- Myślę, że kluczem do zwycięstwa była nasza obrona. Walczyliśmy twardo, nie pozwoliliśmy sobie, do pewnego momentu, na jakieś większe błędy - mówił po meczu asystent trenera Dawida Nilssona Marcin Basiak. - Mieliśmy moment przestoju, bo wygrywaliśmy sześcioma bramkami i nagle Opole dochodzi nas na dwa trafienia. Ten fragment na pewno będziemy sobie musieli przeanalizować - dodawał.
Ta wypowiedź też dobrze obrazuje atmosferę w mieleckim zespole - jest radość, ale na pewno nie ma euforii. Zespół zdaje sobie sprawę, że w tym sezonie naprawdę może napsuć krwi jeszcze nie jednemu faworytowi.
Na początku mecz był wyrównany i toczony bramka za bramkę. Jeśli trafiali mielczanie, to można było być niemal pewnym, że za chwile tym samym odpowiedzą goście z Opola. Jeśli z kolei jeden zespół nie trafiał, bronił bramkarz, albo został popełniony błąd w ofensywie, to drugi zespół zaraz robił to samo.
Przełom nastąpił tak naprawdę dopiero pod koniec pierwszej połowy. Od 27.minuty do końcowej syreny SPR Stal Mielec trafiła aż pięć razy, a gwardziści odpowiedzieli jedynie dwoma golami.
Przewaga gospodarzy zaczęła zarysowywać się także na początku drugiej połowy. Bramki Marka Monczki, Bartosza Wojdaka i Michała Chodary sprawiły, że na tablicy widniał wynik 19:16. Za chwilę gola dołożył także Kosta Petrović i niespodzianka zaczęła wisieć w powietrzu. Swoje w bramce robił także Krystian Witkowski, który obronił m.in. rzut karny egzekwowany przez Patryka Mauera.
W kolejnych minutach obraz gry wcale się nie zmieniał. To gospodarze nadawali ton grze, rzucali kolejne gole (Petrović i Ivanović), a Gwardia z takim przebiegiem spotkania kompletnie nie potrafiła sobie poradzić. W rezultacie po 40.minutach wynik brzmiał: 23:17.
Trener Rafał Kuptel starał się zmianami dać swojemu zespołowi nowy impuls. Zmienił m.in. bramkarza Adama Malchera, który w we wtorek wieczór ewidentnie nie miał swojego dnia. Minuty jednak mijały, a przewaga mielczan cały czas utrzymywała się na tym samym poziomie, a w pewnym momencie urosła nawet do sześciu bramek.
Kryzys mielczan jednak przyszedł. Od 41. do 47.minuty meczu Gwardia rzuciła pięć bramek z rzędu i nagle zrobiło się tylko 24:22 na korzyść SPR Stali.
Gospodarze otrząsnęli się w 49.minucie. Wówczas gola z rzutu karnego zdobył Marek Monczka i przerwał niemoc swojego zespołu. Karę dostał także Maciej Zarzycki i podopieczni trenera Rafała Kuptela znów zaczęli mieć problemy. Do tego dwie dobre interwencje zaliczył Krystian Witkowski i w 53.minucie zrobiło się 28:24.
Do końca mecz na parkiecie trwała prawdziwa bitwa. Obie drużyny o każdą bramkę walczyły jak o życie, ambicja i wola walki wręcz kipiała od poszczególnych zawodników, swoje robili także bramkarze, którzy dwoili się i troili, by zamurować swoją bramkę. Ostatecznie jednak Gwardia Opole nie była w stanie odrobić straty i SPR Stal Mielec mogła cieszyć się z zasłużonego zwycięstwa.
SPR Stal Mielec - Gwardia Opole 31:28 (16:14)
Stal: Witkowski, Andjelić - Wojdak 5, Kornecki 5, Petrović 4, Monczka 4, Ivanović 3, Wilk 3, Wołyncew 2, Oliveira 2, Krycki 1, Chodara 1, Krupa 1, Mochocki, Janyst, Nowak. Trener Dawid Nilsson.
Gwardia: Malcher, Balcerek - Mauer 7, Jankowski 5, Lemaniak 4, Działakiewicz 3, Klimków 2, Morawski 2, Sosna 1, Kawka 2, Milewski 1, Kowalski 1, Fabianowicz, Zarzycki, Kucharzyk. Trener Rafał Kuptel.
Kary: 10 min. - 10 min. Sędziowali: Kierczak (Pielgrzymowice), Wrona (Kraków).
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Szpak pokazał swojego towarzysza. Połączyła ich miłość od pierwszego wejrzenia
- Tomaszewska i Sikora spacerują z wózkiem. Wydało się, co ich łączy! [ZDJĘCIA]
- Urbańska obnaża się przed młodzieżą w sieci. Nie jesteście na to gotowi [ZDJĘCIA]
- Była naszą olimpijską królową. Dziś Otylię Jędrzejczak trudno rozpoznać [ZDJĘCIA]