Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwsze podsumowanie Euro 2012. Przemyśl zdał egzamin

Norbert Ziętal
Kibice sprawnie i szybko przekraczali polsko – ukraińską w Medyce i Korczowej. Głównie dzięki zielonym pasom oraz metodzie one stop, czyli wspólnej kontroli służb granicznych polskich i ukraińskich.
Kibice sprawnie i szybko przekraczali polsko – ukraińską w Medyce i Korczowej. Głównie dzięki zielonym pasom oraz metodzie one stop, czyli wspólnej kontroli służb granicznych polskich i ukraińskich. Norbert Ziętal
Było o wiele spokojniej niż w normalnym okresie. Na tyle, że do poważniejszych zdarzeń związanych z Euro 2012 zaliczono sprzeczkę pomiędzy dwoma paniami o wynik meczu Polaków z Czechami. - Oby więcej taki dni - twierdzą służby porządkowe.

Pod względem organizacyjnym mistrzostwa Euro skończyły się dla Przemyśla wraz z ostatnim meczem na stadionie we Lwowie. Zaczęły się pierwsze podsumowania.

- Było dużo spokojniej niż się spodziewaliśmy. Śmiało można powiedzieć, że mieliśmy zaledwie jedną czwartą interwencji i zgłoszeń w porównaniu z normalnym okresem - mówi Jan Geneja, komendant Straży Miejskiej w Przemyślu.

Potwierdza to policja.

- Poza historią ze szczęśliwym zakończeniem z ekipą brytyjskiej telewizji, nie mieliśmy ani jednego zdarzenia z kibicem - cudzoziemcem - mówi mł. asp. Bogusława Sebastianka z Komendy Miejskiej Policji.

Brytyjczycy zostawili drogi sprzęt telewizyjny na przystanku. Torbę zauważył kierowca busa, który odwiózł ją na komendę policji.

Spokój na ulicach Przemyśla to w dużej części efekt o wiele większego zaangażowania służb porządkowych. Było więcej patroli policji, straży miejskiej i innych służb.

- Wspaniale zachowali się turyści. Bez zarzuty kibice naszych drużyn, czyli Czuwaju i Polonii. Ale egzamin zdali także mieszkańcy. Przed mistrzostwami prosiliśmy ich, aby byli bardziej tolerancyjni na niektóre zachowania, szczególnie gdy w nocy kibice będą okazywać radość po meczu - mówi Geneja.

Było na tyle spokojnie, że straż miejska do najpoważniejszych zdarzeń w tym okresie zalicza zbyt głośną sprzeczkę dwóch pań, które nie mogły dojść do porozumienia w sprawie wyniku meczu Polska - Czechy.

Tymczasem jeszcze niedawno obawy były spore. Służby przez wiele miesięcy ćwiczyły różne scenariusze. Z zamieszkami kibiców i atakami terrorystycznymi na czele. Na Podkarpaciu nic z tych rzeczy się nie zdarzyło.

Zadowolone są straż graniczna i celnicy.

- Podczas 11 dni Euro granicę polsko - ukraińską na Podkarpaciu przekroczyło 50 tys. podróżnych, jadących na mecze we Lwowie - informuje mjr Elżbieta PIkor, rzecznik Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej.

Na granicy zdarzyło się kilka incydentów organizacyjnych. Okazało się, że głównym problemem była niemożność wyjazdu na Ukrainę samochodem z wypożyczalni. Konieczne jest notarialne pełnomocnictwo, a takiego nie dają działające w UE wypożyczalnie, które wręcz zakazują wyjazdu swoimi autami poza Unię.

Rozczarowanie spotkało głównie portugalskich kibiców, którzy do Polski przylecieli samolotem, a u nas wypożyczyli samochód. Ale niektórzy z nich radzili sobie w inny sposób. Jose, Duarte, Goncalo i Costa z Lizbony, nocujący w przemyskim hotelu, zostawili pożyczone auto na granicy, przeszli pieszo na Ukrainę a tam wsiedli do busa do Lwowa. Reporterowi Nowin opowiadali, że dzięki temu mieli dodatkowe wrażenia.

- Strefa kibica największą popularnością cieszyła się w dni, w których grała Polska. Podczas ostatniego meczu z Czechami przyszło do niej 1500 widzów. Zabrakło miejsc, sporo osób stało, niektórzy siedzieli na betonie - mówi Witold Wołczyk, rzecznik prezydenta Przemyśla.

Strefa kibica we wtorek została zamknięta. Nie będzie już czynna podczas tych mistrzostw. Zadecydowały o tym względy finansowe.

Zadowoleni są przemyscy hotelarze i przewoźnicy. Ich obroty wzrosły przez ten okres. Nieco mniej cieszą się restauratorzy i właściciel pubów, choć większych powodów do narzekań nie mają.

- Najlepiej zarobiliśmy na dniach przed meczem i meczowych we Lwowie. Mieliśmy pełno obłożenie. Głównie kibice z Niemiec, Portugalii i Danii, bo to te drużyny grały we Lwowie. Ale także zdarzali się kibice z Węgier, Anglii i Francji. Na każdy mecz wysyłaliśmy po trzy autobusy do Lwowa, nie tylko z gośćmi naszego hotelu - mówi Kamila Ziober, menedżer hotelu "Albatros" w Przemyślu.

- Gdybym powiększył salę, to bym więcej zarobił. A tak tyle, co w zwykły weekend - twierdzi właściciel średniej wielkości pubu.

- Na pewno słowa pochwały należą się naszym wolontariuszom. Włożyli wiele pracy. Nie mieliśmy ani jednej skargi na nich, wręcz przeciwnie. Jeden z kibiców był tak zadowolony z pomocy wolontariusza, że podarował mu dwa bilety na mecz we Lwowie - mówi Wołczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24