyszłym roku. Zamiast tego prezydent poprosił o wydłużenie upływającego wczoraj terminu na dostarczenie miejskiej propozycji.

Pożar w sortowni śmieci w Wolicy koło Jasła. Z ogniem walczy...


FLESZ: Wywóz śmieci droższy dla tych, którzy nie segregują

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24