PGNiG Superliga. Stal zmieliła Arkę w pierwszej połowie. Mielczanie nadal walczą o ligowy byt

Dla mielczan było to kluczowe spotkanie - co do tego nikt nie może mieć wątpliwości. Porażka oznaczałaby, że szans na utrzymanie nie byłoby już właściwie żadnych. Jedyną nadzieją mogłoby być jedynie to, że któraś z drużyn nie otrzyma licencji na grę w PGNiG Superlidze.

Zawodnicy Stali postanowili schylić się jednak po los, który wypadł im z rąk po trzech z rzędu przygnębiających porażkach u siebie.

- Skłamałbym jeśli powiedziałbym, że nie czuliśmy presji - mówi Rafał Krupa, skrzydłowy SPR Stali Mielec i jeden z najlepszych aktorów środowego widowiska.

- Na pewno przedłużyliśmy nasze szanse na utrzymanie w ekstraklasie, co było naszym najważniejszym zadaniem. Siedziały nam w głowie te ostatnie porażki, nie ma co ukrywać. Najważniejsze jest jednak to, że wygraliśmy i wracamy do gry - dodał.

Trener Marcin Basiak, powołany na to stanowisku niewiele ponad tydzień temu, miał kilka dni przerwy od ligowego grania i mógł spokojnie wypracować schematy z zespołem. Wydaje się, że wyszło bardzo dobrze, bo w grze mielczan nie było słabych punktów.

W Gdyni mielczanie zagrali wzorowo, właściwie wychodziło im wszystko - od szybkich kontr, poprzez szczelną defensywą, po udane i skuteczne rozgrywanie ataku pozycyjnego.

W naszej drużynie najskuteczniejsi byli Piotr Krępa oraz Paweł Wilk. Bardzo dobre spotkanie rozegrali również Hubert Kornecki i Rafał Krupa.

Do końca sezonu pozostały jeszcze dwa mecze. W sobotę SPR Stal podejmie u siebie Wybrzeże Gdańsk, a w środę zagra na wyjeździe z Zagłębiem Lubin.

ZOBACZ TEŻ: Podkarpacki Związek Piłki Nożnej zapłaci klubom za sędziów