Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PGE Stal Rzeszów była blisko wygranej. Gdyby nie ta powtórka...

bell
Żużlowcy PGE Stali Rzeszów walczyli dzielnie z niepokonaną Fogo Unią Leszno. Polegli w samej końcówce. Przegrali z liderem 42:48.

Nikt nie miał do nich żadnych pretensji. Wszystkie skierowane zostały pod adresem arbitra, który długo nie mógł opuścić "swojej" wieżyczki. Rozgoryczeni fani beniaminka szczelnie ją otoczyli. Walili pięściami w szybę, krzyczeli, wyzywali sędziego - Artura Kuśmierza z Częstochowy od najgorszych. Sytuacja była mocno zapalna.

Cały ten "zgiełk" spowodowany został przez wydarzenia z trzynastego wyścigu. Emocje sięgnęły zenitu kiedy arbiter meczu - Artur Kuśmierz z Czestochowy podjął decyzję o powtórce wyścigu tego. Wygrała go para z Rzeszowa 4:2. Kenni Larsen z Gregiem Hancockiem ograli w takim właśnie stosunku Emila Sajfutdinowa i Przemysława Pawlickiego i zwiększyli prowadzenie beniaminka nad liderem do 41:37. Tylko przez chwilę stadion wiwatował na część swojej drużyny. Po kilku minutach spiker ogłosił, że wyścig będzie powtarzany. Powód zmiany decyzji - taśma podczas startu poszła nierówno w górę.

To był decydujący moment w tym zaciętym pojedynku. W powtórce był remis 3:3. Przed biegami nominowanymi PGE Stal prowadziła 40:38. Wyścig czternasty leszczynianie wygrali dubletem i przeważali 43:41. W wyścigu 15, ostatniej szansy dla gospodarzy, upadek zanotował Dawid Lampart, sędzia uznał, że "Lampcio" wykoleił się na łuku bez niczyjej "pomocy" i wykluczył go z powtórki. Unia 2 punkty miała już jak w banku.
- Walczyliśmy do końca, dlatego porażka boli. Trochę zawiódł nas ten trzynasty bieg, który był powtarzany. Przyznam szczerze, że nie widziałem, czy taśma na starcie poszła równo, czy nie, bo nie wszystko z parku maszyn widzę. Bieg jednak został powtórzony i potem... zeszło z nas powietrze i Unia nam odjechała - ubolewał trener Janusz Ślączka.

- Sędzia ma takie prawo i z niego skorzystał. My z regulaminem nie walczymy, jeżeli taśma poszła nierówno, to sędzia miał prawo ten wyścig powtórzyć - komentował Adam Skórnicki, menedżer "Byków".

- Aczkolwiek nie tylko w tym biegu taśma poszła nierówno. Pilnowaliśmy tych rzeczy, które działają na nasza korzyść. Wypatrzyliśmy ten błąd maszyny startowej i wykorzystaliśmy go. Dla gospodarzy był to znaczący wyścig meczu i końcówka potoczyła się po naszej myśli. Mecz mógł się podobać.

- Pierwszy raz spotkałem się z taka sytuacją. Chyba zbyt krótko jestem w żużlu... - dodawał Ślączka. - Unia to jednak bardzo mocna drużyna. Każdy wynik był w tym meczu możliwy. Wiadomo, chcieliśmy wygrać, ale nie udało się. Z takim zespołem jednak nie wstyd jest przegrać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24