Pierwsze MVP dla Ady. Oby nie ostatnie

Rozgrywająca naszego zespołu dotychczas pozostawała w cieniu Karoliny Filipowicz, kapitan drużyny z Rzeszowa. W Pile w wygranym 3:0 meczu z Naftą wyszła jednak na boisko w pierwszej szóstce i nie schodziła do samego końca. - To moja pierwsza nagroda MVP, mam nadzieję, że nie ostatnia - mówi pochodząca z Mielca zawodniczka. - To wyróżnienie to jednak nie tylko moja zasługa, zapracowały na to wszystkie dziewczyny.

Jak sama siatkarka zaznacza, to jednak wygrana 3:0 liczy się najbardziej. Po serii sześciu porażek z rzędu o motywację było coraz trudniej. - Bardzo potrzebowałyśmy zwycięstwa z takim przytupem. Teraz na pewno nasze morale urosło - mówi Ada. - Musimy pójść za ciosem i utrzymać to dobre nastawienie na kolejne mecze.

Budzoń nie ma za złe trenerowi, że dotychczas nie stawiał na nią zbyt często. - W pełni ufam naszemu trenerowi, że wystawia tę z nas, która obecnie jest w lepszej dyspozycji, która bardziej zapracowała na pierwszy skład - mówi rozgrywająca. - Czasem lepiej jest zacząć na ławce. Patrząc z boku na grę, można analizować, jak grają rywalki, a potem - wchodząc na parkiet - wykorzystać to.

Choć Developres ma już tylko teoretyczne szanse na grę w play-off o miejsca 1-8, siatkarka twierdzi, że sezon się jeszcze nie skończył. - Dla nas każdy punkt jest na wagę złota. To pierwszy nasz sezon w Orlen Lidze i chcemy być jak najwyżej, niezależnie od tego, czy to coś nam daje czy nie - tłumaczy zawodniczka, która w ubiegłym sezonie występowała pod panieńskim nazwiskiem Szady. Jak sama mówi, małżeństwo jej służy. - Kiedy byłam panną, nie grałam w ekstraklasie - stwierdza.

W najbliższą niedzielę Developres podejmie w hali na Podpromiu MKS Dąbrowa Górnicza. W pierwszym spotkaniu 3:0 wygrały rywalki, oby tym razem było lepiej.