Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PGNiG Superliga. Roman Kowalik, prezes SPR Stali Mielec: Za kilka miesięcy możemy obudzić się w zupełnie innej rzeczywistości

Kuba Zegarliński
Kuba Zegarliński
Prezes SPR Stali Mielec Roman Kowalik musi mierzyć się z kolejnymi wyzwaniami
Prezes SPR Stali Mielec Roman Kowalik musi mierzyć się z kolejnymi wyzwaniami kz
Piłka ręczna, podobnie jak inne popularne dyscypliny halowe, w tym sezonie już nie zagra. W czasie, gdy zawodnicy i trenerzy rozjechali się do domów, prezesi klubów muszą nerwowo liczyć bilans strat. Tych niestety z każdym dniem będzie przybywać.

Sport stoi przed wyzwaniami, z którymi w najnowszej historii nikt się jeszcze nie mierzył. Nagły koniec sezonu, oznacza straty finansowe trudne dziś jeszcze do ostatecznego oszacowania.

Z jednej strony kluby tracą bowiem na sprzedaży biletów i tzw. dniu meczowym, z drugiej zaczynają się wycofywać sponsorzy, którym nie można świadczyć usług. Do tego dochodzi jeszcze kontrakt telewizyjny – również nie wypełniony do końca.

Oczywiście jest jeszcze rzecz najważniejsza – postawa władz miast. W piłce ręcznej niemal wszystkie kluby są dotowane przez budżety poszczególnych miast, a niektóre z nich są wręcz od tych pieniędzy uzależnione. Tak jest np. w Mielcu, gdzie pieniądze z miasta to właściwie 90% całego budżetu klubu. Bez nich dalsza egzystencja SPR Stali w PGNiG Superlidze byłaby niemożliwa.

- Stoimy przed bardzo poważnymi wyzwaniami. Wobec niektórych niestety jesteśmy bezradni – mówi Roman Kowalik, prezes klubu z Mielca. – Nasz budżet oparty jest na pieniądzach publicznych, Miasto Mielec jest naszym partnerem strategicznym. Teraz jednak nie wiem co będzie. Samorządy teraz będą przede wszystkim inwestować w służbę zdrowia, a nie w sport – podkreśla.

To jednak nie dotyczy tylko Mielca, a wszystkich klubów PGNiG Superligi. Dlatego Kowalik już jakiś czas temu apelował do innych klubów o solidarność.

– Nie chciałbym, żeby w obliczu takiej sytuacji jeden klub, korzystał na problemach innych. Oby nie dochodziło do sytuacji podkupowania zawodników, z którymi trzeba będzie renegocjować kontrakty – wskazywał.

Zresztą „renegocjacje kontraktów” to zwrot, który w ostatnich dniach w środowisku sportowych pada chyba najczęściej. Prezesów, zawodników i trenerów czekają teraz bardzo trudne rozmowy o obniżce wynagrodzenia.

To najtrudniejsze negocjacje, bo przecież nikt nie chce zarabiać mniejszą kwotę od tej, którą ma zapisaną w kontrakcie. W tym miejscu warto napisać, że np. w koszykarskiej Energa Basket Lidze wszystkie kluby ogłosiły, że nie wypłacą zawodnikom reszty kontraktów.

- U nas takiego niebezpieczeństwa nie ma – uspokaja Kowalik. – Zawodnicy część swoich wynagrodzeń otrzymują w formie stypendiów z Urzędu Miasta. Nikt więc bez grosza nie zostanie. Osobną kwestią są jednak pieniądze płacone z kasy klubu. Myślę, że rozsądnym byłaby obniżka kontraktu na ten czas np. o 30 proc – podkreśla.

Może być jednak tak, że i taka obniżka nie pomoże w stabilizacji budżetu. Wtedy będzie naprawdę trudno. – Może być tak, że za kilka miesięcy obudzimy się w zupełnie innej rzeczywistości - kończy Kowalik.

Zobacz też: Neymar zdecydowany na odejście z PSG. Brazylijczyk pragnie ponownie zagrać u boku Leo Messiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24