Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PGE Marma poza elitą. Przyszłość rysuje się w czarnych barwach

Marek Bluj
PGE Marmy Rzeszów pożegnali się z ekstraligą i kibicami w minorowych nastrojach. Spadli z hukiem do I ligi. A miało być tak pięknie...
PGE Marmy Rzeszów pożegnali się z ekstraligą i kibicami w minorowych nastrojach. Spadli z hukiem do I ligi. A miało być tak pięknie... Bartosz Frydrych
Była kasa, nie było mocnej drużyny, dobrej atmosfery i wyników na miarę oczekiwań i możliwości. Kibice żużla na Podkarpaciu są w szoku. Nikt nie spodziewał się, że zbudowana za ogromne pieniądze drużyna PGE Marmy Rzeszów zostanie zdegradowana.

"Blamaż, kompromitacja, rozczarowanie, mistrzostwo świata w nieudolności" - to tylko niektóre określenia na to, co stało się udziałem rzeszowskiej drużyny, która miała jeden z najwyższych budżetów w ekstralidze. A wynik marny, w sam raz na spadek do I ligi.

- Spada najlepiej poukładany pod względem finansowym klub w Polsce - twierdzi Grzegorz Walasek.

Dlaczego żużlowcy PGE Marmy spadli z ekstraligi? - Byliśmy słabą drużyną - jasno wykłada kawę na ławę Rafał Okoniewski, kapitan wyjątkowo nisko latających w tym roku "Żurawi".

- Powodów degradacji jest bardzo dużo -zauważa Grzegorz Walasek, zdecydowanie najjaśniejsza postać w drużynie, który nie oszczędzał się w żadnym meczu, jechał zawsze va banque..

- I mecz w Lesznie, przegrane mecze u siebie, absencja Nickiego Pedersena...

- Spadek jest efektem słabego całego sezonu. Widocznie byliśmy za słabi i nie zasługujemy na miejsce w ekstralidze - dodaje trener Dariusz Śledź przyjmując winę za degradację na siebie.

- Wina leży po stronie zawodników, sztabu szkoleniowego i po części także mojej - przyznaje prezes Marta Półtorak.

- To nie przypadek, że spadliśmy. Rzeczywiście, mieliśmy jedną z najsłabszych drużyn w ekstralidze. Wystarczy popatrzeć na średnie punktowe naszych zawodników i naszych rywali - mówi jedna z osób będących blisko rzeszowskiej drużyny.

Wielu winą za spadek obarcza Nickiego Pedersena; jeździł zbyt indywidualnie, miał zbyt duże fory w kierownictwie drużyny, że powinien startować z juniorem, że na torze prokurował niebezpieczne sytuacje z udziałem kolegów z drużyny. W ogóle, że przynosi zespołom, w których startuje więcej pecha niż sukcesów. Z tą ostatnią tezą można oczywiście dyskutować, bo Duńczyk w światowym speedwayu jest synonimem sukcesu.
Sporo obrywa się trenerowi Dariuszowi Śledziowi. Za to, że popełniał błędy, forował NIckiego, przyspawał do zawodników numery, z którymi jeździli niemal cały sezon, a powinien szukać zmian w ustawieniu. Śledź to inteligentny i kulturalny facet, jego najsłabszą stroną jest to, że nie potrafi tupnąć nogą, ustawić zawodników w szeregu, krzyknąć na nich, jak trzeba, w tym także na Pedersena.
Krytykowana jest prezes Półtorak, która sama napompowała przed sezonem balon, że ma być medal, a tu taka wtopa.

Nie ulega kwestii, że zmiany w koncepcji budowania kadry niekorzystnie odbiły się na jej jakości. Drużyna była dziurawa jak szwajcarski ser. Inni takich luk w składzie nie mieli. Kto zawiódł? Wszyscy. Jedni mniej, inni bardziej. Nie ma się, co licytować.

Najważniejsza jest przyszłość. Ta dziś jawi się w ciemnych kolorach. Praktycznie poza trójką, która zdała w tym roku egzamin na certyfikat, nie ma zawodników. Nie wiadomo, jak będzie ze sponsorami (I liga, to nie ekstraliga i nie przyciąga możnych reklamodawców). Bez kasy trudno będzie zbudować drużynę od podstaw. Nawet na I ligę. Optymiści, których w tym smutnym czasie nie brakuje, mówią, że powoli rzeszowski żużel znów stanie na nogi. Oby mieli rację!

Dziesięć grzechów głównych

Razem z kibicami postanowiliśmy wypunktować rzeszowski klub; wymienić jego najsłabsze strony i ogniwa, które rzucały się w oczy na meczach PGE Marmy i mogły mieć duże znaczenie dla degradacji zespołu do I ligi.
1. Źle zbilansowana kadra; brak pola manewru przy ustalaniu składu wobec słabej postawy zawodników z podstawowego składu. Niewykorzystanie okienka transferowego dla pozyskania jeszcze jednego żużlowca
2. Najsłabszy sezon w Rzeszowie kapitana Rafała Okoniewskiego; trwające przez połowę sezonu kłopoty sprzętowe tego zawodnika. Zamiast mocnego, zdecydowanie zbyt słabe ogniwo zespołu.
3. Kontuzja Nickiego Pedersena i brak możliwości skorzystania z zastępstwa zawodnika, w efekcie m.in. porażka z Unią Tarnów u siebie oraz straty w innych spotkaniach. Nadmierny indywidualizm tego zawodnika.
4. Nieszczęsny mecz w Lesznie i zawirowania wokół tego niechlubnego dla obu klubów wydarzenia.
5. Brak profesjonalnej organizacji klubu, szczególnie brak menedżera, który potrafiłby zmobilizować drużynę i uporządkować problemy.
6. Brak charyzmy i respektu u zawodników oraz błędy sztabu szkoleniowego.
7. Brak odpowiedniej atmosfery i chemii w drużyny (team spirit).
8. Dziurawy skład, nieustabilizowana forma i dyspozycja zawodników - zagadki w każdym meczu, kto, jak pojedzie…
9. Niewykorzystanie sprzyjającego dla zdobywania punktów na wagę utrzymania terminarza rozgrywek.
10. Trochę pecha - pechowe defekty odbierające punkty w ważnych meczach, choć w tym sezonie nie było meczów mniej lub bardziej ważnych, trzeba było gromadzić kapitał we wszystkich, a nie odkładać sprawy na koniec rozgrywek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24